Jak powstawał herb dla Gminy Iłża

Jak powstawał herb dla Gminy Iłża

We wrześniu 2019 r. Iłżeckie Towarzystwo Historyczno-Naukowe skierowało do Przewodniczącej Rady Miejskiej pismo, w którym wyraziliśmy niepokój z powodu rugowania dotychczasowego herbu miasta z przestrzeni medialnej przez tzw. logo. Zwracając uwagę na ten niekorzystny trend, niezamierzenie przyczyniliśmy się do aktywizacji władz w kierunku ustanowienia nowego herbu dla miasta. Wkrótce ogłoszony został konkurs na opracowania projektów herbu i insygniów dla Miasta i Gminy Iłża. Wybrano w ten sposób duet heraldyków R. Fidurę i K. Wójcikowskiego. Do współpracy z heraldykami ze strony miasta wyznaczony został Pan Łukasz Babula, pracownik Muzeum Regionalnego. 

Od początku prac nad nowym herbem opinię publiczną utwierdzano w przekonaniu, że głównym celem rozpoczętego procesu jest przede wszystkim uregulowanie sprawy herbu miasta. W komunikatach wychodzących z Urzędu Miasta wyraźnie określono, że chodzi o insygnia dla Miasta i Gminy Iłża, Radni przyjmowali uchwały dotyczące symboli miasta i gminy, Burmistrz wydawał zarządzenia odnoszące się także do tych dwóch podmiotów. Na koniec procesu okazało się, że herb i inne insygnia przeznaczone są jedynie dla Gminy Iłża. Określa to tytuł uchwały nr L/349/2022 z dnia 31 marca 2022 r.: ustanowienia herbu, flagi, baneru, flagi stolikowej, pieczęci, łańcuchów, sztandaru oraz zasad używania herbu, flagi, baneru, flagi stolikowej, pieczęci, łańcuchów, sztandaru Gminy Iłża. Cel, który wyznaczono na początku procesu nie został osiągnięty. Z nieznanych powodów ograniczono się jedynie do ustalenia znaków dla gminy, co ma konsekwencje prawne. Poza tym osoby biorące udział w procesie zostały wprowadzone w błąd. 

Dlaczego w przypadku Iłży uporządkowanie sprawy herbu miasta jest tak istotne.  Odpowiedź zawarta jest w §4 Statutu Gminy Iłża. Wyjaśnia on zależność między herbem miasta a herbem gminy i mówi: Herbem Gminy jest herb miasta Iłży: trzy złote korony królewskie na błękitnym tle i biskupią mitrą nad nimi. Oznacza to, że herb gminy jest wtórny do herbu miasta, wzoruje się na nim. Władze Iłży, chcąc uporządkować sprawy heraldyczne powinny ten proces rozpocząć od herbu miasta lub wcześniej zmienić Statut. Aktualnie § 4 Statutu stanowi, że herb gminy jest tożsamy z herbem miasta, ale to herb miasta jest nadrzędny i od niego zależy jak wygląda herb gminy, nie na odwrót. Bezcelowe i bezprawne było więc przyjęcie uchwały, która ustanawia nowy herb gminy, gdy nie ma nowego herbu miasta. Co więcej usunięto z herbu biskupią mitrę, której obecność zapisana jest w Statucie. 

Akty prawne nie do końca zbieżne są z zasadami heraldyki. Z punktu widzenia aktów prawnych (ustawa i rozporządzenia) miasto i gmina, mogą posiadać taki sam herb (vide Iłża), ale powinno to być jasno określone. Z punktu widzenia heraldyki, wskazane jest, aby ich znaki były różne, ponieważ należą one do dwóch odrębnych klas herbów i określają dwa odmienne podmioty. Herby miast stanowią grupę tzw. herbów miejskich, herby gmin, powiatów i województw należą do herbów ziemskich. Rozróżnienie to powinno być respektowane, szczególnie we współczesnych procesach porządkowania aspektów heraldycznych. 

Oficjalny dokument jaki przedłożono Komisji Heraldycznej posiada tytuł Uzasadnienie heraldyczno-historyczne projektów symboli Gminy Iłżaale nazwa pliku, w którym go zapisano brzmi: uzasadnienie-heraldyczno-historyczne-projektow-symboli-gminy-i-miasta-ilza. Ta niekonsekwencja wprowadza zamieszanie, które ułatwia przekonanie opinii publicznej, że uregulowano również kwestię herbu miasta. Jest to świadome działanie. Autorzy projektu w swojej manipulacji posuwają się dalej. Nie wahają się zamieścić na stronach Wikipedii hasła – Herb Iłży, prezentując w istocie wypracowany herb gminy jako herb miasta, nie posiadając do tego żadnych merytorycznych ani prawnych podstaw.[1]   

Należy stwierdzić, że wbrew początkowym intencjom władz, miasto Iłża nadal nie posiada herbu zatwierdzonego przez Komisję Heraldyczną. Konsekwencją tego stanu jest nieważność herbu gminy, który jest niezgodny z postanowieniami Statutu Gminy Iłża. 

Poniżej przedstawimy historię działań ITHN podczas procesu ustanawiania herbu i pozostałych insygniów, która wyłania się z naszych postów facebookowych, pism urzędowych, maili i artykułów.


[1] Potwierdzenie niemoralnego stylu działania duetu heraldyków w innym procesie ustanawiania herbu można odnaleźć w artykule Aleksandra Bąka pt. Suwalsko-kamedulskie memento  [https://www.jakiznaktwoj.pl/aktualnosci/aktualnosci2022-2#h.o1wzvw2ef1v5]

 „Przypomina to manipulację, której dopuścili się [duet heraldyków] w 2016 roku, celem wygrania konkursu na projekt symboli gminy Grodków. Wtedy to „zła jakość” oryginalnego źródła sfragistycznego — do którego wbrew deklaracjom nigdy nie dotarli — miała być przyczyną zaprojektowania herbu na podstawie rysunku z XIX-wiecznej publikacji. Fakt ten, jako stanowiący wprowadzenie w błąd komisji konkursowej, organu samorządowego oraz Komisji Heraldycznej i Ministra, ujawniłem w Analizie Krytycznej uzasadnienia historyczno-heraldycznego projektów symboli gminy Grodków, przesłanej Burmistrzowi Grodkowa oraz Ministrowi SWiA.” 

Iłżecki komornik Wacław Kordowski ofiara Katynia

Iłżecki komornik Wacław Kordowski ofiara Katynia

11 listopada 2010 roku na cmentarzu mauzoleum w Iłży odsłonięto kamień z tablicą zawierającą listę obywateli Ziemi Iłżeckiej, zamordowanych w miejscach kaźni  na terenie ZSRR. Jak się okazuje lista nie jest kompletna, brakuje na niej ppor. rez. Wacława Kordowskiego, który co prawda nie pochodził z Iłży,  ale ostanie lata swego życia spędził w naszym mieście.

Wacław Wiktor Kordowski syn Józefa i Julianny z Kosmulskich urodził się 10 marca 1907 roku w Przedborzu. Ojciec jego był długoletnim wójtem gminy Przedbórz. Wacław szkołę podstawową ukończył w rodzinnym mieście. W 1926 roku rozpoczął naukę w gimnazjum im. Romualda Traugutta w Częstochowie. W 1929 roku zdał egzamin dojrzałości typu humanistycznego i świadectwo otrzymał 11 czerwca 1929 roku. Kontynuował naukę korespondencyjnie studiując prawo.

Wacław Kordowski [fot. muzeumkatynskie.pl]

18 lipca 1936 r. w kościele Św. Jana w Radomiu zawarł związek małżeński z Teodozją Dutkowską, urodzoną 24 lipca 1910 roku w Zamłyniu (obecna dzielnica Radomia). W związku z otrzymaniem przez Wacława posady komornika w iłżeckim Sądzie Grodzkim, małżeństwo Kordowskich zamieszkało w Iłży przy ul. Podzamcze 23. Spokojną egzystencję przerwał wybuch II wojny światowej. 3 września 1939 roku Kordowski został zmobilizowany do 2 Pułku Piechoty Legionów w Sandomierzu. W kampanii wrześniowej 2 Pułk Piechoty wchodził w skład 2 Dywizji Piechoty i został przeznaczony do obrony okolic Pabianic. Po zmianie kierunku odwrotu pułk skierowany został do obrony twierdzy Modlin. Od 14 września zajmował  pozycje obronne w okolicach Zakroczymia i tam utrzymał się do kapitulacji, 29 wrzenia 1939 r.

Z Iłży Kordowski wyjechał samochodem do stacji kolejowej w Starachowicach, stamtąd pociągiem do Sandomierza. Prawdopodobnie nie zastał  już w garnizonie macierzystego pułku dlatego włączony został do jakiejś przygodnej jednostki rezerwowej, która ze względu na szybko zmieniającą się sytuację została ewakuowana  w kierunku wschodnim. Po 17 września 1939 r. w nieznanych okolicznościach trafił do niewoli sowieckiej. Osadzony został w Kozielsku, skąd przewieziono go do Katynia gdzie został zamordowany  między 16 a 19 kwietnia 1940 r.

Od początku wojny żona Wacława nie otrzymała od niego żadnej informacji. Na wiosnę 1943 roku w okolicach Smoleńska Niemcy odkryli masowe groby polskich oficerów i rozpoczęli ekshumacje. Listy zamordowanych opublikowano w prasie. W Nowym Kurierze Warszawskim z dnia 9 lipca 1943 roku pod numerem 03164 pani Teodozja odnalazła dane męża. Mimo to nadal wierzyła, że Wacław żyje. Dopiero 5 lat po zakończeniu wojny (21 czerwca 1950 r.) złożyła do Sądu Grodzkiego w Iłży wniosek o uznanie męża za zmarłego „Ponieważ do dnia dzisiejszego żadnych wiadomości poza wyżej wspomnianą od męża nie otrzymałam, uprzejmie proszę Sądu, by raczył uznać mego męża Wacława Wiktora Kordowskiego za nieżyjącego w związku ze służbą wojskową, ustalając datę jego śmierci na dzień 9 maja 1946 r. ”

Jednym świadkiem potwierdzającym wyjazd na wojnę Kordowskiego był Pan Tadeusz Okoń, który wraz p. Teodozją odprowadził  Wacława na przystanek w Iłży.  

W zaistniałej sytuacji sąd zarządził zamieszczenie w Monitorze Polskim informacji by Wacław Wiktor Kordowski stawił się najbliższym urzędzie. Ponieważ do tego nie doszło w dniu 21 stycznia 1951 r. sąd wydał postanowienie, którym uznał Wacława Wiktora Kordowskiego za zmarłego, a datę jego zgonu ustalił na dzień 9 maja 1946 r.

I tak się kończy historia ppor. rez. Wacława Kordowskiego związanego przez pewien czas z Iłżą. Żona Teodozja po zakończeniu wojny zamieszkała w Radomiu.

Jarosław Ładak

http://absolwent.traugutt.net/index.php?page=comment&what=abso&id=2069

zdjęcia dokumentów wykorzystanych w artykule pochodzą z zasobów IPN, sygn. Ki 54/468 Akta w sprawie o uznanie za zmarłego dot. Wacław Wiktor Kordowski, imię ojca: Józef, ur. 10-03-1907 r.

Ostatnie pożegnanie dh. Władysława Jastalskiego

Ostatnie pożegnanie dh. Władysława Jastalskiego

W dniu 1 marca 2023 r. pożegnaliśmy Dh. Komendanta Władysława Jastalskiego. Opatrzność poruczyła mu w Iłży pierwszoplanowe role związane z edukacją, kulturą i sztuką. Wypełniał je z pasją przez całe życie. Łączył je, mieszał i w ten sposób tworzył rzeczy niezwykłe, nietuzinkowe, niemałomiasteczkowe. Pozostawił po sobie wiele śladów, widocznych jak i ukrytych, odciśniętych w sercach i charakterach Jego wychowanków.

Powinniśmy zadbać o to by nie zostały one zatarte. Będzie to wyrazem pamięci o Władysławie Jastalskim i dbałości o Jego dzieła, które w wielu przypadkach stały się już iłżecką tradycją.

Niech Pan będzie Mu nagrodą.

[fot. P. Nowakowski]

Pożary folwarku na iłżeckim zamku

Pożary folwarku na iłżeckim zamku

Zamek Iłża jako budowla obronna narażony był szczególnie na zniszczenia natury militarnej. Jednak w dziejach budowli to pożary były częstszą przyczyną jego destrukcji. Pierwszy z nich wyrządził szkody na przełomie XV i XVI  w., następny, o którym wiemy, wybuchł 6 maja 1588 r., kolejny w sierpniu 1656 r. Data ostatniego pożaru, który pogrążył obiekt w ruinie nie jest znana. Ogólnie możemy wskazać na przełom XVIII i XIX w. W historiografii zamku bardzo często powielany jest fałszywy przekaz, wyjaśniający przyczynę tej  pożogi. Mówi on, że po likwidacji austriackiego lazaretu w zamkowych pomieszczeniach iłżeccy mieszczanie urządzili miejsce do potańcówek. Po jednej z zabaw przypadkowo zaprószono ogień i budowla spłonęła.  Analiza inwentarza zamkowego z 1789 r. podważa to wyjaśnienie. Dokument  wskazuje, że w tym czasie zamek był już poważnie zdewastowany, pozbawiony  drzwi, okien, miał porozbijane piece, a dojście do niego prowadziło po kilku spróchniałych deskach. Trudno więc przyjąć by w takich warunkach urządzono miejsce dla

Fragment obrazu Pożar miasta K. Żwana [MNW]

publicznych potańcówek. Teorię o mimowolnym zaprószeniu ognia dodatkowo podważają  nowo poznane dokumenty z Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie. Dokument pt.  „Indagacja pogorzeli probostwa szpitalnego w Iłży jak i w zamku iłżeckim…”, opisuje  serię pożarów z których aż 5 dotknęło folwarku zamkowego, czyli zamku dolnego.  Miały one miejsce 6, 11, 15, 17 i 26 września 1790 r.  Pożary zniszczyły budynki gospodarcze: stodoły, obory, kurniki, stajnie i wozownie. Wraz z nimi spaliły się prawie wszystkie zbiory zbóż, siana i jarzyn w tym cała dziesięcina zebrana od iłżan oraz sprzęty i narzędzia gospodarcze. Pożogi były wywołane przez celowe podpalenia. Wzniecano je w częściach zewnętrznych budynków lub na poddaszach, tam gdzie niespostrzeżenie można było podłożyć ogień. Podczas jednego z pożarów odnaleziono  chusty, w które zawinięte były żarzące się węgle z wiórami, słomą i sianem. Autor indagacji administrator Dóbr Kieleckich Michał Gidlewski stwierdził, że po ostatnim pożarze z zabudowy na wzgórzu zamkowym pozostały jedynie zamek (górny), dom pisarza i stary budynek folwarku. W raporcie, który sporządził dla Komisji Rzeczypospolitej Skarbu Koronnego oprócz indagacji zamieścił jeszcze jedną informację o próbie podpaIenia zamku, Gidlewski pisał:   Po odjeździe nawet moim z Iłży do Suchedniowa, miałem doniesienie iż podłożono ogień pod dach zamkowy, który jednak bez szkody żadnej ugaszony. W dni potem kilka spalono mieszczaninowi iłżeckiemu stodołę i szopę przy niej osobno od miasta stojącą.” Wobec powyższego można być pewnym, że skuteczne podpalenie zamku górnego, które nastąpiło w niedalekiej  przyszłości  nie było dziełem przypadku, a świadomym i celowym działaniem. Zuchwałego i zawziętego podpalacza nie udało się jednak wykryć. Zastanawiające jest, że mimo tak wielu pożarów w niewielkim przedziale czasu nikt nigdy nie zauważył podejrzanej osoby, której obecność można by powiązać z podpaleniami.

Plan Iłży A. Auvray’a z 1790 r. z widoczną zabudową na wzgórzu zamkowym

Efektem podpaleń folwarku zamkowego były nie tylko straty materialne, ale także  zalecenie Komisji Rzeczypospolitej Skarbu Koronnego, które  nie było pomyślne dla zamku. Komisja zawyrokowała – „skoro zamek nie może być do niczego zdatnym to rozebrać każe i z rozebranego materiału murować potrzebne pobudynki zechce.” W 1793 r. rzeczywiście stały już nowe budynki folwarku zamkowego. Zachowane regestry wskazują jednak na użycie do ich wzniesienia całkowicie nowego budulca.

Poniżej zamieszczono odpis dokumentu „ Indagacja pogorzeli probostwa szpitalnego w Iłży jak i w zamku iłżeckim Rezydencji Ekonomicznej, stodół, spichlerza, obór, stajen po raz kilka wszczynającego ognia in A. 1790.”

1 mo 29 Augusti  [sierpnia] między 9-tą i 10-tą godziną w nocy zgorzały na probostwie szpitalnym w mieście Iłży stodoły z krescencją i sianem, spichlerz, obory z bydłem i inne zabudowania ze sprzętami gospodarskiemi. A dniem wprzód jednym mieszczańczyk z Iłży imieniem Kajetan Antoniewski kłócąc się z księdzem proboszczem szpitalnym i ludźmi jego, przybrał sobie drugiego mieszczańczyka nazwiskiem Trześniowski i w nocy poszedł pod dom księży i kamieniami ciskając okna mu powybijali. Nazajutrz wieczór między godziną dziewiątą a dziesiątą zapalone zostały wyżej wymienione stodoły i inne budynki od pola. Z tych powodów zostało porozumienie iż ciż mieszczańczykowie przez złość księże budowle podpalili. Gdy po tym niedługim przeciągu częsta pogorzel budynków przy zamku iłżeckim okazywała się ksiądz proboszcz szpitalny mniemał przez tych mieszczańczyków swawolę[?] czynioną, wzięto ich więc z Urzędu Miejskiego do aresztu, których dwa tygodnie trzymając czynili inkwizycje o pogorzel, że zaś nic więcej nad wybijanie przez nich okien księżych nie okazało się ukarana młodzież wypuszczon.

Kilka XIX wiecznych planów Iłży na wzgórzu zamkowym oprócz zamku zaznacza (na czerwono) jeszcze dwa budynki dawnego folwarku

2do, 6 7bris [września] około 10 wieczór zgorzała ekonomia. Pokazał się ogień najprzód spod dachu chlewów w tyle stojących i przytkniętych do rezydencji. Z jakiej by zaś przyczyny wszczął się pożar powziąć wiadomości nie można.

3tio, 11 7bris [września ]około godziny ósmej wieczór zgorzały stodoły, spichlerz z krescencyją całą, dziesięcina miejską z Iłży , ozimą i nieco jarzyny, siano. Pokazał się ogień z tyłu i rogu od pol. Postrzegł naprzód ten ogień przy stodołach będący stoż [stróż] Domin ze wsi Błaziny i karbowy przy nim będący, biorący z plewni zgoniny dla konia.

4ta, 15 7bris [września] założony był ogień pod dachem nad bramą w starych ciągnących się budynkach znaleziono przed samym południem, postrzegłszy ogień na dachu. Chustę w węglem, wiórami, słomą i sianem zawiniętą i podłożoną na płatwi pod dach. Najwprzód ten ogień postrzegł stoż stojący na dziedziencu i wytykacz possesora, a pobiegłszy spieszno po drabinie pod dach gonty poodbijali i pozrucali, które po tym ludzie zbiegający się pogasili, a podłożony ogień z chustą przynieśli do widzenia.

5to, 17 7bris [września] w południe zgorzały całkiem obory i w pół godziny potem kurniki za folwarkiem w tyle  będące opodal od obór, w oborach ze środka chlewów od pola pokazał się ogień na dach, a w kurnikach ze spodu i tyłu od rowu będącego.

6to, 26 7bris [września] o godzinie ósmej wieczór zgorzały stajnie pod jednym dachem ciągnące się i wozownie z resztą siana i krescencji folwarku iłżeckiego. Pokazał się ogień z tyłu w wozowni sianem pełno założonej. Postrzegł najwprzód fornal dworski idący z pisarskiej rezydencji i stroż.

Nie pozostaje już więcej budynków oprócz zamku jak tylko rezydencja pisarska, opodal stary folwark i zdezelowany a właśnie upadły dom przy bramie, w stodołach zaś cała krescencja folwarku iłżeckiego tak ozimego jak i jarego zboża zupełnie sprzątniona do stodół zgorzała oraz ozimina z dziesięciny miejskiej iłżeckiej, po części jęczmienia, owsa, nieco grochu i prosa, a reszta tej dziesięciny z jarego zboża, częścią w kopach częścią na garściach teraz z wytyczy zwożą do drugiego folwarku w Seredzicach będącego, z której dopiero omłot okaże wiele, którego ziarna korcy będzie. Z krescencji zaś przed pogorzelą tylko korcy trzy żyta wysian, a co było omłóconego do siewu żyta i pszenicy w spiklerzu to także z pożarem ognia zginęło.

 Ta indagacja pogorzelów czyniona z niżej wyrażonych ludzi i urzędu miejskiego

1. Jan Suliński  – dyspozytor folwarczny

2. Maciej Żądczyński  – karbowy

3. Jakób Nieskorał – fornal dworski

4. Piotr Hała [Stała?]– chłopiec dworski

5. Łukasz Siwiec z Błazin stroż

6. Damian od Koszele z Błazin stroż

7. Tomasz Czupala – stroż

8. Jacenty od Gąsiora – stroż

9. Józef Świstek – stroż

10. Seweryn Bogucki – stroż

11. Antoni Kruszczyński – stroż

12. Urząd Miejski z Iłży i z innych ludzi od nikogo jednak powziąć nie można wiadomości dokładnej o tych przypadkach.

                                                                                                         M. Gidlewski

frag. Indagacji [AGAD , Archiwum Skarbu Koronnego LXVI – Lustracje, rewizje i inwentarze dóbr królewskich, sygn. 80, k. 215.]

Paweł Nowakowski

Dziegieć z miodem czyli o konserwacji ruin zamku Iłża

Dziegieć z miodem czyli o konserwacji ruin zamku Iłża

W artykule pt. Projekt „Zaślepianie” , opublikowanym 10.07.2021 r. na stronie ilzahistoria.pl,  dokonano krytycznej oceny „Projektu konserwacji i odtwarzania części murów zamku górnego w Iłży w zakresie niezbędnym dla zachowania i ustabilizowania konstrukcji zabytku”.  Przypomnę pokrótce główne zarzuty do projektu: niedostatecznie rozeznano historyczną formę obiektu i jego przemiany; nie uwzględniono obecności kilku otworów okiennych w zaplanowanych do odbudowy murach; w planowaniu ciągów komunikacyjnych (schodów) nie wzięto pod uwagę ich pierwotnych przebiegów; zwieńczenia murów zaprojektowano tak jakby  były to elementy kompletne, zubażając tym samym formę ruin  do linii poziomych i lekko skośnych. Z listy krytycznych uwag Mazowiecki  Wojewódzki Konserwator Zabytków uznał za słuszne uzupełnienie projektu o dwa otwory okienne i  zachowanie autentycznej posadzki w pomieszczeniu kredensu (została zakryta nową posadzką).

Rok trwała renowacja zamku górnego w Iłży. 4 czerwca 2022 r. obiekt ponownie został udostępniony dla ruchu turystycznego. Zachwyt i uznanie to najczęstsze reakcje odwiedzających odnowione ruiny. Pozytywne opinie o renowacji powszechne są w mediach społecznościowych. To oczywiste sygnały, że odbudowa osiągnęła cel wizerunkowo-propagandowy. Korzystną ocenę  ostatnich dokonań wzmacniają pochlebne komunikaty medialne (generowane głównie przez beneficjentów mniemanego sukcesu) oraz sprawne zarządzanie obiektem. Zatrudniono nowe pracownice do obsługi ruchu turystycznego, zracjonalizowano godziny otwarcia, uruchomiono sklepik z pamiątkami.  Dzięki tym działaniom  zamek zaczął intensywnie żyć,  stał się miejscem licznych imprez,  wykorzystywany jest jego potencjał. Ważnym osiągnięciem właściciela obiektu było pozyskanie zewnętrznych środków na odbudowę i przychylności Urzędu Konserwatorskiego oraz doprowadzenie do renowacji. Natomiast sam przebieg prac i ich rezultat nie powinien być powodem chluby dla żadnej ze stron zaangażowanych w proces renowacji.

PRZEBIEG PRAC

16 czerwca 2021 r., Gmina Iłża podpisała umowę w firmą Goplan-art, wykonawcą renowacji zamku. Prace miały trwać cztery miesiące, jednak szeroki zakres zaplanowanych działań jak i niewielka liczba delegowanych na zamek pracowników wskazywały, że nie zakończą się w wyznaczonym terminie.  Na wstępie przystąpiono do czyszczenia murów z roślinności i luźnego materiału wierzchniego. Zakres rozbierania murów stał się przyczyną konfliktu między generalnym wykonawcą, a podwykonawcą p. Filipem Politem, który wyraził publicznie dezaprobatę do polecenia murowania na  rumoszu.  Po opublikowaniu filmu ukazującego problem, umowę z p. Politem rozwiązano ( https://www.youtube.com/watch?v=9Iv_uHllomQ ), a przepływ informacji o przebiegu robót został zablokowany przez wykonawcę i inwestora. Dlatego nie ma pewności czy wszystkie zalecenia wskazane przez projekt konserwatorski zostały zrealizowane np. odsolenie murów. Niektóre z zaleceń wykonywano dopiero po ukazaniu się w mediach społecznościowych informacji o ich braku . Tak było z nakryciem murów. Czynność ta  powinna zostać zrealizowana  już podczas prac wstępnych. Osuszenie murów było warunkiem właściwego przeprowadzania dalszych działań konserwatorskich. W rzeczywistości mury przykryto dopiero po emisji filmu p. Bartka Swata, w którym wspomniano o tym zaniedbaniu.   (https://www.facebook.com/100003618186597/videos/916775585537207 , emisja 25 lipca 2021 r. , od 6’40’’). Na placu robót więcej pracowników pojawiło się dopiero we wrześniu. Zwiększono tempo prac, ustawiono drugi dźwig. Na początku listopada miało miejsce obsunięcie się fragmentu nowo wznoszonego muru. Wyłom został pospiesznie uzupełniony, a niepowodzenie wyciszono. Nie zakończono prac w wyznaczonym terminie. Trwały do początku grudnia 2021 r. przy czym murowano jeszcze podczas przymrozków, co prawdopodobnie było przyczyną późniejszego pękania kamieni.

Ostatnim etapem renowacji zrealizowanym już w 2022 r., było wzniesienie drewnianym przypór przy wieży głównej oraz instalacja dwóch metalowych ram na schodach prowadzących do wieży. Ramy w pierwszym ustawieniu stanowiły niebezpieczeństwo dla zwiedzających. Po zasygnalizowaniu problemu na stronie fb Zamek Iłża, położenie ram skorygowano.

Na zdjęciach pierwsze ustawienie ram, po zamieszczeniu informacji na fb o złej i niebezpiecznej instalacji ustawienie ram zostało poprawione.

OCENA PRZEDSIĘWZIĘCIA

Ocena realizacji projektu wymaga uzyskania odpowiedzi na kila pytań: Czy projekt opracowano zgodnie z zasadami wyszczególnionymi w Karcie Ochrony Historycznych Ruin?   Czy projekt opracowany został na podstawie pełniej wiedzy o historycznym obiekcie? Czy renowacja została przeprowadzona zgodnie z zasadami sztuki konserwatorskiej? Czy obiekt w nowej odsłonie nie utracił  istotnych dla zbytku wartości?

Rozpocznijmy od analizy tytułu projektu, który brzmi Projekt konserwacji i odtwarzania części murów zamku górnego w Iłży w zakresie niezbędnym dla zachowania i ustabilizowania konstrukcji zabytku. Zakres prac, z pewnością przekroczył znacznie poziom niezbędny do  ustabilizowania konstrukcji zabytku. Karta Ochrony Historycznych Ruin dopuszcza konsolidację i wzmocnienie elementów, ale przy zachowaniu zasady minimum interwencji ( http://www.icomos-poland.org/pl/dokumenty/uchwaly/130-karta-ochrony-historycznych-ruin.html ). Nie można uznać, że zasada ta respektowana była na zamku Iłża gdyż nowe nadbudowy zdominowały i pochłonęły prawie całkowicie historyczne mury. Przy czym konserwator przyjął dziwną koncepcję zakrywania reliktów zamiast ich eksponowania.

Artykuł „Projekt zaślepianie” zakończony został uwagą o konieczności prowadzenia właściwego nadzoru konserwatorskiego i budowlanego, jako warunku sine qua non  powodzenia  przedsięwzięcia. Wielokrotnie podczas trwania prac można się było przekonać, że nadzory są niewydolne. Świadczyła o tym przede wszystkim jakość prac murowych,  (brak jednorodnych, uporządkowanych  wątków muru, narożniki bez pionów i przewiązań, w pewnych miejscach brak uzupełnień zaprawy, w innych niedbała uzupełniania, brak obróbki kamieni licowych i narożnych, nieumiejętne  wykonanie sklepień i rozglifień otworów drzwiowych i okiennych). Wszystkie mniej lub bardziej wyraźne niedoskonałości wskazują na niskie kwalifikacje pracowników oraz brak nadzoru. Przy właściwym funkcjonowaniu kontroli, błędy byłyby natychmiast korygowane, nie dopuszczono by do ich kumulacji i utrwalenia.  Spektakularnym efektem  braku fachowości i nadzoru było wspomniane osunięcie się fragmentu nowo wznoszonego muru.

Narożniki wykonano niedbale, nie posiadają przewiązań i nie trzymają pionów. [fot. P.N.]

Autentyzm jest najważniejszą wartością  ruin. Działania konserwatorskie mają za zadanie zachować tę wartość. Czynią to przez używanie materiału identycznego z tym, który był użyty do wzniesienia budowli, przez zachowanie dawnych rozwiązań  konstrukcyjnych, przez utrzymanie dawnej formy i funkcji, którą pełniła dana przestrzeń. Ile autentyzmu posiadają odnowione ruiny zamku Iłża? Z oryginałem łączy je materiał, czyli kamień wapienny i ogólna forma, natomiast obszar rozwiązań konstrukcyjnych i funkcjonalnych niewiele ma wspólnego z historycznymi wzorcami. Nie został spełniony nawet tak podstawowy wymóg jak  odtworzenie murów  w formie opus emplectum, z wyraźnym warstwowym układem kamieni.  W nielicznych fragmentach można dostrzec ten porządek,  jednak  zdecydowana większość odbudowanych murów  posiada cechy opus incertum.  

Nie został spełniony nawet tak podstawowy wymóg jak  odtworzenie murów  w formie opus emplectum, z wyraźnym warstwowym układem kamieni.  W nielicznych fragmentach można dostrzec ten porządek,  jednak  zdecydowana większość odbudowanych murów  posiada cechy opus incertum [fot. P.N.]
Niegdyś okno skarbca, dziś w tym miejscu jest wielka prostokątna dziura bez glifów i kolebkowego sklepienia [fot. P.N.]

Poniżej przedstawiono efekty niektórych błędnych działań popełnionych podczas renowacji zamku górnego w Iłży.

1. Otwór okienny w skarbcu, z racji swego położenia (w pomieszczeniu parteru), musiał być niewielki i miał raczej charakter świetlika – strzelnicy niż typowego okna. Z inwentarzy wiemy, że chroniony był podwójną kratę. Do momentu odbudowy miał zachowany dolny glif. Obecnie w tym miejscu jest wielka prostokątna dziura bez glifów i kolebkowego sklepienia. Otwór ani rozmiarem ani konstrukcją nie nawiązuje do oryginału.

2. Otwór okienny w pomieszczeniu na prawo od  rejterady (nad dużą piwnicą) z zewnątrz posiada kształt i proporcje otworu okna romańskiego, od wewnątrz jest nieforemny, bez proporcji, przesadnie rozglifiony na boki, a spłaszczony w pionie.  Z pewnością tak nie wyglądał autentyczny otwór. Posługując się metodą analogii, powinien mieć zbliżoną wielkość do sąsiedniego otworu (w pomieszczeniu nad małą piwnicą), bowiem znajdują się one w tym samym segmencie budowli.

Otwór okienny w pomieszczeniu nad dużą piwnicą na zewnątrz posiada kształt i proporcje otworu okna romańskiego, od wewnątrz natomiast jest nieforemny bez proporcji, przesadnie rozglifiony na boki, a spłaszczony w pionie. [fot. P.N.]

3. W wielu miejscach renowacja usunęła  pozostałości oryginalnych rozwiązań konstrukcyjnych, wprowadzając nowe, obce historycznej budowli.  Jaskrawym przykładem braku przemyśleń o tym jak powinien wyglądać odtwarzany element jest „rekonstrukcja” otworu okiennego piwnicy w zachodnim murze obwodowym. Znajduje się on w sąsiedztwie zachowanego oryginalnego i na pewno bliźniaczego otworu okiennego, który ma czytelną formę i wymiar. Pełniły on tę samą funkcję i z pewnością były wykonane w tym samym czasie. Niestety przy odtwarzaniu zniszczonego otworu nie skorzystano z oczywistego wzorca do rekonstrukcji.

Fot. 1. Oryginalne okienko od piwnicy odkryte w 2015 r. (stan z 2019 r.); fot. 2. To samo okno już po rekonstrukcji; fot. 3. „Rekonstrukcja” bliźniaczego otworu okiennego [fot. P.N.]

Brak wierności pierwotnym rozwiązaniom konstrukcyjnym widoczny jest także w otworze okiennym w  pomieszczeniu nad małą piwnicą. W dawnych budowlach posiadających grube mury, okna  osadzano w rozglifionych  wnękach.  Czasami okna wspierały się na znacznie cieńszym murze niż grubość ściany.  Dzięki temu można było zbliżyć się do niego, wyjrzeć na zewnątrz lub skorzystać w tym miejscu z lepszego światła. Wnęka okienna była bowiem najlepiej doświetloną częścią pomieszczenia. Właśnie taki charakter posiadał rzeczony otwór. Do momentu renowacji ślady takiego rozwiązania były czytelne, dziś próżno ich  szukać, zostały zlikwidowane.

Górna fotografia przedstawia dawne rozwiązanie , czerwoną linią zaznaczono przestrzeń we wnęce na której znajdowała się posadzka.  Dzięki temu można było zbliżyć się do okna, wyjrzeć na zewnątrz lub skorzystać w tym miejscu z lepszego światła. Często we wnękach instalowano ławy. Na dolnej fotografii stan po renowacji. [fot. P.N.]

Podczas renowacji wykonano kilka łuków w otworach drzwiowych i okiennych. W większości są one pozbawione odpowiedniej formy i proporcji.  Niektóre z nich znajdują się w miejscach, w których nie powinny się znajdować. To co niegdyś było  sklepione jest płaskie, a co było płaskie jest sklepione, w miejscu małych otworów okiennych są duże i na odwrót.

To co niegdyś było  sklepione jest płaskie, a co było płaskie jest sklepione. Otwór okienny w wieży bramnej na pewno był łukowo sklepiony, natomiast nad drzwiami znajdowała się prosta belka nadprożna i łuk nie wchodził na węgary. [fot. P.N.]

4. W pomieszczeniach nad piwnicami znacznie podwyższono poziom posadzek ponad oryginalny poziom użytkowy, natomiast nie uczyniono tego w sieni prowadzącej do wieży głównej. W jej ścianach są widoczne ślady po schodach, szkoda że nie odtworzono ich na oryginalnej wysokości. 

Ślady po schodach w sieni prowadzącej na wieżę i piętro skrzydła północnego

5. Główna klatka schodowa, to miejsce gdzie można zauważyć całkowity brak koncepcji włączenia tej przestrzeni w funkcjonalność obiektu.  Wejście do niej prowadzi przez zbyt niski otwór drzwiowy (było to niegdyś wejście reprezentacyjne). Tuż za nim, po lewej stronie, znajdował się mur, który niestety usunięto (w jakim celu?). Plan nie przewidywał rozebrania tego fragmentu. Niegdyś spoczywał na nim czwarty bieg schodów.   Natomiast za drugim biegiem schodów wzniesiono wysoki mur, której nigdy tam nie istniał. Zniszczono więc oryginalny fragment muru, a wzniesiono nowy, którego nigdy tam nie było. Przyjęto koncepcję nierozsądną i niszczącą. Racjonalnym i najprostszym  rozwiązaniem było zaprojektowanie w klatce schodowej, schodów na górny taras. Odtworzono by w ten sposób autentyczny przebieg ciągu komunikacyjnego, a klatka schodowe nie kończyłaby się  ślepym zaułkiem jak obecnie.

fot. 1. Wejście do głównej klatki schodowej, na zielono zaznaczono usunięty fragment muru, na którym niegdyś wspierał się czwarty bieg schodów; fot. 2. Zakończenie klatki schodowej- ślepy zaułek, na czerwono oznaczono mur, który nigdy wcześniej nie istniał; fot. 3. Widok klatki schodowej z góry , na czerwono oznaczono mur, który wcześniej nie istniał. [fot. P.N.]

6. Podczas renowacji zaprzepaszczono szansę odtworzenia oryginalnych przebiegów ciągów komunikacyjnych. Chodzi głównie o pomieszczenia, w których znajdowały się schody na piętro. Obecne lokalizacje schodów nie pokrywają się z lokalizacjami historycznymi. Jest to ewidentne pomniejszenie autentyzmu funkcjonalnego obiektu.

7. Poza istotnymi błędami konstrukcyjnymi odbudowa przyczyniła się do  pomniejszenia wartości estetycznych ruin.  Szczególnie myślę tu o wizerunku przypór wieży bramnej. Mogą one pretendować do  wzorca estetycznej degradacji zabytku. Do tej pory pierwszoplanowym destruktorem estetyki był daszek na wieży głównej tzw. parasolka, renowacja „wzbogaciła” ruiny o specyficzne szkarpy. Do degradacji estetycznej zabytku dochodzi gdy nowe elementy ostro kontrastują ze startymi, zamiast stanowić harmonijne uzupełnienie. Faktura  tworzona przez łamany wapień mocno kontrastuje z  gładką i kształtną okładziną  przypór. Dodatkowo niefortunnie został dobrany kolor płyt oraz sposób  ich ułożenia (szczególnie na północnej przyporze).  Troską konserwatora powinno być przywrócenie szkarpom oryginalnych okładzin. Wiele z nich odnaleziono podczas badań archeologicznych w 2015 r., inne zalegają u podnóża południowej przypory. Niestety, żadna z nich nie wróciła na swoje miejsce.

Nowe okładziny na przyporach kontrastują z murami z łamanego kamienia. Na dolnym zdjęciu okładzina, która kiedyś obsunęła się z południowej przypory i zalega do dziś na zboczu. [fot. P.N.]

8. Odtworzone otwory okienne i bramy zaopatrzono w kraty, które wykonano z płaskowników co nadaje im współczesny charakter. W skrzydle południowym znajduje się inny rodzaj krat, który lepiej nawiązują do dawnych wzorców. Dodatkowo nowe kraty w wejściu na zamek górny i w  bramie głównej zostały nowocześnie zamontowane. Jest to bardziej przejawem oszczędność czasu i środków niż dbałości o wierność historycznym rozwiązaniom.

Nowoczesna instalacja kraty. [fot. P.N.]

9. Wyrazem braku rozeznania i poszanowania oryginalnych elementów zamku było pominięcie w pracach zabezpieczających  przypory muru obwodowego od strony północno-zachodniej. Nie tylko nie objęto jej projektem, ale podczas układania instalacji odgromowej została częściowo zniszczona przekopem.  

Na czerwono zaznaczono przyporę muru obwodowego od strony północno-zachodniej. Dzisiaj pozostał po niej tylko fundament [fot. J. Rozpędowski, IHASiTPW, 1962 r.]

10. Nie dokończono działań konserwatorskich na licu zachodnim przypory południowej wieży bramnej. Pozostawiono bez zabezpieczenia strzępia muru łączącego basteję z przyporą. Nie dokończono również uzupełniania zaprawy między okładzinami z piaskowca.

11. Ekipa budowlana nie posiadała fachowców zdolnych do realizacji zadań  stricte konserwatorskich i rekonstrukcyjnych. Świadczą o tym nieumiejętne rekonstrukcje m.in. łuków w przejeździe bramnym, okna piwnicy, przewodu kominowego w pomieszczeniu kredensu oraz konserwacja lica przypór (niestaranne uzupełnienia zaprawy między okładzinami). Wśród pracowników nie było najprawdopodobniej kamieniarzy i brukarzy. Kamienie obrabiano jedynie z grubsza. W całej renowacji nie znajdziemy przykładu starannej obróbki kamieniarskiej. Przy układaniu bruku nie wzięto pod uwagę wzorca jakim jest oryginalny fragment w części południowo-zachodniej dziedzińca. Nie wyprofilowano należycie płaszczyzn spływu, nie udało się nawet odtworzyć dawnej formy i jednolitego przebiegu rynsztoku centralnego.

Niestaranne i niekompletne uzupełnienia zaprawy między płytami prezentują bardzo niski poziom wykonania . [fot. P.N.]
Zdjęcia górne przedstawiają kominek przed i po konserwacji. Na zdjęciu dolnym dziedziniec, zielona ramka obejmuje oryginalny rynsztok, ramka czerwona obejmuje nowy rynsztok. Budowniczy nie zachowali oryginalnej formy i jednolitości rynsztoku. [fot. P.N.]
Oryginalny fragment bruku w południowo-zachodniej części dziedzińca. Wyraźnie widać uporządkowany układ kamieni oraz przebieg rynsztoku bocznego[fot. P.N.]

12. Porażką należy określić odtworzenie południowo-zachodniego narożnika muru obwodowego. Na historycznej rycinie E. Dahlbergha posiadał on ostrą krawędź, która wyraźnie odcinała światło od cienia. Obecnie w tym miejscu znajduje się obłe zagięcie muru, na którym światło rozprasza się w różnych kierunkach. „Narożnik ” nie trzyma pionu i w górnej części wysunięte jest na zewnątrz. Wykonawca nie potrafił odtworzyć oryginalnego wyglądu narożnika choć dysponował jego elementami w postaci staranie obrobionych ciosów kamiennych.

Fot. 1. Oryginalne ciosy narożnika południowo-zachodniego; fot. 2. obły szczyt narożnika; fot. 3. „Narożnik ” nie trzyma pionu i w górnej części wysunięte jest na zewnątrz. [fot. P.N.]

Wizualne przejawy niskiej jakości prac murarskich potwierdziła zima. Choć nie wystąpiły  uciążliwe wahania temperatur ani obfite opady,  świeżo wzniesione mury doznały licznych uszczerbków. W kamieniach pojawiły się głębokie pęknięcia i odpryski, które na wiosnę gęsto zaścielały podnóże murów.

W kamieniach licowych pojawiły się głębokie pęknięcia i odpryski, które na wiosnę gęsto zaścielały podnóże murów. [fot. P.N.]

13. Wzniesienie przypór przy wieży głównej to pomysł, który narodził się podczas trwania renowacji. Rzekomo mają one stabilizować mur obwodowy dochodzący do wieży. Uzupełnieniem przypór są dwie metalowe ramy zainstalowane w wejściu na wieżę. Przed remontem mgr inż. T. Bagiński wykonał analizę stateczności wieży, w której stwierdził, że „Aktualnie nie ma potrzeby podejmowania żadnych działań remontowych konstrukcji nośnej wieży zamkowej , ponieważ jej stabilność jest [w] pełni zachowana. Wskazane jest natomiast zwrócenie uwagi na powierzchniowe zarysowania i spękania lica elewacyjnego murów obwodowych wieży oraz ogniska degradacji granularnej substancji murowej na elewacji (…) Zaleca się ich likwidację metodą przemurowania.” W analizie nie ma więc mowy o ustawianiu przypór ani ram, kolejnych elementów zakłócających i tak już nadwyrężoną estetykę ruin.

14. Ostatnią z wyszczególnionych nieprawidłowości jest pozostawienie przez ekipę budowlaną grubej warstwy ziemi i gruzu w zatoce znajdującej się między południową przyporą wieży bramnej a murem obwodowym. Cała ta masa napiera na ogrodzenie zabezpieczające, które z czasem będzie słabło.

Pozostawiona przez ekipę budowlaną warstwa ziemi i gruzu napiera na ogrodzenie zabezpieczające [fot. P.N.]

PODSUMOWANIE

Niektóre działania wobec zabytku można ocenić natychmiast, inne po wnikliwej obserwacji i upływie czasu. Dopiero po kilku zimach przekonamy się czy wdrożone działania rzeczywiście zabezpieczyły ruiny, a nie przyczyniły się do ich degradacji. Istnieje wiele przykładów przedsięwzięć konserwatorskich, które wbrew intencjom, doprowadzały do pogorszenia kondycji zabezpieczanych obiektów. W przypadku zabytków architektonicznych oprócz profesjonalnego wykonania prac konserwatorskich i budowlanych liczy się zachowanie wierności oryginalnym materiałom, historycznym rozwiązaniom konstrukcyjnym i funkcjonalnym oraz dawnej formie. Warunkom tym można sprostać dysponując możliwie pełną wiedzę o obiekcie (przełożoną na projekt), wykwalifikowanymi pracownikami oraz fachowym i stałym (nieokazjonalnym) nadzorem. Obserwując efekty prac na zamku Iłża należy uznać, że wystąpił  deficyt wszystkich wymienionych czynników. Projekt obarczony błędnymi koncepcjami, złe wykonawstwo i niedostateczny nadzór wpłynęły niekorzystnie na przebieg renowacji, która przybrała charakter niszczący, likwidując cechy autentycznych rozwiązań konstrukcyjnych i funkcjonalnych. Zmieniła także nadmiernie formę ruin, degradując ich malowniczość i niepowtarzalność, pochłonęła elementy oryginalne i usunęła patynę dawności. Końcowym efektem tych przemian jest pomniejszenie wartości historycznej, naukowej i artystycznej obiektu, tym samym ogólnej wartość zabytku.

 

Paweł Nowakowski