Wyposażenie i wystrój zamku iłżeckiego w XVII i XVIII w.

Wyposażenie i wystrój zamku iłżeckiego w XVII i XVIII w.

Odwiedzając  miejsca historyczne spotykamy często obiekty, które dotrwały do naszych czasów w formie ruin. Takie spotkania budzą emocje i refleksje, zastanawiamy się jak doszło do tego, że to co kiedyś było wielkie i wspaniałe dziś jest tylko złomem murów zatopionym w bujnej roślinności. Pobudzają także naszą wyobraźnię, która przede wszystkim  chce zobaczyć jak obiekt wyglądał w latach swojej świetności. Próba mentalnej rekonstrukcji  jest bardzo pociągająca gdyż daje poczucie bycia odkrywcą i twórcą. Jeżeli rekonstrukcja ma być poważna i autentyczna należy zapoznać się najpierw z wszelkimi materiałami źródłowymi – grafikami i opisami obiektu. Pozyskane w ten sposób informacje należy przeanalizować, porównać poddać krytycznej ocenie by wyłuskać istotę przekazu.

Ruiny Zamku Iłża są dobrym przykładem do ćwiczenia wyobraźni. Poczyńmy więc próbę  odbudowy kilku przestrzeni i elementów wyposażenia  zamku na podstawie materiałów źródłowych. Wygląd zewnętrzny zamku iłżeckiego w okresie jego funcjonowania znany jest z dwóch rycin. Pierwsza pochodząca z połowy XVII w.  autorstwa Eryka Dahlbergha, druga datowana na koniec XVIII w. lecz w XX wiecznym odrysie  prof. Czesława Thullie. Obie grafiki są wiarygodne i prezentują budowlę z podobnej perspektywy, od strony miasta. Rysunek prof. Thullie jest bardziej szczegółowy, dzięki czemu możemy bliżej rozpoznać formy attyk i bram.  

Zamek Iłża wg E. Dahlbergh’a
Rysunek prof. Czesława Thullie

Każdy obiekt  oprócz strony zewnętrznej posiada wnętrze, które ze względu na ograniczony ogląd stanowi pewną tajemnicę. Tej regule podlegał również Zamek Iłża.  Niestety jak do tej pory nie odnaleziono żadnego planu czy rysunku prezentującego jego przestrzeń wewnętrzną, Zachowały się natomiast źródła pisane  – inwentarze zamkowe, które po części rekompensują brak wizerunków. Obecnie znanych jest sześć takich dokumentów  z lat: 1630, 1644, 1653, 1668, 1747, 1789. Każdy z nich w różnym stopniu rejestrował wygląd zamkowych obiektów i  pomieszczeń, ich wystrój i wyposażenie. Lustratorzy najwięcej miejsca poświęcili opisom stałych elementów budowli takim jak drzwi, okna,  piece,  kominy, pułapy i podłogi. Inwentarze nie wystarczą do pełnego zobrazowania przestrzeni dawnego zamku. Pozwalają jedynie na fragmentaryczną rekonstrukcję.  Dla łatwiejszej lokalizacji  omawianych przestrzeni do artykułu dołączono rzuty poziome zamku górnego.

Rzut parteru (rys. P.N.)
Rzut piętra [rys. P.N.)

Zamek składał się z dwóch członów, zamku górnego i zamku dolnego, zwanego również przygródkiem.  Zamek górny został wzniesiony z miejscowego kamienia wapiennego. Był otynkowany zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz. Zabudowa przygródka wykonana była w większości z drewna, jedynie od strony wschodniej (Dom Starosty) i zachodniej wzniesiono mury i budynki murowane. 

Poznawanie dawnego zamku rozpocznijmy od kapliczki na zachodnim skraju wzniesienia i przy drodze wjazdowej  prowadzącej od miasta. Kapliczkę możemy określić jako obiekt graniczny, gdyż przy niej rozpoczynały się fortyfikacje zamku.  Dochodziły do niej dwa parkany, w jednym z nich były wrota wjezdne, w drugim furtka dla podchodzących od strony miasta. Kapliczka istniała już w 1630 r. Wtedy miała dwie ściany z drewna i zatyłek murowany, pobita była gontem. Wewnątrz  znajdował się obraz Matki Boskiej Bolesnej. W 1644 r.  obraz był ozdobiony rzeźbionym aniołkiem z herbem Snopek, kardynała Jana Alberta Wazy. W 1747 r. obrazowi towarzyszył herb Łabędź, należący do bp. Andrzeja Trzebickiego. Prawdopodobnie w 1782 r. kapliczka  zyskała obecną formę. Jej mury zostały wzmocnione czterema ankrami a dach pobito nowym gontem. W tym czasie z obrazem związany był herb Junosza należący do bp. Andrzeja Stanisława Załuskiego. W bezpośredniej bliskości kapliczki znajdował się  krzyż z nakryciem i figurą Chrystusa.  

Bramy

Zamek posiadał 5 bram, jedną od strony zachodniej, dwie od strony wschodniej i dwie do zamku górnego.  Dodatkowo przed bramą zachodnią przy kapliczce znajdowały się drewniane wrota, o których już wspomniano wyżej. Brama zachodnia z furtą usytuowana była w murze kurtynowym w bliskości bastei zachodniej. Poprzedzało ją drewniane pomieszczenie  nakryte banią.  Nad bramą widniał herb Ostoja należący do bp. Marcina Szyszkowskiego.  Wstępując do zamku  od wschodu, pierwsza brama z mostem zwodzonym prowadziła do  bastionu bramnego. Z bastionu  do zamku dolnego prowadził most stały, dochodzący do bramy wschodniej z furtą. Na bramie umieszczona była tablica z herbem Grabie i datą 1737 jako poświadczenie remontu dokonanego przez kardynała Jana Aleksandra Lipskiego.

Dwie bramy z podzamcza do zamku górnego miały podobny wystrój uformowany w okresie pontyfikatu bp. M. Szyszkowskiego. Pierwsza z bram znajdowała się w wieży przedzamkowej. Posiadała trójkątny naczółek wsparty na kolumnach, wewnątrz którego mieszczony był kartusz z herbem Ostoja. W 1668 r. bramę poprzedzał most zwodzony, podnoszony za pomocą liny i kołowrotu. Druga brama (główna) znajdowała się w wieży bramnej. Podobnie jak do poprzedniej, dostęp do niej prowadził przez most zwodzony, posiadała  również zbliżoną formę architektoniczną – trójkątny naczółek z  herbem Ostoja, wsparty na kolumnach spowitych motywem roślinnym. Pod naczółkiem na belce znajdował się napis MARTINVS SZYSZKOWSKI EPISCOPVS CRACOVIENSIS A.D. 1618.[1] Obronność wjazdu wzmacniana była sąsiedztwem południowo-zachodniej baszty. W 1653 r. drewniane wrota bramy obite były blachą i żelaznymi pasami. Ozdobione były ciętymi z blachy, malowanymi herbami i różami. Wrota posiadały rygiel, zaporę i wielki zamek.

Naczółek drzwi głównych kościoła parafialnego w Iłży. Zbliżoną formę posiadały naczółki bram prowadzących do zamku górnego [fot. P.N.]

Przejazd bramny wyłożony był kocimi łbami. Po bokach znajdowały się dwie ławy, nad którymi przymocowano  listwy do zawieszania strzelb. Prawdopodobnie w obu ścianach bocznych wieży znajdowało się po jednym otworze okiennym umożliwiającym obserwacje flanek.

Wschody na piętro

Na górną kondygnację zamku można było się dostać trzema wschodami. Główna i reprezentacyjna klatka schodowa rozpoczynała się w przejeździe bramnym a kończyła w sieni (pomieszczenie I), miała przebieg spiralny i była sklepiona . Wchodziło się do niej przez odrzwia ozdobione herbem Ostoja. W pobliżu wejścia znajdowała się latarnia. Po każdym czterostopniowym biegu występował spocznik i zmiana kierunku klatki o 90° w lewo (idąc od dołu). Całą klatkę schodową oświetlały prawdopodobnie cztery okratowane okna.

Drugi wschod rozpoczynał się wyjściem przed wieżą główną. Drzwi do niego były zakończone półokrągło a odrzwia ozdobione herbem Ostoja. Schody biegły prosto do spocznika,  skąd rozdzielały się,   w lewo prowadziły do pokoi pańskich  a w prawo na wieżę i piętro skrzydła południowego. Trzeci wschod znajdował się w maziarni (pomieszczenie IX). Miał formę prostych drewnianych schodów, które dochodziły do drzwi w podłodze pomieszczenia XIII (piętro).

Przykładowy piec renesansowy na czterech lwach [źródło: www.hampel-auctions.com]

Piece i kominy

Większość pomieszczeń piętra zamku górnego posiadało urządzenia grzewcze w postaci kominków i pieców, które najczęściej sąsiadowały ze sobą.  W pokojach pańskich (skrzydło zachodnie i część skrzydła północnego) piece i kominki były bardziej reprezentacyjne. Np. w pomieszczeniu II w 1630 r. znajdował się piec malowany lazurowy na fundamencie i gałkach kamiennych. W 1644 opisany jest jako piec wielki biały na lazurowym dnie, a w 1653 jako piec biały, wielki na fundamencie z kamienia ciosanego. W 1668 lustrator określa piec w tym miejscu jako małogoski, a w 1747 nazwany jest piecem gdańskim. W III pomieszczeniu piec gdański pojawia się dopiero w dokumencie z 1668 r. , a wcześniejsze opisy wymieniają tylko obecność komina. W IV pomieszczeniu był piec malowany z herbami na kaflach wielkich (1653) a kolejne lustracje (1668 i 1747) mówią o piecu gdańskim. W pomieszczeniu XIV był piec zbudowany z dużych białych kafli malowanych na żółto z herbami bp. Szyszkowskiego (Ostoja). Jego podstawą było cztery lwy. W pomieszczeniu znajdował się także komin szafiasty ozdobiony sztukaterią, herbem Ostoja i kamiennym lwem.

W budynkach zamku dolnego znajdowały się piece, które nie tylko służyły do ogrzewania pomieszczeń ale także do przygotowywania posiłków. W 1630 r. pisarz zarejestrował obecność pieców garnczarskiech i chlebowych. Pożywienie przyrządzano również w kominach z blachą.  

Fragmenty kafli odnalezione na zamku górnym podczas badań archeologicznych w 2015 r. [fot. P.N.]

Kaplice

Głównym zadaniem zamku  średniowiecznego była ochrona życia i majątku właściciela i jego poddanych. Grube i wysokie mury, fosy, mosty zwodzone itp. utrudniały fizyczny dostęp do wnętrza twierdzy. Istniały także zabezpieczenia w wymiarze duchowym, które miały blokować przestrzeń zamku na zło i wzmacniać morale obrońców podczas oblężenia. Tradycja ochrony obiektów obronnych przed mocami zła sięga starożytnych cywilizacjach Egiptu, Mezopotamii, Rzymu i Grecji. Była ona realizowana poprzez wznoszenie w bramach lub w ciągach murów obronnych  kapliczek z bóstwami a później z ikonami i wizerunkami świętych.  Także dawni Słowianie widzieli potrzebę magicznej ochrony swoich domostw i grodów składając w ich fundamentach ofiary zakładzinowe.  Chrystianizacja nie wyparła pogańskich tradycji związanych z protekcją duchową miejsc obronnych. W średniowiecznej architekturze militaris szczególne znaczenia przywiązywano do obronności  bram. Wierzono, że przez nie do wnętrza obiektu  może przedostać się zarówno  realny wróg jak i zło duchowe. Z tego powodu rozpowszechnił się zwyczaj umieszczania w bramach budowli obronnych kaplic lub wizerunków świętych. Zamek Iłża jest egzemplifikacją tego zwyczaju. Jedna z jego dwóch kaplic znajdowała się w wieży bramnej zamku górnego. Mogła posiadać patronat związany z Maryją. Lustrator w 1653 r. wspomniał, że w ołtarzu znajdował się obraz Najświętszej Panny Dziewicy, nie określając bliższych cech wizerunku. Oprócz niewielkiego ołtarza do wyposażenia kaplicy należały dwa klęczniki z podnóżkami. Pomieszczenie było sklepione i całe malowane, posiadało trzy okna i posadzkę z cegły. Do kaplicy wchodziło się przez ozdobne drzwi w formie kraty, ujęte w drewniany portal z facjatą (naczółkiem).

Druga kaplica znajdowała się na zamku dolnym w pobliżu północno-zachodniego narożnika. Stanowiła  przybudówkę budynku pańskiego.  Posiadała konstrukcję drewnianą, o czterech oknach z żelaznymi prętami. Zwieńczona była banią pobitą gontem, nad którą górował krzyż. W pomieszczeniu  znajdował się murowany ołtarzyk z obrazem św. Sebastiana w 1644 r., a w 1653 r. Matki Boskiej Bolesnej i dwoma innymi obrazami na blasze (tryptyk?).[2] Na ścianach wisiały jeszcze dwa obrazy wykonane na papierze.  Kaplica zamku dolnego uległa zniszczeniu podczas potopu szwedzkiego i nie została odbudowana.  Pojawiła się natomiast druga kaplica na zamku górnym (pomieszczenie VI na piętrze).  Posiadała mały ołtarzyk z obrazem na marmurze przedstawiającym św. Szczepana. Przy nim zawieszone były srebrne wota (10 szt.). W kaplicy był  też  obraz z wizerunkiem Maryi w zielonych ramach ze złoconymi brzegami.

Malatura

Ściany pomieszczeń zamku górnego malowane były jedynie na krańcach przylegających do stropu (na szerokość 1 łokcia). Pozostała powierzchnia murów mogła być jedynie bielona.  Prawdopodobnie malaturę miały zastępować tkaniny bądź dywany. Większość pomieszczeń posiadało  listwy do zawieszania materii. Odmiennie traktowano sufity, które malowano w całości (wraz z górnym  krańcem ścian).  Dwa pomieszczenia zamku górnego wyróżniały się malaturą – kaplica (pomieszczenie XVI) i pokój pański (pomieszczenie IV piętra). Lustrator z 1644 r. w opisie kaplicy, w pierwszej kolejności zauważa, ze jest malowana, w 1653 r. i 1668 r. pisarze jednomyślnie uważają, że jest porządnie malowana, lustrator w 1747 pisze o starym malowaniu. Nie posiadamy żadnych przekazów o treści malowideł. Można jedynie domniemać, że kaplica w zamku biskupów krakowskich posiadała  malaturę  na dobrym poziomie artystycznym, która zawierała także przekaz ideowy. Wyjątkowe są informacje o wystroju malarskim pomieszczenia IV. Dwa inwentarze (1668, 1747) mówią o treści  malowideł, mianowicie na ścianach pod sufitem namalowano postacie czterech doktorów Kościoła z nieokreślonymi bliżej napisami.[3]  

Fryz, który ozdabiał zamkowe mury. [odrys P.N.]

W dokumentach inwentarzowych odnaleziono jeszcze jedną osobliwą informację o malaturach. W izbie stołowej (pom. II piętra) znajdował się siestrzan, na którym po obu jego stronach były wymalowane herby Ostoja i Łabędź. Poza tym często powtarza się przekaz o drzwiach malowanych ale nie określano ich koloru. Inne elementy drewniane (okiennice, szafy) były malowane na zielono i szaro. Tylko w jednym przypadku podano że drzwi metalowe były pomalowane na czerwono. Tę samą barwę posiadała blacha na świeżo wyremontowanym dachu wieży głównej (1668).

Omawiając malatury zamku należy wspomnieć o zdobieniach murów  zewnętrznych, o których dowiedzieliśmy się niedawno. Podczas badań archeologiczno-architektonicznych zamku w 2015 r. odnaleziono złom muru ceglanego z tynkiem, na którym znajdował się fryz dekoracyjny. Tworzył go czarny pas z podwójnym ciągiem białych półkoli przesuniętych względem siebie i zwróconych łukami na zewnątrz, zamykających w sobie koła z czarnymi rozetami. Fryzy składające się z kombinacji kół, półkoli i rozet były powszechne stosowane w dobie renesansu.

Złom muru z fryzem odnaleziony w 2015 r., zniszczony w 2019 r. podczas prac porządkowych [fot. P.N.]

Pułapy

Pomieszczenia dolnej kondygnacji zamku górnego zwano sklepami. Określenie pochodziło od rodzaju stropu, kamiennego sklepienia w formie kolebki. W pomieszczeniu II i III parteru zachowały się dolne fragmenty łuków kolebki. Sklepienie kolebkowe zastosowano we wszystkich zamkowych piwnicach. Pierwotnie na zamku górnym piwnice posiadały stropy drewniane, które dopiero podczas przebudowy zostały zastąpione kamienną kolebką. Sklepione były również pomieszczenia w wieży bramnej. Ze względu na ich plan centralny sklepienia mogły posiadać charakter krzyżowo-żebrowy.

Pomieszczenia piętra zamku górnego i kuchni przykryte zostały stropami  drewnianymi.  W dwóch przypadkach lustratorzy wspominają o obecności  siestrzanów.  

Podłogi

Pomieszczenia zamku górnego wyłożone były trzema rodzajami materiałów: płytki ceramiczne (przez lustratorów nazywane kamieniem), cegła i drewno. Płytki ceramiczne posiadały kształt kwadratu o wymiarach ok. 20x20x4 cm. W większości występowały w barwie białej ale niektóre pokryte były polewą brązową bądź zieloną.

Płytki ceramiczne odkryte w pomieszczeniach skrzydła południowego w 2009 r. [fot. P.N.]

Płytki ceglane miały różne rozmiary i układane były na różne sposoby. Na przykład w pomieszczenie III parteru płytki o wymiarach ok. 25 cm na 19 cm (grubość ok. 5 cm) ułożone były na prosto, natomiast na spocznikach głównej klatki schodowej tworzyły jodełkę, a w pomieszczenie I parteru – kredensie,  płytki  o wymiarach ok. 27 na 14 cm ułożone były  w „cegiełkę” (pasy z przesunięciem).[4]   Informacja o podłogach drewnianych w zamku górnym pojawiają się dopiero w inwentarzu z 1668 r. Najpierw zostały zainstalowane  jedynie w dwóch pokojach pańskich (pomieszczenie III i IV). Inwentarz z 1789 wymienia dodatkowe dwa pomieszczenia  – pom. II gdzie posadzka z ukosa dawana i pom. XIV z posadzką w tafle drewniane.

Posadzka z cegły w pomieszczeni I parteru [fot. P.N.]

Natomiast na zamku dolnym zdecydowana większość pomieszczeń posiadało podłogi z prostych tarcic.  

Heraldyka

Dokumenty inwentarzowe wskazują na istnienie w przestrzeni zamku sześciu rodzajów herbów. Najliczniej reprezentowany był znak rodowy bp. Marcina Szyszkowskiego  – Ostoja. Znajdował się w następujących miejscach: 1) portal bramy zachodniej, 2) naczółek bramy w wieży przedzamkowej, 3) naczółek bramy w wieży bramnej, 4) portal wejścia do głównej klatki schodowej, 5) odrzwia z klatki schodowej do I pomieszczenia na piętrze, 6) kominek i piec w pomieszczeniu XIV piętra, 7) Portal wejścia z dziedzińca na wschod do wieży głównej, 8) siestrzan w pomieszczeniu II piętra, 9) odrzwia prowadzące  z pomieszczenia III do IV na piętrze, 10) piec w mieszkaniu pisarskim zamku dolnego (zbudowany ze starych kafli w 1745 r.)[5]

Herb Łabędź należący do bp. Andrzeja Trzebickiego można było odnaleźć na: 1) siestrzanie w pomieszczeniu II piętra, 2) chorągiewce zwieńczającej iglicę dachu wieży głównej, 3) tablicy upamiętniającej remont zamku z 1670 r., zainstalowanej prawdopodobnie nad przejazdem bramnym  od strony dziedzińca na zamku górnym 4) na odrzwiach między IV a V pomieszczeniem piętra, 5) na obrazie w kapliczce.

Powyżej, herb Ostoja z naczółka drzwi głównych kościoła parafialnego, podobne herby mogły znajdował się w naczółkach zamkowych bram. Poniżej fragmenty tablicy z herbem Łabędź, upamiętniającej odbudowę zamku w 1670 r. Zostały odnalezione podczas prac archeologicznych w 2009 i 2019 r. [fot P.N.]

Herb Nałęcz należący do bp. Piotra Gembickiego znajdował się w: 1) oknach budynku pańskiego na zamku niskim, 2) na kaflach pieca w tym samym budynku.

Jednokrotnie zarejestrowano występowanie herbów Junosza (bp. Andrzeja Załuskiego) – obraz w zamkowej kapliczce; Grabie (kardynała Jana A. Lipskiego) – na tablicy upamiętniającej remont, przy bramie wschodniej; Snopek (kardynała Jana Alberta Waza) przy obrazie w zamkowej kapliczce.

Inwentarz z 1653 r. wspomina o istnieniu pieca z malowanymi herbami w pomieszczeniu V piętra, ale nie określa ich nazwy. Podobna sytuacja dotyczy wrót bramy w wieży bramnej, które były herbami z blachy rzniętemi przyozdobione

W przestrzeni zamku znajdowało się znacznie więcej pamiątek heraldycznych, których pisarze nie  zauważyli, bądź nie opisali. Przykładem tego jest herb bp. Jana z Radliczyc  –  Korab, którego pozostałości  jeszcze dziś można dostrzec na wieży głównej. W 2015 r. podczas prac archeologicznych odnaleziono fragmenty kafli z herbami: Nowina, Odrowąż, Leliwa, Nałęcz, Jastrzębiec.

Okna

Tak mogło wyglądać okno na zamku [fot. P.N.]

Okno pełniło bardzo ważną rolę. Przez nie dostawało się do wnętrza budowli światło i powietrze. Ze względu na obronny charakter zamku górnego  ilość otworów na zewnątrz w jego dolnej kondygnacji  została ograniczona do koniecznego minimum. Na tym poziomie (od strony zewnętrznej, nie licząc wieży bramnej) zamek posiadał tylko jedno okno i to zabezpieczone podwójną kratą (pomieszczenie III). Poza tym mur obwodowy na parterze miał jeszcze tylko dwa otwory. W pomieszczeniu studni znajdowała się strzelnica zabezpieczona kratą, a w smolarni drzwi tajemnego wyjścia.[6] Światło dzienne do sklepów miało dostęp tylko od strony dziedzińca. Do pięciu  pomieszczeń dochodziło przez zakratowane okna, a do trzech (II, IX, XI) przez niewielkie okienka nad drzwiami.  Tylko pomieszczenie IV nie posiadało żadnego otworu zapewniającego dostęp światła. Pełniło ono funkcję lodowni. 

… a tak krata [fot. P.N.]

W wielu oknach zamku stosowano kraty.  Na zamku górnym posiadały je okna parteru od strony dziedzińca i okna piętra od zewnątrz. Wolne od krat były okna piętra wychodzące na dziedziniec. Nieokratowane były również zewnętrzne okna pokoi pańskich  (pomieszczenie III , IV i V), które w zamian zaopatrzone były w wewnętrzne okiennice pomalowane na zielono (1668).  Większość okien na zamku miało charakter częściowo otwieranych lub nieotwieranych. Oznacza to, że np. górna część okna była zamocowana na stałe a tylko dolne kwatery posiadały zawiasy. Niekiedy ruchome kwatery zamiast  szkła wypełnione były gontami.  Do szklenia okien używano tzw. błon szklanych, czyli niewielkich szybek  łączonych ołowiem. W XVI i XVII stuleciu najczęściej używano błon w kształcie sześciobocznym lub ośmiobocznym. Okna pokoi pańskich posiadały więcej kwater otwieranych i wypełnione były szkłem lepszej jakości (większe szyby i bardziej przeźroczyste).  W 1644 w pom. IV piętra znajdowały się szyby francuskie niemałe, przeźroczyste. Natomiast pomieszczenie III piętra miało okien cztery wysokich, przeźroczystych.

W murach zamku przetrwał jeden z oryginalnych parapetów. Zachowały się oznaczenia szerokości okna (104 cm)  i otwory po 5 metalowych prętach. Pręty posiadały przekrój kwadratu o boku 2,5 cm i były rozmieszczone co 15 cm. Prawdopodobnie okna pozostałych sklepów miały ten sam wygląd i zbliżone wymiary, podobnie jak i odrzwia.   

Drzwi

Drzwi były najczęściej opisywanym elementami wyposażenia zamku. Charakterystyki  sporządzano według schematu, które na początku podawały informację o materiale  z którego zostały wykonane – drzewo (czasami określano gatunek), żelazo; następnie rodzaj drzwi i wykończenie – fasowane, futrowane, listwowane, stoczyste, kraciane, malowane, obite blachą;  sposób osadzenia w odrzwiach (bieguny, zawiasy); na koniec wymieniano wszystkie akcesoria w jakie były  wyposażone  (antaba, wrzeciądz, klamka, zamek, kuna, hak, skobel, zapora).  Pisarze czasami używali określeń dotyczących jakości wykonania.  Pisząc o drzwiach stolarskiej roboty – sygnalizowali, że drzwi są zrobione przez fachowca zgodnie z zasadami sztuki. Natomiast  dla drzwi słabszej jakości używali określenia prostej roboty.

Na zamku drzwi były wykonane z drewna. Tylko jedne drzwi drewniane obite były  blachą (do pomieszczenia X na parterze) i jedne drzwi w całości wykonane były z żelaza (do pomieszczenia  II – skarbiec). Na piętrze zamku górnego drzwi posiadały klamki i ślepe zamki, zaopatrzone były również  w antaby i wrzeciądze. Zdecydowana większość drzwi była malowana i na zawiasach, jedynie kilka (w pomieszczeniach zamku dolnego) było osadzonych na biegunach. W inwentarzu 1630 r. na zamku górnym wyszczególniono dwoje  drzwi dwoistych (dwuskrzydłowych).  Jedne znajdowały się między główną klatką schodową a sienią (pom. I), drugie między sienią do kaplicą. Drzwi do kaplicy były kraciaste i miały wewnętrzny zamek. Zostały osadzone w drewnianym portalu z naczółkiem, który być może nawiązywał do formy naczółków bramnych.

Lustrator w 1653 r. zwrócił uwagę, że do pomieszczenia III (skarbiec drugi) są drzwi dębowe, potężne. Na pewno tę samą cechę musiały posiadać pierwotne  drzwi do wieży głównej, które w razie potrzeby miały stanowić przeszkodę trudną do sforsowania. W zamku gotyckim odrzwia wykonane były z kamienia wapiennego. Fragmenty pierwotnych portali  zachowały się w wieży głównej i w przejściu między II a III pom. parteru.[7] Przebudowa renesansowa wprowadziła framugi z piaskowca, z typowymi dla tego okresu żłobieniami.  W pokojach pańskich dwa portale wykonane były z marmuru. Niektóre odrzwia w nadprożach ozdobione były  herbami. Portale do klatek schodowych (głównej i na wieżę) były zakończone półokrągło.  

Jakie były wymiary otworów drzwiowych? Zachowane fragmenty portali wskazują, że światło między węgarami miało od 92 cm do 104 cm. natomiast odległość progu od nadproża wynosiła ok. 200 cm.

Portal renesansowy w Kurii Metropolitalnej w Krakowie wykazuje podobieństwo do kamieniarki iłżeckiej [fot.: P.N.]

Meble, sprzęty, narzędzia

Trzy z sześciu dokumentów lustracyjnych szczegółowo zajmują się zamkowymi sprzętami. Jednak listy, które zawierają nie są długie. Wydaje się, że tak znaczący obiekt powinien posiadać większy zasób mebli, sprzętów, narzędzi i inwentarza żywego. Trzeba jednak pamiętać, że spisy dotyczyły wyłącznie własności kościelnej i nie obejmowały dóbr prywatnych, należących do stałych mieszkańców zamku.   Na co dzień w zamku nie było też przedmiotów  osobistych biskupów. Pojawiały się dopiero wraz z przybyciem dostojników do rezydencji. Cechą znamienną posługi biskupów krakowskich było ustawiczne podróżowanie po rozległej diecezji. Dla zapewnienia odpowiednio godnych  warunków pobytu  w często zmieniających się miejscach postoju, biskupowi towarzyszył pokaźnym bagaż sprzętów i rzeczy osobistych.

Powszednie wyposażenie iłżeckiego zamku w meble było bardzo skromne. Ograniczało się głównie do stołów, ław i zydli. Do stałego wyposażenia należały również tzw. służby czyli duże kredensy, przeznaczane dla zastaw stołowych i naczyń.  Jedynymi bardziej wytwornymi sprzętami były zarejestrowane w  inwentarzu z 1668 r. w IV pomieszczeniu piętra zamku górnego – Stolik i krzeseł miększym suknem obitych 3, mniejszych 4.

Statki i sprzęty zamkowe (1644)

(w wykazach zachowano oryginalną pisownię)

  • stołów wielkich, długich, olszowych – 17
  • stół mniejszy, okrągły w kwadrat olszowy – 1
  • stołów sosnowych – 15
  • stół lipowy – 1
  • zydlików z poręczami na 2 osobie każdy –  8
  • zydle z poręczami długie, każdy na osób 5 –  3
  • zydlików nowych z poręczami –  6
  • zydlików starszych dawnych z poręczami – 35
  • ława na 5 osób, poręcza nie ma – 1
  • beczka wodna, w której wożą wodę
  • cebrów – 2, cebretek – 2
  • koryt 2 na solenie połci
  • sanki żelazne do pieca albo kładzenia drew
  • skrzyń 2 do wożenia wapna albo piasku, nowe in A[nno] 1644 sporządzone
  • kary do wożenia wody dwie
  • kara okowana do ciężarów wożenia
  • forma do ciągnienia świec
  • korców sandomierskich  – jeden okowany  o 25 garncach
  • korzec stary sepry na odmierzanie owsa od poddanych czynszowego
  • korzec iłżecki do wymiarów 
  • dzieża jedna chlebna jedna, miśnik do naczynia mycia
  • kiecki niemałe, stare
  • pił trackich trzy, pilnik stalowy do nich jeden
  • łańcucha sztuka i druga , obiedwie po 4 łokcie
  • żelaza kowalskie sposobione przez J.M. Pana Michałowskiego starostę iłżeckiego chcąc postawić kowalnię dla prętszej zawsze wygody zamkowej: naprzód kowadło, półkowadle, kowadełko mniejsze trzecie, goździownica, młotów 3, kleśczy dwie, żelaza do łamania kamieni, drąg żelazny, kijań żelazna, młotki dwa, szybi pięć, klinów sześć
  • wołów cztery robotnych przy zamku będących zawsze do wożenia wody

Statki zamkowe (1653)

  • stołów różnych in summa 25
  • sanki żelazne do łamania kamienia 1
  • zydlów z poręczami 4, bez poręczów  2  
  • drąg żelazny 1, kuna żelazna 1
  • zydelków małych z poręczami 24
  • szybów 5, klinów 6
  • ław długich 13, krótszych 12
  • pieł trackich 3, pilnik stalowy 1
  • beczek rybnych 6, wanienek 4 
  • łańcuch po łokci 4, sztuk 2
  • koryt do solenia połci 2
  • kocioł saletry miedziany 1
  • skrzynia wapienna 1
  • kowadło do kowania koni  1
  • kar bosych do wożenia wody 2
  • szpong 1, goździownica 1
  • kary z trzema kołami kowanemi 1
  • młotków małych 2, babka młot 1
  • korzec sandomierski bosy 1, kowany 1
  • kleszczy kowalskich  2
  • cuner [?] sandomierska 1, miarka 1
  • kłódek do wrót różnych  8

Naczynia przy zamku zostające (1668)

  • garniec gorzałczany z rurami, pokrywką 1
  • fasz leguminowych 3, małych 4, facit 7
  • cebrzyków małych 4
  • nieczek do ciast 2
  • perlik żelazny 1
  • kaganiec żelazny 1
  • latarnie w ołów sklana 1
  • nóż bosy z potrzebami 1
  • tarcic olszowych n’s 13
  • beczek leguminowych 19
  • cebrów nowych 4, starych 1, facit 5
  • korzec 1, ćwierć 1, miarka 1 kwarta  f 4
  • kilofów żelaznych 3
  • hankier żelaznych  2
  • konew 1
  • ołowi ciągnionego do okien prętów 21
  • kary do wożenia drzewa 1
  • katanek z sukna zielonego 4

Istotnym wyposażeniem zamku było uzbrojenie. Najstarsza informacja o arsenale zamkowym pochodzi z fragmentarycznie zachowanego inwentarza z 1577 r.  Było wtedy w zamku jedno duże działo o długości 6 i ¼ łokcia, jedno polne półdziało o długości 3 łokci i cztery mniejsze półdziała o tej samej długości.  Wszystkie były osadzone na łożach i kołach. W 1630 r. było działek cztery na kołach okowanych, żelazne w łoza osadzone , a w 1644 r. spisano działek cztery śpiżanych z łożami i kołmi, żelaznych działek 4 na kołach kowanych, moździerzów  w łożach 3. Znacznie większa ilość broni znajdowała się w zamkowym cekhauzie w 1653 i 1668 r.

Armata zamkowa (1653)

  • działek spiżowych polnych 4
  • saletry funtów  13  [ok. 5,2 kg]
  • działek żelaznych większych 2
  • siarki funtów 22  [ok. 8,9 kg]
  • działek żelaznych mniejszych 2
  • szufel do nabijania działek  7
  • muszkietów lontowych 17
  • szabel głowni 26, w pochwach 4
  • samopałów kszosowych 4
  • kotłów kozackich 2
  • mozdżierzów żelaznych 3
  • bęben piechotny 1
  • kul żelaznych pospolitych  450
  • chorągiew kozacka biała z krzyżem ceglastym 1
  • kul hakownicznych ołowianych 343
  • chorągiew piechotna płócienna, biała z krzyżem arasowym  1
  • kul kobalnych ołowianych 7930
  • grot do chorągwi kozackiej złocisty na drzewcu malowanym 1
  • kul muszkietowych i bandelotnich 2000
  • prochu kamieni 17 f  25  [ok. 230 kg]
  • prochu do zapałów funtów 12  [ok. 4,9 kg]

Armata zamkowa (1668)

  • dział wielkich ze wszystkiemi potrzebami, na wieży 1, w bramie 5 – facit  6
  • muszkietów nowych 17, starych 23 – facit 40
  • rur muszkietowych 8
  • hantab od muszkietów 2
  • kajdan 4, dyby 1 – facit 5
  • motyk żelaznych 16
  • prochu bareła wielka 1
  • lutrowanego barełka mniejsza 1
  • muszkietowego prochu barełki 1/4
  • hakownic na wieży i w bramie 5
  • mozdzierz na kole okowanym porzonnym 1
  • łoz starych od osady muszkietów 12
  • zamków starych od strzelby 10
  • łyszka do lania kul 1
  • łopatek złych połamanych 17
  • kul ręcznych granatowych 28
  • kul działkowych 268,  mniejszych 260  – facit  528
  • ołowiu kamieni 5  f  23  [ ok. 74 kg]
Bp. Kajetan Sołtyk [źródło: Wikipedia]

Do dziś autorzy opracowań poruszających  kwestie wyposażenia zamku opierają się głównie na bałamutnych informacjach zaczerpniętych z XIX wiecznych publikacji.[8]  Powielają one legendę o bogatym wystroju komnat, unicestwionym dopiero przez ostatni pożar zamku. Miały wtedy zniszczeć: Rzadki zbiór  portretów królów polskich, biskupów krakowskich i innych sławnych Polaków, tudzież obicia, posadzki marmurowe, posągi i inne pomniki, oraz wszystkie ozdoby wspaniałego gmachu tego (…)[9] Z ostatniego inwentarza  wiemy, że  zamek górny w 1789 r. był  poważnie zdewastowany.  Nie miał już  żadnego wyposażenia poza kilkoma drzwiami, które zastawiały otwory okienne. Tym bardziej nie było tam wtedy żadnych obrazów, posągów,  ozdób  itp.  W każdej legendzie jest jednak ziarno prawdy. Ostatni właściciel zamku biskup Kajetan Sołtyk sprowadził do Iłży księdza – malarza Antoniego Brygierskiego. Artysta podobno na miejscu wykonał portrety wszystkich biskupów krakowskich, które miały wisieć w największej zamkowej sali.[10] Fakt ten mógł mieć miejsce przed 1767 r. a obrazy mogły zostać zniszczone lub wyprowadzone z zamku podczas Konfederacji Barskiej.      

Paweł Nowakowski


[1] Inwentarzy z 1789 r.  wspomina jedynie o dacie, lecz na zachowanej belce kilkadziesiąt lat temu można było odczytać już dziś niewidoczny tekst.

[2] W 1644 w ołtarzu znajdował się obraz św. Sebastiana.

[3] Święci: Augustyn, Ambroży, Hieronim i Grzegorz

[4] Kompletna posadzka kredensu została odkryta w 2009 r. a następnie przysypana warstwą piasku. Podczas prac budowlanych w 2018 r. rumosz z murów zrzucano do pomieszczenia kredensu. Mogło to spowodować popękanie ceglanych płytek. W 2015 r. podczas prac archeologicznych zniszczono fragment dobrze zachowanej posadzki ceglanej w pomieszczeniu IX

[5] Z pewnością kafle pochodziły z zamku górnego.

[6] Oprócz tego dwa okna mogły znajdować się w przejeździe wieży bramnej o czym było już pisane wyżej.

[7] Gotycki portal wejścia do wieży głównej charakteryzuje się zakończeniem w formie łuku gotyckiego obniżonego. Zrekonstruowany został w 2015 r. wg projektu autora. 

[8] Pierwsze wydawnictwa, w których pojawiły się rzeczone informacje to Przyjaciel Ludu (patrz niżej) i francuskojęzyczna książka La Pologne Leonarda Chodźko (podrozdział Ruines du chateaux d’Ilza. s. 376).

[9] Przyjaciel Ludu, 1835, rok drugi, T. 1, s. 357.

[10] Wł. Sierakowski, Antoni Brygierski nieznany artysta kielecki, Kielce 1878, s. 8.

Od powietrza, głodu, ognia i wojny …

Od powietrza, głodu, ognia i wojny …

H. Holbein, Taniec śmierci (Danse macabre)

Od zarania morowe powietrze było jednym z największych nieszczęść  zagrażających ludzkiej egzystencji. Groza tej plagi wynikała z jej bezwzględności i nieprzewidywalności. Bez różnicy zarażali się i umierali biedni i bogaci, silni i słabi, młodzi i starzy,  rycerze i skromni zakonnicy. Przez wieki obserwacji próbowano  rozpoznać zwiastuny nadciągającego moru. Łączono je z nadzwyczajnymi zjawiskami kosmicznymi  i przyrodniczymi  dlatego z trwogą patrzono na komety, zaćmienia słońca i księżyca.  Także niecodzienne zjawiska klimatyczne lub  nietypowe zachowania zwierząt wzbudzały niepokój i kazały z bojaźnią wyczekiwać najbliższej przyszłości.[1]  Wierzono, że morowe powietrze jest dopustem Bożym, karą  za popełnione grzechy. Wierzono również, że pokuta i modlitwa są środkami, które mogą zarazę odwrócić.  Z tego powodu podczas epidemii  intensyfikowało się życie religijne. Z oczywistych względów nie miało ono charakteru zbiorowego  lecz osobisty i przejawiało się w zaangażowaniu modlitewnym, czynieniu ślubów i fundacji na pobożne cele. Rozbudzaniu wiary sprzyjała także postawa licznych duchownych, szczególnie zakonników, którzy byli w pierwszym szeregu walki z zarazą co często przypłacali życiem.[2]  

XVII wieczni  lekarze  powietrze morowe postrzegali  jako jadowite opary, które wraz z oddechem wnikały do wnętrza a następnie  poprzez pory dostawały się do krwi. Zatruta krew docierając do serca powodowała zgon.[3]  Stąd oprócz zabezpieczania dróg oddechowych przykładano dużą wagę do ochrony serca.

Ówczesne książki poruszające problematykę morowego powietrza  pełne były porad dotyczących   aspektów codziennego życia, począwszy od sfery sacrum przez higienę ciała i otoczenia, dietetykę, medykamenty po meteorologię. Kompendium wiedzy o chorobach z powietrza  odnajdziemy w książeczce medyka  Jan Inocentego  Petrycego, Praeservatio abo ochrona powietrza  morowego,  wydanej  w 1622 r. Krakowie. Jej treść została streszczona w kilku poniższych akapitach .

Uważano, że do zarażenia się powietrzem więcej skłonności mają kobiety niż mężczyźni, osoby otyłe, słabe, delikatne, blade, ciała rzadkiego,  bojaźliwe, objadające się, mające problemy gastryczne, pasożyty i upławy. Aby uniknąć moru należało przestrzegać następujących reguł: zakopywać głęboko zmarłych, uprzątać ulice i otoczenie z błota i odchodów zwierzęcych,  okadzać palonym drzewem sosnowym, dębowym, bukowym  lub wierzbowym miejsca mające nieprzyjemne zapachy.  Dodawać do ognia jałowca, bzu, rozmarynu, lawendy bądź innych zapachowych ziół.

Mieszkanie należało często wietrzyć i okadzać: bursztynem, jałowcem, mirrą, rozmarynem, cynamonem, goździkiem. Nie używać natomiast do kurzenia: kości, rogów, łajna czy prochu.

Okrutnie postępowano z bezpańskimi psami i kotami, które zabijano. Uważano, że duży wpływ na powstanie złego powietrza ma jego bezruch. Dlatego zalecano śpiewanie, głośne czytanie,  strzelanie, gnanie krów po mieście aby rykiem powietrze wzruszały.[4] Niektórzy wierzyli, że końska para nie dopuszcza morowego powietrza dlatego podczas zarazy należało mieszkać przy koniach. 

Bieliznę należało często zmieniać a ubrania okadzać, wystawiać na słońce i wiatr. Oprócz tego odzież   skrapiać różnymi aromatycznymi substancjami. Powszechne było noszenie przy sobie dziurkowanych pojemniczków metalowych lub drewnianych wypełnionych gąbką nasączoną mocno zapachowymi cieczami np. olejkiem igłowcowym lub octem winnym z kamforą.  Do smarowania nozdrzy, skroni i serca używano octu zmieszanego z różaną wódką i kamforą. Bardziej wyrafinowane preparaty ochronne na serce sporządzane były z sadła wężowego lub jaszczurczego a także oleju skorpionowego a nawet z arszeniku. Do najdroższych środków zabezpieczających serce przed wniknięciem zarazy należały: bezoar jednorożca (kamień jelitowy), kamień z łez jeleni, kostka z serca jelenia, oczy raka, złoto, korale, perły, szlachetne kamienie, kość słoniowa.

Z domu można było wychodzić dopiero po wschodzie słońca. Nie należało wychodzić na czczo ale dobrze było przegryźć trochę imbiru, skórkę z pomarańczy lub dziegł w occie. W chłodniejszej porze przed wyjściem na zewnątrz zalecano łyk gorzałki z octem lub wina piołunkowego. Dobrze było także zjeść kilka orzechów bądź migdałów.  Główną zasadą odżywiania było zachowanie umiaru. Nie należało przejadać się ani doprowadzać  do wystąpienia dużego pragnienia i łaknienia. Zalecano spożywanie potraw kwasowatych: rzodkiew, czosnek i chleb z ziołami. Z mięs najwyższe zalety przypisywano dziczyźnie z jelenia i drobiowemu z gołębi. W czasie zarazy wskazana była wstrzemięźliwość od potraw tłustych i ciężkostrawnych: mleka słodkiego, masła, grzybów, węgorzy, ślimaków. 

Podczas epidemii należało się wysypiać i to najlepiej na skórze jeleniej. Jednak  w przypadku zakażenia spać jak najmniej. Z rana zalecano ćwiczenia fizyczne – exercitum  to jest ciała ruchanie. Powinny być jednak umiarkowane by nie wywołały pocenia i zadyszki, przez którą mogło się więcej złego powietrza wdychać. Z tego samego powodu proponowano wstrzemięźliwość seksualną i unikanie gorących kąpieli.

W miksturach i dietach Petrycego jest wiele składników egzotycznych, trudno dostępnych w ówczesnej Polsce. Wynika to z faktu, że swoją wiedzę medyczną zdobywał w Italii. Przepisy bliższe naszym warunkom możemy odnaleźć w druku ulotnym, Przestroga pewna przeciw morowemu powietrzu , wydanym w Poznaniu w 1585 r. Fragment odpisu zamieszono na fotografii.

Fragment treści druku ulotnego z 1585 r. [odpis: P.N.]
Dla ludzi ubogich zalecana była urynoterapia [fragment druku ulotny z 1585]

Morowe powietrze w Iłży

W przeszłości iłżanie wielokrotnie doświadczali morowego powietrza.  Znamy  kilkanaście dat wskazujących czas zarazy w Iłży:  1526 r. [5], 1623, 1625, 1652, 1661, 1663, 1837, 1873, 1890, 1918-1919, 1941 r. Zachowały się pamiątki związane bezpośrednio lub pośrednio z czasami epidemii.  Do najstarszych należą dokumenty z archiwum biskupstwa krakowskiego. Dowiadujemy się z nich, że w maju 1626 r. przybył do Iłży instygator biskupi i zarzucał  mieszczanom nieprzestrzeganie  zakazu wstępu  do miejsc objętych  zarazą.  Była to przyczyna zapowietrzenia miasta w 1625 r.  Sprawcą nieszczęścia był niejaki  Stanisław Czarni, który kupował lnianą odzież w zarażonym  Kazanowie. Decyzją biskupa Szyszkowskiego rodzina winowajcy została pozbawiona majątki i wypędzona z miasta.[6] Podobny wyrok biskup Szyszkowski wydał dwa lata wcześniej na rodzinę małżeństwa Majcherków z Kunowa. Ich nieposłuszeństwo doprowadziło do śmierci ponad połowy kunowian.[7]

Podstawową zasadą postępowania podczas epidemii było izolowanie miejsc i osób zakażonych. Zdarzało się, że gdy mieszkańcy danej miejscowości  zauważali pierwsze objawy zarazy, pośpiesznie opuszczali domostwa i szukali schronienia  w pobliskich osadach lub nawet koczowali w  lasach. Zanim wyruszyli  z miasta wartościowszy dobytek deponowali  w ratuszu bądź w kościele. Taka sytuacja miała miejsce w Iłży w 1625 r., niektórzy z mieszkańców schronili się we wsi Lipie. Wraz z epidemiami szerzyły się plagi kradzieży. Całe bandy zajmowały się  plądrowaniem porzuconych domostw.  Na takim procederze przyłapany został w Iłży szlachcic Mikołaj Żerański, który po ogołoceniu domów zmarłych chciał jeszcze zabawić się w podzamkowej karczmie. Burmistrz, który dowiedział się o wszystkim zażądał aby Żerański opuścił natychmiast miasto. Gdy krewki szlachcic był oporny z zamku wezwano straże i wtrącono go do lochu. Później skarżył się biskupowi i nawet domagał się odszkodowania. Nie dostał zadośćuczynienia, ale też nie otrzymał należnej kary, której z pewnością doświadczyłby złodziej z niższego stanu.

Dla ukrócenia kradzieży i samowolnego przywłaszczania przez krewnych dóbr pozostałych po zmarłych, biskup Szyszkowski wydał rozporządzenie aby wszystkie one zostało złożone w depozycie na zamku. Prawem biskupa jako właściciela miasta było decydowanie o losie majątku tych, którzy nie pozostawili testamentów. Miał tez wpływ na zatwierdzanie testamentów i zdarzało się, że zmieniał  wysokość zapisanych kwot poszczególnym spadkobiercom, co było pogwałceniem woli testatorów.

Płyta nagrobna Zubowiców [fot.: P.N.]

Znane są dwa iłżeckie testamenty z 1661 r. Jeden z nich został sporządzony przez Szymona Zubowica wójta iłżeckiego, człowieka zamożnego. Nieco wcześniej wskutek zarażenia zmarła jego żona Zofia, o czym wspomina na początku dokumentu:  będąc zdrowy na ciele i na umyśle, ale dla następujących czasów powietrza morowego, które się w naszym mieście Iłża zaczęło, (…) taką dyspozycję czynię, gdyż mi wziął Pan Bóg przyjaciela, a sam radzić o sobie nie mogę, gdyż jedną ręką nic nie mogę wyciesać ani wyrobić (…) W dalszej części obszernego testamentu zalecał: Jeśliby mnie tedy przyszło umrzeć tedy duszę moją oddaję w ręce Boga, Stwórcę i Zbawiciela mego. Ciało jeśli nie przyszło go pogrzebać na miejscu świętym proszę aby Panowie sukcesorowie wszyscy, tak duchowni jako świeccy po tym [epidemii] kazali wyjąć ciało moje i na miejscu święconym pochować, żony już nie ruszając.[8] Co oznacza ten zapis? W niewielkich ośrodka miejskich podczas epidemii zmarłych przeważnie chowano w miejscach zgonu ewentualnie pod najbliższym krzyżem bądź figurą. Wójt Zubowic  zgodnie ze swoją wolą spoczął w święconej ziemi. Z treści zachowanej tablicy nagrobnej można sądzić, że małżonkowie  pochowani zostali jednak wspólnie na cmentarzu przy kościółku Panny Marii.[9]   

Drugi testament należał do mieszczanina Jakuba Spinka. Zdecydował się na spisanie swojej ostatniej woli gdy był już zarażony i cała procedura musiał się odbyć na odległość  na iłżeckim poluTenże sławetny Jakub Spinek, widząc się od Pana Boga nawiedzonego chorobą morowego powietrza, wyszedłszy do tych osób wyżej mianowanych [pisarza i światków] na to proszonych, aczkolwiek chory na ciele, jednak zdrowy na umyśle (…).[10] Testator z wiadomych względów pod dokumentem nie mógł  złożyć  podpisu dlatego prosił aby w jego imieniu uczynili to świadkowie.

Jak przebiegała morowa choroba?  Uzależnione to było od rodzaju schorzenia. Najczęściej przenoszone powietrzem były dżuma, czarna ospa, cholera i tyfus.  Eryk Dahlbergh w swoim pamiętniku, opisał przebieg dżumy, którą przebył  w październiku 1656 r. Ocalał, jak sam przyznał w cudowny sposób. Dzięki temu mógł później utrwalić wizerunek zamku Iłża i z tego powodu jego nazwisko często pojawia się historiografii iłżeckiej.

Pomnik Eryka Dahlbergha w fasadzie zamku sztokholmskiego [fot.: Wikipedia]

Dopiero teraz gospodarze jęli miarkować, że jestem chory, nie wiedzieli wszakże na jaką chorobę. (…) Dahlbergh został wyniesiony z karczmy na dwór  i położony na snopku słomy. Zlitował się nad nim pewien rybak, który ulokował go na swojej łodzi i ukrył w trzcinach. W tej łodzi ja nędzny i nieszczęśliwy, przechorowałem dwadzieścia jeden dni, leżąc w ubraniu , w butach z ostrogami. Przez ten czas rybak co drugi dzień dowoził mi żywność i napój z Elbląga. (…) Tymczasem po prawej stronie gardła, w kierunku obojczyka, wyrósł mi wielki zaraźliwy wrzód, czyli aposthema, i tak wezbrał, że stał się groźny, że wyglądało na to ,że dech mi zabierze, zdławi i całkiem zadusi. Męczyłem się z tym dni kilka – jak rybak liczył, pięć – aż wrzód pękł sam i wylała się z niego przerażająco wielka ilość materii! (…)Odrętwiały leżałem prawie dzień i noc. Po dziewiętnastu  dniach wracałem z wolna  do przytomności, tak że najpierw zacząłem  poznawać samego  siebie, rozważać kim jestem, gdzie jestem, jak się dostałem w to nieznane miejsce. (…) Po powrocie rybaka dowiedziałem się dokładnie wszystkiego o sobie i mojej chorobie. Zażądałem przeto, aby mnie bez zwłoki przewiózł do Elbląga. (…) Rybak uczynił zadość  memu żądaniu. (…) Położyli mnie w izbie na podłodze, na słomie. Ale skoro tylko dostałem się do ciepła, nogi zaczęły mnie tak rwać, że nie mogłem się uspokoić. Przecięto przeto i ściągnięto moje buty z cholewami: ukazały się nogi obrzękłe i tak czarne, jak dno kociołka, że już nie miałem nadziei, aby kiedykolwiek wróciły do normy.(…) Z wolna zacząłem dźwigać się a potem wstawać i chodzić. (…) Najdziwniejsze przede wszystkim było to, że w każdym obejściu na tej ulicy panowała zaraza i nie było domu, gdzie by nie leżało po kilka trupów. Co więcej mieszkańcy chaty rybaka dokładnie mogli słyszeć głosy chorych jak konają i mrą. (…) A przecież w domu rybaka nic się nikomu nie stało (…)[11]

Trudny był wiek XVII dla społeczności iłżeckiej, często powracające epidemie a przede wszystkim wojna ze Szwedami, która doprowadziła do ruiny demograficznej i gospodarczej. Z pewnością nie łatwy był też początek XVIII w. kiedy przez miasto przetaczały się oddziały biorące udział w wojnie północnej, a wraz z wojskiem pojawiała się zaraza. Nie posiadamy świadectw z tego okresu dotyczących Iłży lecz w niedalekim Kunowie i Ostrowcu w 1705 r. zaraza zabrała 560 osób.

Duża epidemia miał miejsce w Iłży w 1837 r. Dała ona impuls do odbudowy kościółka św. Franciszka.  Na budynku wmurowano tablicę o następującej treści: Kościół ten wzniesiony ręką i kosztem Sz. Duchowieństwa i Obywatelów m. Iłża w 1841 r. na gruzach przed 60 laty istniejącego  na pamiątkę doznanego cudu podczas grasującej cholery  w 1837 r.  Za fund[atorów]. i dobr[odziejów]. Zdrowaś Maryja.  Niestety nie wiemy o jaki cud chodziło. Natomiast z zapisków ks. Gackiego z tego okresu pochodzi informacja o śmierci z zarażenia powietrzem iłżeckiego muzyka Wawrzyńca Wojnowskiego. Mimo panującej zarazy w pogrzebie wzięły udział tłumy.[12]

Najbardziej znaną pamiątką w mieście związaną z epidemiami były trzy morowe krzyże ustawione na wzgórzu zamkowym w 1848 r. Na środkowym z nich umieszczono napis: Na pamiątkę zachowania tej  miejscowości od cholery  w 1848 r.  Po ponad 50 latach krzyże zostały wymienione na nowe 31 maja 1905 r. [13] Wizerunek wzgórza z krzyżami utrwalił rysunkiem Napoleon Orda (1882 r.). Na początku XX w. jego grafikę transponowano na potrzeby druku pocztówek.  Drugie krzyże morowe z czasem uległy zniszczeniu i nie zostały odnowione. Na zdjęciu z 1944 r. widoczny jest jeszcze ostatni z nich, podobno stał do początku lat 50-tych.

Fragment rys. Napoleona Ordy , Iłża [źródło: domena publiczna]
Kartka pocztowa z początku XX wieku [źródło: zbiory A. Bednarczyka]

W Iłży było więcej krzyży morowych. Jeden z nich znajdował się przy drodze św. Franciszka. Okoliczności jego wzniesienia w 1890 r. opisał Marceli Siedlecki. [14]

Po biedzie przyszedł rok urodzajny, urodziło się wszystkim i wszędzie, owocu było w bród. Ludzie nie żałowali sobie w jedzeniu, a byli wycieńczeni, z tego przyszła choroba cholera. Była to straszna choroba, ludzie nie mogli powiedzieć, że jutro się zobaczą, umierało wiele naszej familii i znajomych, ale najwięcej ginęło ludzi więcej wycieńczonych. W Iłży utworzono czasowy szpital choleryczny ja byłem na noc za stróża, albo na drodze, lub w szpitalu, było przykro patrzeć jak w nocy światła zwiastowały pogrzeb umarłych na cholerę. Modlitwy odbywały się po kościołach, a przez noc śpiewy młodzieży, do której i ja należałem. Ja nie gniewałem się na cholerę,  z tej przyczyn, że co dzień rano dostałem wódki i dobrze jeść, czy wódkę lubiłem? To nie wiem, lubiałem ją wypić bo na razie zaostrzała mój apetyt, choć w owe lata miałem go  i tak aż nadto, strachu przed nią nie miałem, żal mnie zbierał tyle moich znajomych grzebanych codziennie. Młodzież sporządziła krzyż o dwóch ramiączkach choleryczny, który zanieśliśmy  na barkach na wzgórze poza miasto aby tam cholera się zatrzymała, ale to było na próżno.

Karawaka przy Trakcie Radomskim [źródło: drzeworyt E. Perle]
Karawaka przy kościele parafialnym [źródło: drzeworyt E. Perle]

Krzyż o dwóch ramionach to tzw. karawaka.  Nazwa pochodzi o miejscowości Caravaca w Hiszpanii.  Na ziemiach polskich ten rodzaj krzyża rozpowszechniał się od XVIII w. jako  krzyż morowy. Były bardzo popularne w Iłży i okolicach. Jednak starzejące się karawaki zastępowano  krzyżami łacińskimi. Jeszcze na początku XX wieku karawaka stała przy południowej bramie kościelnej. Prawdopodobnie został zastąpiona obecnym krzyżem, wystawionym w 1925 r. Karawaka znajdowała się również przy  Trakcie Radomskim. Dziś w tym miejscu znajduje się krzyż metalowy ufundowany przez p. M. Łuszczka.

Inną pamiątką morową w Iłży jest kaplica św. Rozalii. W 1873 r. dobudowana została do korpusu kościoła Panny Marii, podczas epidemii cholery.[15]  Jej fundatorem był obywatel Sionek. W retabulum ołtarza kaplicy znajduje się obraz św. Rozalii, patronki strzegącej od zarazy. Popularność św. Rozalii  rozwijała się dopiero od 1624 r., po odnalezieniu na Sycylii  jej relikwii.  Równocześnie z tym wydarzeniem  w mieście Palermo miała ustać zaraza. Zanim jednak św. Rozalia zdominowała wstawiennictwo w sprawach moru,  uciekano się przede wszystkim do św. Rocha. Jego kult w Iłży wyrażony został wzniesieniem kapliczki na ul. Podzamcze, oraz sprawieniem kaplicy i obrazu w kościółku św. Franciszka. W miasteczku także uroczyście obchodzono dzień świętego, organizując procesję do św. Franciszka.

Innym świętym chroniącym od epidemii jest Karol Boromeusz. Ta postać szczególnie została wyróżniona w kościele parafialnym. W nawie południowej (koło chrzcielnicy) znajduje się ołtarz pod jego wezwaniem. W retabulum umieszczono olejny obraz przedstawiający świętego kardynała, który wsławił się zaangażowaniem podczas epidemii w Mediolanie w latach 1576 – 1577.[16]  

Św. Roch [źródło: Polona]
Św. Rozalia z kościoła Panny Marii [fot. P.N.]

Ślady epidemii tyfusu trwającej w latach 1918-1919 możemy odnaleźć w korespondencji posługującego wówczas w Iłży ks. Władysława Miegonia. Epidemia się i u nas szerzy – jeździmy dziennie do 5 chorych. Zachorował i leży u nas w szpitalu wikary z Mirca, ks. Walczak – plamisty tyfus.[17]

Karol Boromeusz udzielający komunii podczas epidemii w Mediolanie w 1576 r.

Natomiast we wspomnieniu o ks. Miegoniu jego siostra Anna pisze: Tam panuje straszna epidemia tyfusu, umiera ks. dziekan Nurowski. Ks. wikary Korpikiewicz sam na koniu jeździ do chorych od rana do wieczora. Szpital jest przepełniony, wszędzie śmierć. Przyjechał mu na pomoc ks. wik. Pikiewicz. Co dzień jest 8-9 pogrzebów. (…)

Na jesieni 1919 r. zmarł także ks. Pikiewicz, będąc już na parafii w Radomiu. Zachorowała również młodsza siostra ks. Miegonia, Maria,  która przebywała w Iłży, przeżyła chorobę. Ks. Władysław Miegoń został później pierwszym kapelanem Marynarki Wojennej. Wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 r.,  a w 1939 r. w wojnie obronnej. Dobrowolnie poszedł do niewoli ze swoimi żołnierzami. W 1942 r. zamęczony został w niemieckim obozie koncentracyjnym w Dachau. Życie zakończył  w zonie chorych na tyfus. W 1999 r. ks. kmdr ppor. Władysław Miegoń wyniesiony został do chwały ołtarzy.  Niech to będzie optymistyczny znak dla iłżan, że ten, który w tym mieście żył i  tutaj zmagał się z epidemiami jest błogosławionym.

Obraz bł. ks. kmdr. ppor. Wł. Miegonia z iłżeckiego kościoła

Przez lata zapomnieliśmy czym jest groza morowego powietrza. Od paru tygodni jesteśmy świadkami jak mały wirus zatrzymuje świat i zmienia całkowicie nasze życie, trudno w to uwierzyć. Zatrważające informacje z Włoch, Hiszpanii i innych krajów likwidują poczucie bezpieczeństwa. Koło historii toczy się i głosi, że nic nowego pod słońcem, a my uświadamiamy sobie, że jesteśmy podobni do naszych przodków, którzy wołali – Od powietrza, głodu, ognia i wojny …  

Paweł Nowakowski


[1] Pierwszą oznaką nadchodzącego moru było zachowanie ptaków, które najczęściej wynosiły się z miast.

[2] Podczas zarazy w niedalekim Kunowie w 1705 r. Z nadludzkiem poświęceniem pielęgnował chorych na morową zarazę zakonnik bernardyn, zdaje się z klasztoru opatowskiego, roznosząc im wino (…)Ks. Andrzej Zdziechowicz, Pleban Szewny, a poprzednio wikariusz w Kunowie, dowiedziawszy się o zarazie w Kunowie, pośpiesza na pomoc ks. Skazyńskiemu, i z wielkiem poświęceniem opiekuje się chorymi – zob. A. Bastrzykowski, Monografja historyczna Kunowa nad Kamienną i jego okolicy, s. 91-92.

[3] M. J.  Sokalski, Bonae spei promontorium albo o morowym powietrzu nauka z różnych autorów osobliwie niemieckich, Kalisz 1679, s.1-2.

[4] J. I. Petrycy, Praeservatio abo ochrona powietrza morowego, Kraków 1622, b.p.

[5] W. Urban, Miasteczka biskupie Kielecczyzny za Piotra Tomickiego (1524-1535), [w:] Studia Historyczne, R, XXX, 1987, z. 4, s. 537.

[6] W. Kowalski, Biskup krakowski Marcin Szyszkowski a konsekwencje zarazy lat dwudziestych XVII stulecia, [w:] Człowiek i przyroda w średniowieczu i we wczesnym okresie nowożytnym, W-wa 2000, s. 234.

[7] A. Bastrzykowski, Monografja historyczna .… , 1939, s. 90.

[8] M. Lubczyński, J. Pielas, h. Suchojad, Cui contingit nasci, restat mori. Wybór testamentów staropolskich z województwa sandomierskiego, s. 35 i 39.

[9] W 2016 r. członkowie ITHN przenieśli niszczejącą płytę nagrobną Zubowiców do wnętrza kościółka.

[10] M. Lubczyński, J. Pielas, H. Suchojad, Cui contingit …, s. 42.

[11] B. Heyduk, Dahlbergh w Polsce, s. 60-61.

[12] J. Gacki, Wiadomości historyczne o biskupich niegdyś dobrach zamku i mieście Iłży, [w:] Pamiętnik Religijno-Moralny, R. XIV, 1854, nr 11, s. 478.

[13] J. Wiśniewski, Dekanat iłżecki, s. 78.

[14] Pamiętniki emigrantów, t. 2,  s. 17.

[15] J. Wiśniewski, Dekanat …,  s. 85.

[16] Podczas wielkiej zarazy w Mediolanie w 1576-1577 r. osobiście pielęgnował chorych, swój majątek przeznaczył na potrzeby mieszkańców, polecił rozdać własne ubrania a dalsze szyć z tkanin i dywanów jakie posiadał w pałacu arcybiskupim.

[17]  Archiwum Diecezjalne w Sandowmierzu, Teczka personalna ks. Wł  Miegonia, fragment listu bł. ks. Władysława Miegonia napisanego z Iłży 30.12.1918 r.

Rewizja do Dahlbergha

Rewizja do Dahlbergha

W książce Iłża miasto kościelne znajduje się rozdział poświęcony analizie ryciny Eryka Dahlbergha, przedstawiającej miasto i zamek. Na str. 99  zamieściłem zdanie: Narys bryły budowli (zamku górnego) jest prostokątny i regularny, co oczywiście nie odpowiada rzeczywistości.; i na następnej stronie, inne zdanie dotyczące tego samego fragmentu obiektu: Natomiast prostokątny narys zamku wysokiego oraz kształt wschodniego krańca wzgórza zamkowego odbiegają wyraźnie od rzeczywistości. Powyższe stwierdzenia w świetle ubiegłorocznych odkryć archeologicznych stały się nieaktualne.

W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, naukowcy z Politechniki Wrocławskiej wykonali plan zamku górnego, na którym  przebieg zachodniego muru obwodowego przedstawiany został formie owalnej. Uznałem go za pewnik, choć odmiennie przedstawiały tę część  zamku dwa rysunki, wykonane w okresie jego  funkcjonowania – rycina Dahlbergha i szkic prof. Czesława Thullie.  Na obu grafikach można zauważyć  kątową  zmianę kierunku przebiegu muru w fasadzie zachodniej. Należy przypomnieć, że ogólna ocena wiarygodności  rysunku Dahlbergha (dotycząca zamku) wypadła bardzo korzystnie. Wysunąłem tylko jedno, istotne zastrzeżenie  dotyczące właśnie  kątowego  narysu  zamku górnego. Opierając się na planie uznałem, że taka forma przebiegu murów jest niemożliwa. Badania archeologiczne przeprowadzone w 2015 r. dowiodły, że wniosek, który wysnułem był jednak błędny.

Podczas prac odkopano  lico zewnętrze zachodniego muru obwodowego. Dużą niespodzianką było odkrycie w jego przebiegu narożnika południowo-zachodniego o charakterze rozwartym.  Fakt ten usunął zastrzeżenie, które wcześniej podniosłem i upewnił mnie w przekonaniu, że  przekaz Dalbergha  jest godzien pełnego zaufania i może być podstawą do wyjaśnienia innych problemów (bastionu bramnego i muru łączącego zamek z miastem).

Na poniższych ilustracjach przedstawione zostały różne ujęcia narożnika południowo-zachodniego.  Na każdej z rycin zastosowane jednakowe wyróżniki: czerwona strzałka wskazuje  narożnik, linia niebieska oznacza fasadę zachodnią; linia zielona,  fasadę południowo-zachodnią. Na dwóch grafikach użyto również linii żółtej, która wskazuje na zaokrąglenie muru.

 

Paweł Nowakowski

0065.TIFa-1 DSC01703-1 DSC01800-1