Podsumowanie wystawy Co Bóg złączył ….

Podsumowanie wystawy Co Bóg złączył ….

Podstawą do napisania artykułu były eksponaty zgromadzone na wystawę Co Bóg złączył… Obrzędowość weselna. Monidła, która prezentowana jest w Muzeum Regionalnym w Iłży w dniach 14.02 – 15.04 2017 r. Autor dziękuje wszystkim, którzy wzięli udział    w wystawie i wypożyczyli pamiątki rodzinne.

 

Portrety nowożeńców

Obraz przedstawiający młodą parę w strojach ślubnych będący fotografią lub malowaną kopią fotografii jest zapisem jednej          z najważniejszych chwil w dziejach rodziny, z której pochodzą nowożeńcy jak i dla przyszłych pokoleń tych nowożeńców – ich dzieci   i wnuków. Jest też cenną pamiątką po wydarzeniu, które zupełnie zmieniło dotychczasowe życie dwojga najczęściej młodych ludzi i wprowadziło ich do nowych ról społecznych. U progu XX wieku do obrzędów związanych ze ślubem wszedł zwyczaj fotografowania się młodej pary stojącej samotnie lub w gronie najbliższych. Z czasem ten zwyczaj stał się nieodłącznym elementem towarzyszącym zaślubinom. Sposób portretowania zmieniał się na przestrzeni lat, jedno natomiast pozostało niezmienne – specyficzny wyraz twarzy, na których maluje się miłość i nadzieja. Fotografie ślubne (obok zdjęć z chrztu i pierwszej komunii) to przykład zdjęć bezpośrednio odnoszący się do sakramentu, a w szerszym kontekście do rytuału przejścia. Pierwsze zdjęcia nowożeńców w Iłży     i regionie pojawiły się prawdopodobnie jeszcze przed pierwszą wojną światową a rozpowszechniły po niej. Wykonywano je przeważnie         w popularnym formacie „pocztówkowym” (ok. 9 x 13 cm), niekiedy także  w nieco większym formacie gabinetowym (cabinet card).             W przypadku tego drugiego formatu papierową odbitkę naklejano na sztywny kartonik. Zamawiano jedną kopię zdjęcia lub kilka po to aby rozdać je rodzinie. Ilość i rodzaj fotografii była uzależniona od zamożności młodej pary, tak samo jak wybór zakładu fotograficznego. Przed II wojną światową w Iłży działało atelier prowadzone przez żydowskiego „fotografika” Borucha Zelkiera, do którego mogły udać się młode pary. Popularne wśród nowożeńców były przeważnie radomskie pracownie (Grodzicki, Sybilski, Apollo), zapewne lepiej wyposażone i oferujące znacznie większy wybór         i lepszą jakość fotografii od małomiasteczkowych zakładów. Realistycznie malowane obrazy młodej pary w domach na wsi należały do rzadkości.

Po II wojnie światowej oprócz tradycyjnej fotografii coraz bardziej popularne stawały się malowane portrety nazwane monidłami. Były to czarnobiałe lub kolorowe malowidła sporządzane na podstawie zdjęcia. Monidła nawiązywały do drogich obrazów malarskich, które były elementem wystroju mieszkań zamożniejszych sfer społecznych. Nazwa monidło wywodzi się od czasownika „mamić” i jest to uwspółcześniony wariant wyrazu mamidło – czyli czegoś co mami a więc uwodzi, wabi i przyciąga spojrzenie a nawet zachwyca. Portrety ślubne wykonywali bliżej nieznani artyści prezentujący bardzo średni poziom umiejętności  i zazwyczaj za dość małą sumę pieniędzy. Część pieniędzy za malowany obraz przypadała domokrążcom, którzy zajmowali się pozyskiwaniem klientów i rozprowadzaniem gotowych już portretów. Monidła były alternatywą dla drogich obrazów, kosztowały niewiele i miało to swoje odbicie w jakości – często osoby portretowane były mało lub wcale podobne do siebie. Inną przyczyną tego stanu było to, że artysta nie widział nigdy portretowanych par, albo malował osoby, które już dawno były po ślubie. Do cech charakterystycznych monideł należą błędy w proporcjach ludzkich postaci, spłaszczony modelunek oraz retusz: twarzy, strojów i akcesoriów – zgodnie z zamówieniem nabywców. Najczęściej poprawiano usta, nos i oczy oraz włosy, które nabierały charakterystycznego połysku, objętości oraz delikatnej fali. Usta stawały się czerwieńsze a oczy bardziej szkliste przez co osoby wyglądały młodziej niż w rzeczywistości były. Mężczyznom domalowywano białe muchy lub krawaty a kobietom welony. Nieraz cały strój obojga nowożeńców był dziełem malarza. Do niemal stałych akcesoriów, które domalowywano należał bukiet ślubny oraz stroik wpinany w klapę marynarki pana młodego. Panna młoda natomiast czasem otrzymywała gustowną biżuterię (naszyjnik z pereł lub łańcuszek z zawieszką, kolczyki). Nowożeńcy portretowani byli przeważnie na jednolitym jasnym tle od piersi w górę (rzadziej o d pasa w górę) ze wzrokiem wpatrzonym przed siebie, z głowami lekko nachylonymi ku sobie. Zazwyczaj panna młoda stoi po lewej a pan młody po prawej stronie. Podkładem dla malowideł był papier lub tekturka, bardzo rzadko natomiast deska. Do unikalnych należą malowidła               o  wypukłej powierzchni. Obrazy oprawiano i szkolono. Najbardziej popularnym formatem był portret o rozmiarach ok. 30×40 cm, zdarzały się jednak przykłady dużo mniejsze (17×25) i większe (40×50). Drewniane ramy do obrazów – wąskie       z półokrągłym fazowaniem – ozdabiano ornamentem wyciskanym w gipsie               i przyklejanym do zewnętrznej krawędzi listwy. Miejscem, w którym wisiał portret ślubny była najczęściej ściana, do której przylegało łóżko małżonków lub szerzej – jedna ze ścian pokoju przez nich zajmowanego (prawie nigdy natomiast kuchnia). Po ich śmierci monidło zdejmowano ze ściany i od tej chwili służyło ono jako pamiątka po rodzicach. W szczególnych wypadkach, monidło lub zdjęcie ślubne mogło posłużyć do wykonania zdjęcia nagrobnego. Niestety bardzo często te cenne źródła historyczne ze względu na swoją nietrwałość przepadają lub są niszczone przez nierozważnych spadkobierców.

Moda na monidła osłabła w latach siedemdziesiątych a w następnej dekadzie zanikła zupełnie. Są one przede wszystkim pamiątką wydarzenia i cennymi dokumentami życia, którego realia oraz artefakty już dawno odeszły. Stroje i biżuteria – nawet jeśli domalowane – to dodatkowy potencjał poznawczy, na który warto zwrócić uwagę.

 

Łukasz Babula