Mieczysław Pluciński miłośnik żagli i skrzydeł

Mieczysław Pluciński miłośnik żagli i skrzydeł

Do ludzi, którzy zrobili najwięcej dla sportów wodnych w Polsce należał wybitny konstruktor jachtowy Mieczysław Pluciński, (Jacek Sieński, Mieczysław Pluciński konstruktor jachtowy)

Mieczysław Pluciński w okresie służby w lotnictwie [źródło: Żeglarz nr 10 październik 1988 r.]

Mieczysław Franciszek Pluciński, urodził się w Iłży 1 października 1898 r. o godz. 9 rano. Jego ojcem był Władysław, w tym czasie urzędnik zajmujący się utrzymaniem dróg, matką Jadwiga z Wójcickich. Mama prawdopodobnie pochodziła z Iłży lub bliskiej okolicy gdyż chrzestnymi Mieczysława byli Franciszek i Walentyna Wójciccy, członkowie jej rodziny, a chrzest odbył się nazajutrz po narodzinach. Nie wiemy czy Plucińscy po narodzeniu syna mieszkali w Iłży. Mieczysław w swoim życiorysie wskazał, że ojciec był pomocnikiem inspektora Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych w Jędrzejowie. Nie oznacza to jednak, że rodzina musiała tam mieszkać. Ojciec stracił pracę na skutek zaangażowania się w działalność rewolucyjną w 1905 r., był członkiem PPS, a wiadomo, że rewolucja 1905 r. w powiecie iłżeckim miała burzliwy przebieg. Po tym wydarzeniu Plucińscy przenieśli się do Warszawy.  W nowym miejscu zamieszkania Władysław kontynuował pracę w ubezpieczeniach. Z pewnością piął się po szczeblach zawodowej kariery, bo przed swoją śmiercią w 1920 r. pełnił funkcję inspektora na Warszawę w PZUW. Jego zarobki pozwalały na posłanie Mieczysława do prestiżowych szkół.  Najpierw do gimnazjum Konopczyńskiego, a następnie rozpoczął naukę w Szkole Mechaniczno-Technicznej H. Wawelberga i S. Rotwanda. Tam poznał m.in. Janusza Meissnera, przyszłego pilota i literata. Później spotkali się jeszcze w szkole oficerskiej. W listopadzie 1918 r. Mieczysław jako ochotnik został żołnierzem I Lotniczego Batalionu Uzupełniń w Warszawie. Stamtąd skierowano go do Oficerskiej Szkoły Obserwatorów Lotniczych w Toruniu. Wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Jednak w październiku 1920 r., mimo chęci, musiał zrezygnować z latania ze względu na dużą wadę wzroku.

Śmierć ojca uniemożliwiła mu dalszą edukację. Na jego barki spadła odpowiedzialność za utrzymanie mamy i młodszego brata. 26 kwietnia 1921 r. rozpoczął pracę jako pomocnik referenta policji budowlanej oraz rysownik w Wydziale Budownictwa Miejskiego Magistratu w Toruniu. Był to czas wielkich zmian w życiu Plucińskiego. W 1923 r. poślubił Gertrudę Sadowską, a w 1927 r. przyszedł na świat ich syn Janusz. Od początku 1925 r. znalazł zatrudnienie w Instytucie Badań Technicznych Lotnictwa w Warszawie jako asystent na Wydziale Foto-Optycznym. Po pięciu latach przeszedł do Państwowych Zakładów Lotniczych na Okęciu. Pracował na stanowisku kierownika Działu Graficzno-Wydawniczego i Foto. Do zakresu jego obowiązków należało: wykonywanie zdjęć reporterskich i technicznych, rysunków technicznych i odręcznych, wykonywanie reklam, projektów dekoracyjnych, katalogów, opisów technicznych, korekt drukarskich. W 1939 r.  zwrócono się do niego z propozycją wykonania modelu polskiego samolotu pasażerskiego „Wicher” w skali 1:25  na wystawę w Nowym Yorku. Pluciński wraz z modelarzem podjął się tego zadania i w ciągu 42 dni makieta powstała. Pluciński był cenionym pracownikiem, świadczą o tym jego zarobki. W 1935 r. zarabiał 450 zł a 1938 r. 500 zł. Stać go było nawet na zakup samochodu.

Zdjęcie modelu samolotu Wicher, wykonanego na wystawę do Nowego Yorku [źródło: zbiory Muzeum Miasta Gdyni, fot. A. Bałuch]
Grafika Plucińskiego reklamująca Państwowe Zakłady Lotnicze
Grafika Plucińskiego zamieszczona w miesięczniku Lot i Obrona Przeciwlotniczo Gazowa Polski nr 4/1939
Grafika Plucińskiego zamieszczona w Lot i Obrona Przeciwlotniczo Gazowa Polski nr 6/1938

Oprócz lotnictwa Pluciński interesował się szkutnictwem. W wolnym czasie zajmował się konstrukcją kajaków, kajaków żaglowych i łodzi. Opracował kilka projektów, które stały się bardzo popularne i były wytwarzane przez indywidualnych żeglarzy jak i firmy zajmujące się szkutnictwem. Pluciński dążył to tego, aby jego konstrukcje były łatwe do wykonania i tanie. Zajmując się lotnictwem rozumiał doskonale podobieństwo między ruchem cząstek powietrza i wody, przenosił do szkutnictwa zasady aerodynamiki. Dzięki temu jego konstrukcje były smukłe, eleganckie i laminarne. Wziął udział w kilku kursach szkutniczych zorganizowanych przez Ligę Morską i Kolonialną oraz Światowy Związek Polaków z Zagranicy. Szkolenia te odbywały się Brasławiu nad jeziorem Drywiaty. W 1932 zaprojektował i zbudował pierwszy kajak. Kolejny projekt, kajak P-2 przyniósł Plucińskiemu rozgłos. Przyczyniły się do tego walory konstrukcyjne, ale także fakt zakupu tego kajaka przez prezydenta RP Ignacego Mościckiego, który w dodatku dał się w nim sfotografować. Wykorzystał to w celach reklamowych producent P-2 Szomański.

Prezydent Ignacy Mościcki na kajaku w Spale [źródło: NAC]

Pluciński nawiązał współpracę z kilkoma wytwórniami, które rozpoczęły produkować jego łódki. Wspomniana już firma Szomański zajmowała się głównie produkcją doskonałych śmigieł oraz płóz do samolotów.  W 1934 r. współpracował z warsztatem inż. Ramczykowskiego z Torunia. Wykonano tam kilkanaście sztuk kajaka żaglowego P-7. Łódka stała się tak popularna, że projektant zdecydował się na opublikowanie jej planów w książce wydanej przez Główną Księgarnię Wojskową. Popularną konstrukcją był także kajak P-17. Jego plany zostały dołączone do książki A. Heinricha „Budowa kajaków”, a wytwórnia A. Brewińskiego z Wilna wyprodukowała 350 szt. P-17. Do wybuchu II wojny światowej zaprojektował 26 różnego rodzaju jednostek pływających: 9 kajaków, 9 kajaków żaglowych, 6 łodzi żaglowych, 1 łódź motorową i 1 jacht motorowy. Pluciński opatrywał swoje konstrukcje znakiem firmowym,  literą „P” ze skrzydełkiem. Logo uzupełniał numerem  przypisanym do danego projektu. Z tego powodu jego konstrukcje zostały nazwane Petkami. Zanim logo pojawiło się na żaglach, projektant oznaczał nim swoje grafiki reklamowe. Pierwsze znaczki  wyglądały nieco inaczej, niektóre z nich składały się ze skrzydełka i dwóch liter, M i P, inne z kolei miały skrzydełko faliste.

Znak graficzny M. Plucińskiego z płyty
nagrobnej [fot. P. Nowakowski]

W Państwowych Zakładach Lotniczych pracował do 05.09.1939 r. Następnie przez rok był bezrobotnym. Od 1 września 1940 r. zatrudniony został w Państwowej Koedukacyjnej Szkole Fotograficznej II ° przy ul. Konwiktorskiej 2. Równocześnie prowadził do spółki zakład fotograficzny . W szkole pracował do 1 sierpnia 1941 r., a w lutym 1942 z powodu nieporozumień ze wspólnikiem zrezygnował z zakładu fotograficznego. Na wiosnę tego samego roku spotkał przypadkowo inż. Więckowskiego, który zaproponował Plucińskiemu prowadzenie warsztatu szkutniczego na prawach współwłaściciela. Konstruktor nie wahał się z przyjęciem propozycji. Łączyła ich dobra znajomość jeszcze sprzed wojny. Więckowski znał Plucińskiego jako świetnego konstruktora kajaków i łodzi. W 1933 r. zlecił mu zaprojektowanie łodzi motorowej do silnika Scripps 45 KM. Jacht został wykonany w Zakładach Przemysłowych „Bielany”. Więckowski był tak zadowolony z motorówki, że zapłacił projektantowi więcej niż było ustalone.

Mimo wojny, popyt na łodzie był duży. Warsztat posiadał także dobre zaopatrzenie materiałowe, pochodzące z firmy Szomański. Od wiosny 1942 r. do wybuchu Powstania Warszawskiego w warsztacie przy ul. Senatorskiej 33 wykonano ok. 50 łodzi. Zdarzyło się także nietypowe zamówienie, zaprawione  strachem i niepewnością. Pewnego dnia do warsztatu wtargnęli Niemcy poszukując nielegalnej produkcji na rzecz konspiracji. Ostatecznie zamówili łódź, na którą przysłali nawet materiały. Wybuch powstania nie pozwolił na realizację zamówienia, a warsztat wraz ze wszystkim co się w nim znajdowało został zniszczony. Prawdopodobnie tuż przed wybuchem powstania Pluciński w wyniku jakiegoś zdarzenia doznał wstrząsu mózgu i zamieszkał w podwarszawskiej wsi Klarysew. W październiku 1944 został przez Niemców stamtąd wysiedlony. Zatrzymał się w Grójcu gdzie zarabiał na życie prowadząc zakład fotograficzny. We wrześniu 1945 r. wyjechał do Gdyni. Z marszu przyłączył się do grupy aktywistów żeglarstwa skupionych w Centralnym Ośrodku Morskim Ligii Morskiej, których zadaniem była odbudowa polskiego żeglarstwa. Od 8 października rozpoczął pracę jako starszy konstruktor w Stoczni Rybackiej. W 1949 r. zdał egzamin i otrzymał dyplom mistrza szkutnictwa. W marcu 1951 r. uległ wypadkowi, poważnie złamał nogę. Przez długi okres był niezdolny do pracy i w końcu został zwolniony. Nie walczył o pozostanie w stoczni ze względu na bardzo złe relacje międzyludzkie jakie tam panowały. Pracując w Stoczni Rybackiej zaprojektował 3 łodzie rybackie i 1 kuter. We wrześniu 1951 r. otrzymał posadę w Młodzieżowym Domu Kultury, jako kierownik pracowni szkutniczej. Pracował tam aż do 1974 r. W ten sposób pozyskał dla żeglarstwa setki młodych ludzi.

(…) Konstruktor [M. Pluciński] był wielkim przyjacielem młodzieży. Jeszcze wówczas gdy prowadził Biuro Projektowe „Szkutnik”, wiele planów wysyłał młodym żeglarzom za darmo, nie biorąc nawet zwrotu kosztów powielania. Jego adres Biuro Projektowe „Szkutnik”, Gdynia ul. Sienkiewicza 25 znały na pamięć tysiące, zwłaszcza młodych żeglarzy. (Leszek Błaszczyk red. Żagle i jachting motorowy)

Za działalność edukacyjną i wychowawczą otrzymał wiele nagród i wyróżnień: Złoty Krzyż Zasługi, Nagrodę I ° Ministra Oświaty i Wychowania, Złotą Odznakę Polskiego Związku Żeglarskiego, Odznakę Zasłużony Pracownik Morza.

Dom przy Sienkiewicza 25, w którym blisko 40 lat Mieszkał M. Pluciński i gdzie była siedziba “Szkutnika”, wygląd współczesny [fot. P. Nowakowski]

W 1957 r. założył wraz ze Zbigniewem Milewskim firmę projektową „Szkutnik”. Chcieli konstruować jachty pełnomorskie. Zamówienie na taki jacht przyszło z krakowskiego środowiska żeglarskiego. W 1958 r. powstał pierwszy jacht z serii Ametystów (PM 7), któremu nadano nazwę „Lajkonik”. Wziął on udział w konkursie ogłoszonym w szkockiej gazecie The Herald na tani, rodzinny i turystyczny jacht pełnomorski. Ametyst nie zdobył pierwszej nagrody lecz otrzymał wyróżnienie i wzbudził zainteresowanie. Żeglarz amerykański Willcox, najpierw na próbę zakupił jedną jednostkę, a następnie 20 dalszych. Ametyst zyskał na popularności w 1963 r. gdy Stanley Jablonowski przepłynął na nim samotnie Atlantyk. Produkcję jachtu zlecono Stoczni Jachtowej w Gdańsku. Przez 9 lat wybudowano 98 jednostek, które sprzedawano do USA, Kanady, Niemiec, Szwecji, Belgii i Anglii. Ta sama stocznia produkowała także kajaki P-36. Pluciński w swoich konstrukcjach stosował niekiedy nowatorskie rozwiązania. Niektóre z nich opatentował. Najbardziej znanym jego wynalazkiem była płetwa kompensacyjna, opatentowana w 1968 r. Dopiero w latach 80 ubiegłego wieku rozwiązanie to zaczęli stosować konstruktorzy z krajów zachodnich.

Po opuszczeniu Szkutnika przez Milewskiego na krótko wszedł do spółki (01.01.1967) inż. Norbert Patalas. W przyszłości okaże się największym popularyzatorem wiedzy o Plucińskim i jego spuściźnie. Jest autorem książki wydanej w 2015 r. pt. Mieczysław Pluciński jego łodzie i jachty.

Mieczysław Pluciński [źródło: profil FB Aleksandra Boćkowska]

W swojej projektanckiej działalności Pluciński współpracował z wieloma zakładami i szkutnikami wytwarzającymi sprzęt pływający. Wspomniano już wyżej o Stoczni Jachtowej w Gdańsku. Dużym kooperantem były Ostródzkie Zakłady Przemysłu Terenowego w Ostródzie, w których produkowano seryjnie różne typy kajaków oraz łodzie motorowe Alga. Chętnie współpracował z warsztatem szkutniczym Włodzimierza Chełmickiego, który realizował wiele projektów Plucińskiego m.in. kanadyjkę „Tilikum”.

Swoje doświadczenie konstrukcyjno-szkutnicze Pluciński popularyzował na łamach wielu branżowych periodyków: Morze, Światowid, Młody Żeglarz, Żeglarz, Modelarz,  Horyzonty Techniki, Żagle i Jachting Motorowy. Napisał 7 książek dotyczących szkutnictwa. Najpopularniejszą z nich Sam zbuduj łódź, samodzielnie wydał w 1964, a w roku 1974 wspólnie ze współautorem Stefanem Workertem sfinalizował drugie wydanie. Za popularyzację żeglarstwa tym wydawnictwem, autorzy w 1975 r. otrzymali Nagrodę im. Leonida Teligi. Podczas 50 lat konstruowania zaprojektował ok. 80 jednostek pływających i jeżdżących po lodzie. Możemy wyróżnić następujące typy: kajaki (Eskimo, turystyczne, wyścigowe, składane), kajaki żaglowe, kanadyjka, łodzie wiosłowe, punty, gigi, katamarany, łodzie motorowe, małe żaglówki, kabinowe jachty śródlądowe i balastowe jachty morskie.

Rysunek poglądowy konstrukcji M. Plucińskiego [źródło: Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku, fot. A. Bałuch]

Rysunek katamarana P-56 [źródło: Muzeum Miasta Gdyni, fot. A. Bałuch]
Rysunek łodzi żaglowej P-37 [źródło: Muzeum Miasta Gdyni, fot. A. Bałuch]

Wyczytane między wierszami

Pluciński unikał zaangażowania politycznego. Jako uczestnik wojny polsko-bolszewickiej w powojennych życiorysach z oczywistych powodów nie wspominał o tym. Nie należał do żadnej organizacji młodzieżowej ani partii. Jedynie podczas pracy w PZL był członkiem Związku Zawodowego Pracowników Lotnictwa i na początku lat 30 był członkiem Klubu Sportowego Związku Urzędników Kolejowych.

Możemy przypuszczać, że podczas II wojny światowej miał kontakt z konspiracją. Zakład inż. Więckowskiego, na terenie którego znajdował się warsztat szkutniczy, oficjalnie wytwarzał gaśnice, a nielegalnie części do granatów dla struktur Armii Krajowej. Pluciński jako wspólnik Więckowskiego musiał o tym wiedzieć. Z kolei młodszy brat Mieczysława należał do Armii Ludowej i w 1944 został zabity przez Niemców.

Po wojnie z pewnością nie był entuzjastą nowej władzy, która krępowała rozwój żeglarstwa i zwalczała własność prywatną. Swoje zapatrywania utrzymywał jednak w tajemnicy. Zarabiał na życie własną pracą i nie potrzebował wikłać się w układy towarzysko-polityczne. Poglądy Plucińskiego sygnalizuje jeden z listów Stefana Workerta, w którym ten nie obawiał się przedstawiać mu swoich krytycznych uwag o trudach życia w socjalistycznej rzeczywistości i mrzonkach zmian na lepsze.

Z pewnością Pluciński miał kontakty z zachodem. W jakiś sposób dowiadywał się o konkursach ogłaszanych w tamtejszej prasie czy pozyskiwał plany zachodnich jachtów. Andrzej Perry z Londynu otrzymał pełnomocnictwo do dysponowania jego patentem na terenie Wielkiej Brytanii.

Pod koniec lat 70 jego stan zdrowia pogorszył się. Pogłębiła się choroba oczu i z biegiem czasu nie był już w stanie rysować, a później nawet czytać. W 1967 r. zmarła żona, z którą przeżył ponad 40 lat. Wkrótce ponownie ożenił sięi. Druga żona Izabela pomagała mężowi w administracji i prowadzeniu pokaźnej korespondencji z klientami i entuzjastami żeglarstwa. Niestety poważnie zachorowała na serce  i musiała poddać się leczeniu. Ojcu nie był w stanie pomóc także syn Janusz, który borykał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. W grudniu 1982 r. Pluciński pozbawiony opieki, zwrócił się do Wydziału Zdrowia i Opieki Społecznej Urzędu Woj. w Gdańsku z prośbą o przyjęcie do Państwowego Domu Rencistów. Prawdopodobnie pomógł mu w tym Jerzy Romaszkiewicz, także konstruktor jachtów. Mieczysław Pluciński zmarł 28.03.1983 r. i pochowany został przy boku swojej pierwszej żony na Witomińskim Cmentarzu w Gdyni. W 1988 r. przy rodzicach pochowano syna Janusza. Na płycie nagrobnej oprócz imion i nazwiska widnieje logo Mieczysława Plucińskiego, litera P ze skrzydełkiem.

Płyta na grobie Plucińskich [fot. P.Nowakowski]
Grób Plucińskich na Witomińskim Cmentarzu w Gdyni [fot. P. Nowakowski]

Upamiętnienia

Już w roku śmierci konstruktora redakcja miesięcznika Żagle i Jachting Motorowy zwróciła się do Polskiego Związku Żeglarskiego o ustanowienie nagrody im. Mieczysława Plucińskiego. Związek przystał na tę inicjatywę. Miała być wręczana twórcy najlepszego małego jachtu turystycznego w danym roku. Niestety nagroda w 1983 r. nie została przyznana ze względu ba brak takich projektów. Rozpoczął się trend budowy większych jachtów.

Próbę upamiętnienia M. Plucińskiego podjął Stefan Workert. W 1986 r. przez łamy miesięcznika Morze zwrócił się do władz Gdyni o uczczenie tego zasłużonego gdynianina tablicą pamiątkową na domu, w którym mieszkał. Jego propozycja nie ziściła się.

W 2015 r. została wydana książka Norberta Patalasa Mieczysław Pluciński jego łodzie i jachty. W 2025 r. ukazała się książka Aleksandry Boćkowskiej, Gdynia Pierwsza w Polsce. Autorka jeden z rozdziałów poświęciła Mieczysławowi Plucińskiemu.

Niniejszy artykuł jest także formą upamiętnienia tej niezwykłej postaci. Być może niegdyś w Iłży, gdy w tamtejszej wypożyczalni były jeszcze  kajaki drewniane, można było odnaleźć jakiś związki z konstrukcjami Plucińskiego. Po koniec lat 70 pływał po iłżeckich jeziorach jeden osobliwy kajak (prywatny), który miał wyższe burty, był cięższy i miał otwór na maszt. Może był to jeden z kajaków żaglowych naszego Pana Mieczysława? Kto wie?

M. Pluciński ze swoim kotem [fot. z profila FB Wyliczanki]

Dziękuję Dyrekcji Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku i Muzeum Miasta Gdyni za udostępnienie zasobów związanych z Mieczysławem Plucińskim.

Dziękuje Koledze Adamowi Bałuchowi za osobiste pozyskanie materiałów z wyżej wymienionych muzeów i gdyńskie spotkania.

W artykule wykorzystano informacje pochodzące z:

  1. Kancelaria Parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Iłży
  2. Muzeum Miasta Gdyni
  3. Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku
  4. Narodowe Archiwum Cyfrowe
  5. Biblioteka Cyfrowa UMCS
  6. Opolska Biblioteka Cyfrowa
  7. Biblioteka Gdynia
  8. Aleksandra Boćkowska, Gdynia Pierwsza w Polsce
  9. Norbert Patalas, Mieczysław Pluciński jego łodzie i jachty
  10. Żeglarz, magazyn morski nr 10/1988, 12/1988, 1/1989
  11. Morze, miesięcznik nr 7(665) lipiec 1986, 1(671) styczeń 1987
  12. Żagle i Jachting Motorowy nr 5/1983, 11/1983
  13. Strona FB Wyliczanka
  14. Strona FB Aleksandra Boćkowska

Paweł Nowakowski