Remont wieży głównej po II wojnie światowej

Remont wieży głównej po II wojnie światowej

We wrześniu 1939 r.  iłżecki zamek niespodziewanie odegrał jeszcze raz w swoich dziejach ważną  rolę militarną. Stał się w pełnym tego słowa znaczeniu twierdzą i kwaterą dowódcy obrony Iłży płk. Wł. Muzyki.  Tym samym przyjął na siebie intensywny  ostrzał artylerii niemieckiej. Wywołało to liczne uszkodzenia pozostałości starych murów. Szczególnie ucierpiała wieża główna, do której strzelano z działek przeciwlotniczych. Najpierw,  mało skutecznie,  pociskami o kalibrze 20 mm,  a następnie 88 milimetrowymi,

Wyłom w wieży głównej zrobiony przez pociski 88 mm (źródło: strona ilza.com.pl)

które przebiły ścianę wieży od strony wschodniej.  Na szczęście Niemcy nie kontynuowali ostrzału i wyłom nie został powiększony. Przez resztę wojny zamek doznał  tylko nieznacznych zniszczeń wynikających z użycia broni. Wiemy, że przy pozostałościach bastionu bramnego Niemcy ćwiczyli rzuty granatami, których eksplozje uszczupliły obecne tam ostańce.  Należy wspomnieć także o incydencie, który miał miejsce po tzw. wyzwoleniu,  poważnym uszkodzenie herbu Korab, znajdującym się na zamkowej wieży. Sprawcą  wandalizmu był młody ormowiec, który uczył się strzelać.  Z heraldycznej rzeźby mającej ponad pięćset lat  uczynił sobie tarczę strzelniczą .

Od zakończenia II wojny światowej wieża główna musiała czekać aż 13 lat na przeprowadzenia prac konserwatorskich. W 1950 r. był gotowy kosztorys i plan robót lecz pieniądze, które pierwotnie przeznaczono na iłżecki zamek przekazane zostały na chęciński. Nasz zabytek nie miał protektorów w kieleckim Wydziale Sztuki. Podobna sytuacja miała miejsce w 1920 r. kiedy środki wyasygnowane przez Ministerstwo Robót Publicznych na zamek w Iłży przekierowano na konserwację  Świętego Krzyża.

W roku 1954 pojawił się impuls  ożywiający sprawę remontu wieży.  W dniu 29 czerwca  w Życiu Radomskim ukazała się krótka informacja o  stanie ruin:

Iłża: Ruiny zamku w Iłży imponująco wyglądają już z daleka. Należy jednak stwierdzić, że ten historyczny zabytek, pozostający bez zabezpieczenia,  niszczeje z dnia na dzień. Sprawą tą winien się zainteresować Wydział Kultury przy Prezydium WRN w Kielcach i spowodować zabezpieczenie ruin przed całkowitym zniszczeniem.

Wzmianka o ruinach w Życiu Radomskim (fot. P.N.)

Ta skromna wzmianka został jednak dostrzeżona przez odpowiedni urząd.  W sierpniu zareagował Centralny Zarząd Muzeów i Ochrony Zabytków, który wysłał prośbę do konserwatora zabytków w Kielcach o zbadanie stanu ruin zamku w Iłży.  Termin przesłania informacji zwrotnej wyznaczono na 1 września 1954 r. Konserwator odpowiedział na pismo CZMiOZ dopiero w marcu 1955 r., donosząc o braku swoich kompetencji do oceny, bo „stan zabytkowych ruin wymaga przebadania przez inżyniera-architekta, rzeczoznawcę w zakresie konserwacji ruin” .

Anonimowa osoba/osoby walcząca o zabezpieczenie iłżeckich ruin postanowiła jeszcze raz skorzystać z siły prasy. Należy wyjaśnić, że ówczesne prawo (Ustawa Rady Państwa i Rady Ministrów  z dnia 14.12.1950 r. w sprawie rozpatrywania i załatwiania odwołań, listów i zażaleń ludności oraz krytyki prasowej.) nakazywało instytucjom zarówno centralnym jak i lokalnym weryfikowanie wiadomości prasowych i podejmowanie działań mających na celu „usunięcie ujawnionych przez krytykę prasową braków, uchybień i wadliwości …”

Czytelnik  „Nowej Wsi” napisał do redakcji tygodnika,  „że w Iłży na Górze Zamkowej niszczeje cenny zabytek historyczny, którego mury się walą, władze terenowe nie zabezpieczyły tej starej budowli.” Redakcja poszukując przyczyny tego stanu rzeczy napisała najpierw do Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Iłży. Skąd otrzymała odpowiedź, że władze iłżeckie nie mają na konserwację funduszy. Następnie interweniowała w Wydziale Kultury Wojewódzkiej Rady Narodowej w Kielcach, bezskutecznie. Na końcu zwróciła się do Prezydium WRN, które wreszcie skierowało sprawę we właściwym kierunku.

Należą się podziękowania nieznanemu członkowi Redakcji Nowej Wsi z Działu Korespondentów,  który przez  upór i konsekwencję  wyegzekwował podjęcie przez władze decyzji aby w 1956 r. przeprowadzono  remont sypiącej się  wieży. Co prawda prace nie rozpoczęły się jeszcze w tym samym roku (nie zdążono wykonać dokumentacji) ale już w następnym i zakończyły w 1958.  Do najważniejszych zadań remontowych  przy wieży należało: zaślepienie otworu wybitego przez niemiecką artylerię, spięcie obwodu wieży dwoma stalowymi obejmami i obmurowanie korony wieży

Wieża podczas remontu w 1958 r. (źródło: zbiory A. Bednarczyka)

Zdjęcie wieży wykonane 11 VI 1958 r. (źródło: Zbiory S. Jaroszka)

Naprawy pozostałych  elementów ruin zamku trwały jeszcze w 1959 r. i prawdopodobnie objęły tylko najbardziej zagrożone upadkiem fragmenty murów. Odpadające kamienie stanowiły zagrożenie szczególnie dla mieszkańców ul. Podzamcze. „Żądanie zabezpieczenia ruin zamku iłżeckiego wysuwali mieszkańcy m. Iłży w akcji przedwyborczej, jak również nadal to zagadnienie trapi mieszkańców tego miasta. Zabezpieczenie ruin przed obsuwaniem się, jest paląca koniecznością.”(frag.  pisma Prezydium Iłżeckiej PRN do Prezydium WRN w Kielcach z 16 IV 1958 r.).  Te postulaty choć nieuświadomione współczesnym mieszkańcom i władzom aktualne są również i dziś.

Fragment kurtyny zachodniej od strony miasta (fot. P.N.)

Jak długo utrzymają się niektóre kamienie? (fot. P.N.)

Stan muru wiszącego nad miastem (fot. P.N.)

Analizując dokumentacje remontu wieży w 1958 r. można zauważyć pewne prawidłowości obecne w innych konserwacjach  zamku.  Pierwszą rzucającą się w oczy wspólną cechą iłżeckich renowacji jest przewlekłość. Od powstania planów do ich realizacji  mijało kilka lub kilkanaście lat. Dokumentacja stawała się nieaktualna a obiekt tracił autentyczną materię.  Innym wspólnym rysem jest indolencja i nieskuteczność władz lokalnych, którym brak funduszy wystarczał na usprawiedliwienie bezczynności.

 

 

                                                                                  Paweł Nowakowski

Jak iłżanie kupowali zamek

Ruiny zamku w Iłży 1910-11 (fot.: H. Poddębski)

W 1925 r. Iłża odzyskała prawa miejskie. Ówczesne władze samorządowe podejmowały wiele wysiłku by odbudować atrybuty miejskości. Między innymi  starano się o pozyskanie  odpisów dawnych przywilejów i wzorów pieczęci, próbowano przywrócić  do Iłży urzędy powiatowe. Zauważalne było ożywienie   w działalności bractw  cechowych. Przejawem tego było  fundowanie  nowych chorągwi i skrzyń cechowych. W szeroko zakrojoną kampanię podźwignięcia  prestiżu miasta wpisuje się również   uchwała Rady Miasta z 25 maja 1927 r. mówiąca o zakupie ruin zamku.

Jak przedstawiała się sytuacja własnościowa zamku na przestrzeni wieków. Od zarania obiekt był własnością kościelną, jego budowniczymi i posesorami byli biskupi krakowscy. Ten stan trwał do 1789 r., kiedy decyzją Sejmu budowla już  zaniedbana przekazana została skarbowi państwa.  Majątek zamkowy  zarządzany był przez różne podmioty. W okresie 1795-1809 znalazł się pod władaniem  austriackim, pod którym spłonął i stał się ruiną.  W latach 1816-1824 należał do Głównej Dyrekcji Górniczej, następnie o jego losach decydowała  Komisja Rządowa Przychodów i Skarbu. W 1870 r. parcela „Zamek Iłżecki” zostało uszczuplona o 48 morgów 158 prętów. Areał ten  przyznano  iłżeckim włościanom na mocy ukazu carskiego (uwłaszczeniowego) z 1864 r.  Natomiast główna część parceli (wzgórze zamkowe z ruinami),  28 II 1873 r.  zakupił na licytacji publicznej książę Jan Tadeusz Lubomierski.  Nosił się z zamiarem przekazania ruin Towarzystwu opieki nad Zabytkami Przeszłości. Z powodu choroby i śmierci nie zdołał tego uczynić. Jego wolę spełnił jednak  syn Zdzisław, który 9 XI 1909 r.  podarował  ruiny  TOnZP. Po 18 latach instytucja zdecydowała się na odsprzedanie ruin i wzgórza Gminie Miasta Iłża.

Logo Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości (źródło: www.tonzp.dziedzictwowizulane.pl)

Akt  notarialny transakcji sporządzony został w kancelarii Marka Borkowskiego w Warszawie 1 października 1927 r.  TOnZP reprezentowali członkowie Zarządu, Władysław Kłyszewski i Kazimierz Stefański, stronę kupującą reprezentował  rejent i jednocześnie  iłżecki radny Stefan Kaleński. Pierwotnie wartość parceli  wyceniono  na 7478,23 zł, co stanowiło równowartość 1680,49 rubli lub 840,25 dolarów. Ze względu na złą sytuację finansową gminy, sprzedający zgodził się na obniżenie ceny do 4470,10 zł.  Spróbujmy uzmysłowić sobie wysokość tej kwoty porównując siłę nabywczą ówczesnej i dzisiejszej złotówki w stosunku do złota. W październiku 1927 r. 1 kg złota kosztował 5 924 zł., więc za 4470,10 zł mogliśmy nabyć 0,75 kg złota. Dzisiaj, aby kupić taką ilość kruszcu musielibyśmy wydać 114 877,50 zł.  Uogólniając możemy stwierdzić, że parcela miała bardzo niską cenę,  co i tak stanowiło duży problem dla gminy. W związku z tym sprzedający przystał na  rozłożenie zapłaty na dwie raty. Pierwsza z nich (1500 zł) została uregulowana jeszcze przed podpisaniem aktu notarialnego,  druga rata (2970 zł 10 gr.) miała być wypłacona z budżetu gminnego  w 1928 r.

Zakup został dokonany lecz sprawa własności  nie została formalnie domknięta. Defekt ten ujawnił się w 1932 r. podczas próby wpisania ruin zamku do rejestru  zabytków. Okazało się, że działka z ruinami w księgach wieczystych jest nadal własnością Jana Tadeusza Lubomirskiego. Zarówno darowanie  działki  przez Lubomirskich TOnZP jak i  sprzedaż miastu miały jedynie wymiar notarialny, bez wpisu do ksiąg wieczystych. Na początku 1934 r. sprawa nadal  była nieuregulowana. Być może właściwy zapis o własności  został dokonany dopiero po wojnie,  gdyż w 1947 r. ruiny zostały wpisane do rejestru zabytków.  Jeżeli nawet dokonano zmian w księdze wieczystej to były one krótkotrwałe, bo w marcu 1950 r. na mocy ustawy o jednolitych terenowych organach władzy państwowej, zamek znowu stał się własnością skarbu państwa.  Zmiany ustrojowe po 1989 r.  doprowadziły do  powtórnego  powrotu parceli do majątku  miasta i gminy (ustawa z 10 maja 1990 r. o samorządzie terytorialnym). Decyzja o komunalizacji gruntów wydana została dopiero 25.02.2003 r.

W dniu 1 października 2017 minęło 90 lat od kiedy po raz pierwszy w historii właścicielem ruin zamku i wzgórza stała się Gmina Miasta Iłża.  Okres 9 dekad jest wystarczający aby na jego podstawie zarysować relacje między iłżanami a historycznym obiektem, który do nich należy. Jak wygląda bilans między nami, czy zamek jest naszym wierzycielem a my jego dłużnikami, czy na odwrót? Próbę odpowiedzi na to pytanie podejmę w kolejnych artykułach.

Paweł Nowakowski.

 

Zabytkowy obraz dla kapliczki zamkowej

Zabytkowy obraz dla kapliczki zamkowej

Obraz po renowacji

W Wielki Piątek tuż przed zmierzchem w kapliczce zamkowej zawisł prawie stuletni zabytkowy oleodruk ze sceną przedstawiającą Jezusa leżącego w grobie. Obraz ten jest darem Iłżeckiego Towarzystwa Historyczno-Naukowego dla tego uświęconego miejsca.

Kapliczka zamkowa pod wezwaniem Matki Boskiej Bolesnej jest jedynym w pełni zachowanym i zrekonstruowanym obiektem na wzgórzu zamkowym i obok baszty najczęściej fotografowanym reliktem z dawnych zabudowań zamkowych. Powstała w pierwszej połowie XVII wieku, lub wcześniej i jest jednym z najważniejszych a zarazem najstarszych obiektów małej architektury sakralnej w naszej gminie. To zarazem pierwszy przystanek dla zwiedzających ruiny iłżeckiego zamku oraz miejsce modlitw licznych wiernych. Członkowie Iłżeckiego Towarzystwa Historyczno-Naukowego chcąc uczcić to szczególne miejsce oraz jeden z najważniejszych dni w ciągu całego roku liturgicznego zawiesili na jednej ze ścian kapliczki zabytkowy obraz, który swoją treścią odnosi się do misterium Wielkiego Piątku oraz nawiązuje do innych obiektów znajdujących się w pobliżu (krzyż stojący niedaleko kapliczki). Oleodruk oraz ramy obrazu zostały wykonane na początku XX wieku, a sam obraz wisiał przez lata w mieszkaniu znajdującym się w jednej z podiłżeckich wsi. Taki sam obraz widoczny jest także na fotografii wykonanej tuż po pierwszej wojnie światowej i świadczy o popularności tego wizerunku w wyposażeniu wiejskich domów.

Obraz został podarowany przez jednego z członków ITH-N i odnowiony przez autora artykułu. Wszystkie elementy zostały wyczyszczone, naprawione i odrestaurowane zgodnie z prawidłami sztuki konserwatorskiej. Zachowano i zabezpieczono też tylną ściankę, na której widnieje pieczątka zakładu gdzie powstał obraz (Częstochowa) oraz podpis niebieską kredką. Warto dodać, że sama kapliczka została zrewitalizowana w zeszłym roku również przez członków Towarzystwa przy wsparciu Urzędu Miasta. Od lat natomiast tym obiektem zajmuje się Pani Madejska, która dba o wystrój ołtarza oraz sprząta wnętrze. Również niektórzy mieszkańcy Iłży przynoszą kwiaty oraz zapalają znicze w kapliczce, co świadczy o tym jak ważne jest to dla nich miejsce. Powieszenie obrazu wpisuje się w działalność Iłżeckiego Towarzystwa Historyczno-Naukowego, którego jednym z celów jest dbanie o miejsca i pomniki związane z historią naszego miasta oraz monitorowanie ich stanu.

 

Łukasz Babula

We wnętrzu kapilczki

We wnętrzu kapilczki

 

Fragment fotografi z wnętrza wiejskiego domu

Fotografia: autor nieznany, własność Łukasza Babuli.

Wspomnienie z Iłży

Wspomnienie z Iłży

1903 rok

1903 rok

A. Zielińska, Wspomnienie z Iłży

Już wakacje, czas do drogi powtarzałam sobie, składając do podróżnego kuferka ubranie i bieliznę. Nie zapomniałam też aparatu fotograficznego, zapasu papieru i wszelkich potrzeb piśmiennych.
Przyzwyczajenie to druga natura, nie umiałabym żyć bez tego powiernika, jakim jest „cierpliwy papier” tak mi się przynajmniej wydaje.
Otrzymałam list z uprzejmem zaproszeniem od mojej krewnej, mieszkającej pod Opatowem, i nie namyślając się długo, jutro wyjeżdżam koleją z Warszawy do Radomia stamtąd pojadę końmi, które po mnie przysłać mają.
Cieszę się jak pensjonarka, na myśl swobody wśród pół i lasów.
Otóż do Radomia, na miejscu będę około 4-tej godziny, jak mi to obiecuje woźnica Wojciech Rosocha z wesołą rozumną twarzą, widocznie ogromny gaduła.
Jedziemy wolno, pod górę, kraj tu jest już falisty, nie taki płaski jak nasze Mazowsze, pagórki, wąwozy lesiste. Wojciech uparł się jechać drogą boczną, bo krótsza, chciałam mu przysłowie: „Kto drogi prostuje, w domu nie nocuje” ale niema obawy, dzień długi, przed nocą staniemy w Olszance.
– Proszę łaski pani, odzywa się Wojciech, nie długo zjedziemy na trakt, bo w Iłży trzeba popasać, zna Pani Iłżę?
– Nie znam, – odpowiedziałam, umyślnie nie przyznając się do jakichkolwiek wiadomości o tem miasteczku.
– Ho! ho! a może pani ciekawa różnych gadek, tak, jak jeden Warszawiak co tu był łońskiego roku, bo widzę, że i pani cięgiem coś zapisuje.
– Zgadliście mój Wojciechu, ciekawa jestem bardzo i wszelkie gadki lubię, powiedzcie mi co Iłży, bardzo proszę.
– Toć słyszałem to i owo, jeszcze od nieboszczki mojej babki, ale teraz zły kawałek drogi trzeba uważać, jeszczeby rysor mógł złamać się w tych wertepach.
Rzeczywiście powozik wpadł w wyboje i uderzał o kamienie, sypane bezładnie dla naprawy nieszczęsnej drogi, wolałam wysiąść i iść pieszo. Dobiliśmy nareszcie do traktu i przed nami roztoczył się widok na Iłżę.
Miasteczko samo niewielkie, leży nad rzeką Białą czyli Iłżanką, która niedaleko stąd wpada do Wisły. Położenie śliczne, wąwozy obrosłe kaliną, berberysem, jałowcami, a nad miastem panują dwie góry dosyć wysokie. Na jednej widne zdala trzy krzyże, na drugiej zwaliska zamku bardzo okazale wyglądają.
Wojciech zwrócił się do mnie i puszczając konie wolnym stępem, zaczął gawędkę:
– Widzi paniusie, te dwie góry? Na tej co krzyże widać to jest teraz cmentarz, a za miastem pod nią jest kopiec tatarski. To w bardzo dawnych czasach Tatarzy tu plądrowali, tyle ludzi nabili, że z ciał taką mogiłę ułożyli i tylko ziemią przysypali, a obok jest droga wązka, co ją drogą Batego nazywają, tą drogą Tatarzy ludzi jak bydło posprzęganych gnali w niewolę, kto padł, to go zakłuli i zostawili. Aten zamek, to bardzo dawno należał do księżnej co jej męża też Tatarzy zabili. Schroniła się tam z synkiem maleńkim i ocalała. Aż to dnia jednego chłopczyk zobaczył ptaszka czerwonego na gzymsie okna wieży, wychylił się za nim, spadł i zabił się na miejscu, a matka płakała, płakała po nim, aż oczy wypłakała i serce jej z żalu uschło. Zamek nazwali ludzie Jej łza, a potem i miasteczko Iłżą zostało. Powiadają starzy ludzie, że zawsze pokazywała się w zamku kobieta z białą chustą w ręku, w rocznicę Onego wypadku. A i teraz jeszcze po zwaliskach chodzi, widział ją w Zielone Świątki Szymek Zalesiak, jak konie pasł w nocy między gruzami!
Dojeżdżaliśmy właśnie do miasta, kiedy Wojciech kończył swoją opowieść, zatrzymaliśmy się w zajeździe na godzinny odpoczynek. Podziękowałam mu w sposób dotykalny ofiarując, na piwo i tabakę; sama zaś poszłam pieszo ku zwaliskom.
Zblizka bardzo już są zniszczone, podobno cegłę z murów brał dzierżawca na postawienie karczmy. Tylko wieża okrągła bez wierzchołka, ścięta w miejscu, gdzie był ganek, stoi na górze, jak olbrzymi pomnik w siedzibie dawnych dzierżawców. Niestety! Niema u nas opieki nad pamiątkami!!!
Iłże rzeczywiście zniszczyli Tatarzy w 1241 roku ale wódz ich Baty, podług kroniki Kromera, nigdy nie był w Polsce, wojując na Węgrzech pod tę porę. Nazwa Iłży prędzej pochodzi od iłu czyli gliny, z której tu od wieków wyrabiają sławne garnki i naczynie iłżeckie, sprzedawane niegdyś w Krakowie pod Wawelem, a wysyłane przez Gdańsk aż do Szwecyi.
Miasto to należało niegdyś do biskupów Krakowskich, zamek na górze zbudował Jan Grot biskup w r. 1342 a miasto murem otoczył. Po kilka razy pożar niszczył Iłżę, uległy tez zniszczeniu starsze budowle, dokumenta i nadania królów los ten podzieliły. Zamek był stawiany z kamienia i cegły włoskiej struktury, miał dwie wieże, kwadratową od facyaty, okrągłą w drugim końcu podłużnego cyrkułu. W jego murach gościł Władysław Jagiełło w 1410 roku, gdy po zapustach odbytych w Jedlni, przez Iłżę i Opatów odprowadzał Hermana Cylejskiego, stryjecznego brata swej żony Anny. Potem w różnych okolicznościach król ten trzy razy Iłżę nawiedzał; ostatni raz przyjmował tu poselstwo cesarza Zygmunta w sprawie sądu polubownego Polski z Krzyżakami. Stąd wysłany został do cesarza poseł królewski, Wojciech Jastrzębiec, biskup Krakowski. Zygmunt I-szy stary by tu w r. 1511. Zygmunt III-ci trzy dni bawił po bitwie pod Guzowem, stąd udał się do Świętego Krzyża. dziękując Bogu za zwycięstwo otrzymane. Tu nareszcie d. 6 września 1637 r. Cecylia Renata, arcyksiężna austriacka, jadąca z Wiednia do Warszawy, stanęła dla odpoczynku, i tu po raz pierwszy ujrzał narzeczoną król Władysław IV-ty, który potajemnie przybył na iłżecki zamek. spotkanie to opisał Książe Albrecht Radziwiłł w swoich Pamiętnikach.
Szwedzi w pierwszym swoim na kraj napadzie, zamek ten spalili i zniszczyli miasto, dźwignął go z upadku biskup Andrzej Trzebicki w r. 1670, już jednak minęły chwile świetności. Za rządu austyackiego był czas jakiś w zamku lazaret wojskowy, po wyniesieniu tegoż, uległ znowu pożarowi w skutek nieopatrznie zaprószonego ognia i od tego czasu już poszedł w ruinę. Obraz znikomości rzeczy ludzkich! Sowy i nietoperze objęły w posiadanie miejsce, gdzie wielcy przebywali królowie, gdzie nieraz rozległ się szczęk broni, i brzmiały weselne okrzyki.
Obecnie Iłża liczy ogólnie ludności około 3,000. Mieszczanie utrzymują się głównie z garncarstwa i rolnictwa.
Otóż i skończona notatka o Iłży, może ją redakcya jakaś przyjmie i zechce umieścić w swojem piśmie, a młodzi czytelnicy przeczytają jako przyczynek do znajomości kraju naszego.

opracował: Łukasz Babula

Zamkowe spotkanie z Sienkiewiczem

Zamkowe spotkanie z Sienkiewiczem

img_0231W dniu 26 listopada 2016 r. miało miejsce niecodzienne wydarzenie. Na iłżeckim zamku, w nowo odrestaurowanej piwnicy, spotkało się grono osób, by posłuchać utworów Henryka Sienkiewicza. Pomimo listopadowej aury w spotkaniu uczestniczyło około 50 osób. Wśród publiczności znaleźli się młodzi i starsi mieszkańcy Iłży, przedstawiciele Rady Miejskiej z przewodniczącym Józefem Skrobiszem i radnymi Renatą Iluchin i Cezarym Ziembickim.
Iłżeckie Towarzystwo Historyczno-Naukowe zaprosiło do współpracy przy organizowaniu tego wydarzenia władze samorządowe, Dom Kultury, Muzeum Regionalne, przedsiębiorców i osoby prywatne. Dzięki panom Jackowi Wojtalowi, Pawłowi Chedzie, Cezaremu Ziembickiemu i Witoldowi Sępiołowi uczestnicy spotkania mogli rozgrzać się gorącą herbatą i kawą oraz poczęstować słodyczami, zasłuchać się i przenieść w świat sienkiewiczowskich powieści historycznych. Pan Paweł Cheda zadbał również o oprawę muzyczną wydarzenia. Osoby czytające fragmenty powieści zasiadały na replice zabytkowego krzesła użyczonego przez Muzeum Regionalne.
Spotkanie rozpoczął prezes Iłżeckiego Towarzystwa Historyczno-Naukowego pan Paweł Nowakowski, który przybliżył zgromadzonym historię miejsca, w którym się znaleźliśmy, cytując fragmenty inwentarzy lustracyjnych.
Wstęp i komentarze do czytanych fragmentów powieści Henryka Sienkiewicza przygotowała pani Barbara Celuch – nauczycielka języka polskiego iłżeckiego Liceum Ogólnokształcącego.
Pierwszy fragment powieści „Ogniem i mieczem” czytał pan Jerzy Dobrowolski, ubrany w okazały szlachecki kontusz. Pani Hanna Sępioł przeczytała fragment „Pana Wołodyjowskiego”. Fragment „Potopu” zaprezentował pan Witold Plata. Pani Małgorzata Cheda odczytała fragment „Quo vadis”, a pan Łukasz Babula fragment „Krzyżaków”, korzystając ze swojego ulubionego wydania tej książki, zawierającej bardzo ciekawe ilustracje.
Zamkowe spotkanie wpisuje się w obchody kończącego się już Roku Sienkiewicza, a w dniu 15 listopada przypadała setna rocznica śmierci pisarza.

Zapraszamy do obejrzenia fotografii wykonanych przez Łukasza Babulę, Roberta Celucha i Pawła Nowakowskiego.

« z 2 »