Ochrona ruin zamków średniowiecznych jest zadaniem złożonym i trudnym. Każdy z nich niszczeje w specyficznych warunkach przyrodniczych i takie samo musi być też podejście konserwatorskie, dopasowane do konkretnych okoliczności i miejsc. Dla wielu osób ruiny nie mają większej wartości i są traktowane dosłownie jak „kupa gruzu”. Nie zasługują na ochronę, bo co właściwie w nich chronić? Właśnie główny problem tkwi w tym aby ruina poprzez konserwację nie rozleciała się, a została utrwalona. Po to też wymyślono termin ruiny trwałej. Obiekty zaklasyfikowane do tej grupy, chronione są zarówno przed całkowitym zniszczeniem jak i przed pokusą odbudowy.
Jaki ważny przymiot posiadają ruiny, że tak stanowczo walczą o nie konserwatorzy, nie pozwalając na ich odbudowę, by nie stały się „nowymi zamkami”. Fundamentalną wartością ruin zamków jest ich autentyczność – prawdziwość. Z niej z kolei wynikają wartości naukowe i historyczne, które stanowią, że dany obiekt możemy nazwać zabytkiem. Poza tym ruiny są niepowtarzalnym układem estetycznym, tworzonym długie lata przez relacje człowieka i przyrody. Jest to dzieło sztuki jedyne w swojej formie i treści, które często staje się źródłem przeżyć emocjonalnych i artystycznych.
Współczesne zasady ochrony ruin, poza działaniami ściśle konserwatorskimi, dopuszczają pewien zakres rekonstrukcji, ale zachowującej autentyzm ruin. Warunek ten jest spełniony jeżeli dobudowania zawierają się w dawnej formie obiektu, są wykonane z takiego samego budulca wraz z zastosowaniem identycznych rozwiązań konstrukcyjnych i technologii jakie miała rekonstruowana architektura. Autentyzm wyraża się również w zachowaniu albo odtwarzaniu układów funkcjonalnych, np. ciągów komunikacyjnych. Nowe elementy (dobudowane) nie powinny dominować nad starymi ani nadmiernie zmieniać krajobrazu. Pogodzenie wszystkich zasad ochrony ruin zamków wymaga nie tylko dużej wiedzy specjalistycznej, ale i wyczucia estetycznego. Dla zminimalizowania możliwość popełnienia błędów w projektowaniu przemian powinno powoływać się kolegia opiniotwórcze, które lepiej i trafniej niż jedna osoba mogą ustalić skalę przekształceń ruin. Praktyka wydaje się jednak inna, gdyż mamy wiele przykładów niewłaściwych działań konserwatorsko-rekonstrukcyjnych ruin zamków.
Obecnie jesteśmy świadkami rozpoczęcia prac mających na celu odtworzenie i konserwację części murów zamku górnego. Każdy, komu leży na sercu dobro Zamku Iłża powinien odczuć ulgę, bo wreszcie jego destrukcja zostanie powstrzymana. Entuzjazm jednak przygasa po dokładniejszym zapoznaniu się projektem. Można w nim dostrzec wiele błędów i braków, świadczących o niedostatecznym rozpoznaniu historycznej formy obiektu. Rzetelna kwerenda stanowi punkt wyjściowy prac projektowych i jest zalążkiem sukcesu. Im gruntowniejsza wiedza o obiekcie tym bardziej autentyczna rekonstrukcja. Zaznaczmy, że projekt jest wypadkową trójstronnych ustaleń: konserwatora, projektanta i inwestora. Najważniejszy i decydujący głos należy do urzędu konserwatorskiego, który ponosi odpowiedzialność za jakość projektu.
To już trzecia odbudowa murów zamku nie uwzględniająca otworów okiennych. Lokalizacja okien jest możliwa do ustalenia na podstawie archiwalnej dokumentacji inwentarzowej. „Zaślepianie” zamku to już tradycja. W latach 2012-2013 w jednym z pomieszczeń nie zrekonstruowano okna, w innym nie odtworzono strzelnicy. W 2015 r. zapomniano o oknie w wieży głównej, które dopiero później zostało wykute. Obecny projekt pomija aż pięć otworów okiennych, które powinny znaleźć się w zaplanowanych rekonstrukcjach murów: elewacja 1-1 (okno w kuchni), elewacja 3-3 (okno w kredensie), elewacja 5-5 (okno w pomieszczeniu, w którym będą znajdować się schody na górę), elewacja zachodnia (okno klatki schodowej – mogło znajdować na obecnym zakończeniu schodów lub miedzy drugiego a trzecim spocznikiem), i ostatnie nie uwzględnione okno (strzelnica ?) znajdowało się w północnej fasadzie wieży bramnej, odkryte podczas badań w 2015 r. Prawdopodobnie taki sam otwór znajdował się w południowej ścianie wieży. Nie możemy jednak potwierdzić tego domysłu ponieważ nie zachował się oryginalny mur, a inwentarze o tym milczą.
Na czerwono zaznaczono okna, których nie uwzględniono w projekcie. [źródło: wykorzystano fragmenty planów z Projektu budowlanego opracowanego przez Biuro Inżynierskie Anny Gontarz-Bagińskiej]
W projekcie nie wykazano także wiedzy o specyficznej formie dwóch rekonstruowanych otworów drzwiowych. Jeżeli dokumentacja pozwala na to, a w tym wypadku pozwala, powinno się skrupulatnie wykorzystać wszelkie informacje, które konkretyzują odtwarzane przestrzenie.
O niedostatecznym rozpoznaniu obiektu świadczą również zaplanowane działania w obrębie pomieszczenia kredensu i bramy głównej. W pierwszym przypadku przewidziane jest położenie nowej posadzki, co stanie się powodem zniszczenia oryginalnej ceglanej posadzki istniejącej jeszcze w tym miejscu. Trzeba podkreślić, że jest to jedyne pomieszczenie na zamku z oryginalnym pawimentem na całej powierzchni. Należy więc dołożyć wszelkich starań aby przeprowadzić renowację zabytkowej posadzki, a następnie wyeksponować ją. Zniszczenie tego oryginalnego elementu wyposażenia będzie wielką stratą dla autentycznej substancji zamku.
W przypadku bramy głównej projekt ogólnie jest błędny. Koncepcja musi zostać wypracowana na bieżąco (oby po wnikliwym rozpoznaniu miejsca). Planowana jest rekonstrukcja portalu bramy głównej. Jeżeli portal będzie zbyt nowy nie zintegruje się estetycznie z resztą obiektu. Należy raczej skupić się na renowacji istniejącej kamieniarki i anastylozie. Przede wszystkim w portalu powinna znaleźć się odnowiona płycina kartuszowa, która obecnie rozczłonkowana leży na dziedzińcu dolnym.
W przejeździe bramnym zachowała się czeluść mostu zwodzonego, czego nie rejestruje projekt. Warto ją zachować w stanie niezasypanym.
Charakter zwieńczenia murów. W przypadku nadbudowy ruin, zakończenie murów powinno być nieregularne, postrzępione jako oznaczenie niekompletności. Postrzępione mury są naturalną cechą ruin i jeśli odbudowujemy je w niepełnej wysokości czy szerokości fakt ten powinien zostać oznaczony mniej lub więcej łamaną linią (np. strzępiami). Błąd równego muru popełniono w 2012 r. przy odbudowie muru obwodowego od południa. Obecnie projekt konsekwentnie brnie w tym samym kierunku co doprowadzi do zubożenia formy ruin, ograniczając ich przebieg głównie do długich linii poziomych i lekko skośnych.
Elewacja północno-zachodnia [źródło: Projekt budowlany opracowany przez Biuro Inżynierskie Anny Gontarz -Bagińskiej]
Słabość koncepcji projektu widoczna jest także przez pominięcie autentycznego układu komunikacyjnego, który można było z łatwością odtworzyć. Niezrozumiałe jest budowanie schodów w pomieszczeniu lodowni, gdy obok biegną schody na wieżę. W przeszłości, właśnie nimi wchodziło się także na piętro zamku skrzydła północnego. Podobnie sprawa przedstawia się ze schodami w skrzydle zachodnim. Zamiast zaprojektować je w pomieszczeniu rejterady, w którym autentycznie było wejście na górę, zaplanowane zostały w sąsiednim pomieszczeniu, które nie miało nigdy połączenia z piętrem. Innym dobrym i wydaje się oczywistym rozwiązaniem byłaby budowa drewnianych schodów, jako rekonstrukcja głównej klatki schodowej. Niestety, nie skorzystano z tych rozwiązań, zarzucając w ten sposób możliwość odtworzenia autentycznych ciągów komunikacyjnych.
Efekty rozpoczętych prac na zamku ukształtują jego formę prawdopodobnie na długie lata. Dlatego należy zakończyć z utrwalaniem w jego murach błędów rekonstrukcyjnych i niekompetencji zarządzających obiektem. Jest już dość negatywnych przykładów, począwszy od „parasolki” na wieży głównej, a skończywszy na ostatniej skandalicznej „konserwacji” muru kurtynowego nad kapliczką, budowaniu upiornych murków i wykładaniu skarp kamieniami eratycznymi wyniesionymi z dziedzińca (Czym teraz zostanie wyłożony dziedziniec?). Działania dotyczące zamku powinny być naprawdę dobrze przemyślane, w oparciu o gruntowną wiedzę o obiekcie i właściwe praktyki konserwatorskie.
Nie sposób nie wspomnieć o jeszcze jednej kwestii ważnej dla powodzenia renowacji. Wyrażę ją cytatem z artykułu pt. Opieka nad ruinami Zamku Iłża ( http://www.ilzahistoria.pl/aktualnosci/opieka-i-konserwacja-zamku-ilza/ ): „Pomijając wady samych projektów, przyczyna większości popełnionych błędów leżała w braku rzeczywistego nadzoru budowlanego i konserwatorskiego”.
W dobie przynależności zamku do biskupstwa krakowskiego był on wielokrotnie remontowany i rozbudowywany. Wynikało to z praktycznych potrzeb gospodarzy, dla których obiekt spełniał szereg różnorodnych funkcji, począwszy od militarnej przez mieszkalną, reprezentacyjną , administracyjną, penitencjarną do gospodarczej. Zamek przeszedł kilka dużych renowacji. Pierwsza o której wiemy, na przełomie XV i XVI w., przeprowadzona została przez bp. Jana Konarskiego; druga, w 2 poł. XVI w. polegała na przebudowie zamku gotyckiego w renesansowy, przeprowadzona została przez bp. Filipa Padniewskiego; trzecia, po pożarze w 1588 r., dokonana przez bp. Piotra Myszkowskiego; czwarta renowacja, została podjęta przez bp. Marcina Szyszkowskiego w 1618 r.; piąta, po zniszczeniach potopu szwedzkiego, zakończona w 1670 r. przez bp. Andrzeja Trzebickiego; szósta, zrealizowana w 1737 r. przez bp. Andrzeja Lipskiego; siódmy remont wykonany został staraniem bp. A. Załuskiego w 1750 r.; ósma, ostatnia odnowa została przeprowadzona kosztem bp. Kajetana Sołtyka w 1782 r. Po tej dacie następuje stopniowa dewastacja przekształcająca zamek w ruinę. W 1873 r. resztki zamczyska zostały zakupione przez księcia Tadeusza Lubomirskiego, który chciał uchronić je przed całkowitym unicestwieniem. Przełom w ratowaniu zabytku dokonał się dopiero w 1907 r. kiedy przyjechał do Iłży Oskar Sosnowski. Architekt zdiagnozował stan ruin i sporządził plan działań konserwatorskich. Prace rozpoczęto trzy lata później. Podmurowano podstawę wieży głównej i wzmocniono przypory dawnej wieży bramnej. W tym czasie obiekt był już własnością Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości . W latach dwudziestych Towarzystwo starało się o kontynuowanie prac renowacyjnych. Z budżetu Ministerstwa Robót Publicznych przeznaczono na ten cel fundusz w wysokości 100 000 marek . Ostatecznie środki te przekazano na ratowania klasztoru na Św. Krzyżu.
Towarzystwo dobrze wywiązywało się ze swoich właścicielskich obowiązków. Widziało „konieczność stałego i bezpośredniego czuwania nad ruinami iłżeckimi”.[1] W tym celu delegowało swoich przedstawicieli. Pierwszym z nich był sędzia pokoju Karol Gantner. Pieczę nad zabytkiem powierzył mu jeszcze poprzedni właściciel, książę Lubomirski. Sprawował tę funkcje do 1921 r. Jego następcą został rejent Stefan Kaleński, późniejszy burmistrz Iłży. Dla Zarządu Towarzystwa było oczywistością ustanowienie osoby odpowiedzialnej za obiekt. Obecność kuratora umożliwiała właściwy dozór i możliwość realizacji programu konserwatorskiego i planu administracyjno-gospodarczego. [2] Na początku lat dwudziestych powstała koncepcja wydzierżawienia wzgórza zamkowego straży ogniowej, wraz z powierzeniem jej opieki nad ruinami. Wszystko było uzgodnione lecz z powodu obstrukcji Stefana Kaleńskiego nie doszło do podpisania umowy. Gdy ruiny zostały zakupione przez gminę Iłża (1927 r.), magistrat „na wzgórzu zamkowym urządził park miejski, zaangażował dozorcę-ogrodnika i zasadził kilka tysięcy drzew dzikich.”[3] Do II wojny światowej nie prowadzono już prac renowacyjnych, skupiono się głównie na pielęgnacji zieleni. Podczas bitwy o Iłżę 8-9 września 1939 r. ruiny doznały uszczerbku, szczególnie wieża główna. Naprawa wieży miała miejsce dopiero w 1958 r. Była wynikiem presji mieszkańców, którym spadające kamienie wyrządzały szkody w obejściach i były zagrożeniem dla zdrowia i życia. [4] Pomocni w tej akcji byli dziennikarze Nowej Wsi i Życia Radomskiego.
Pod koniec lat 50-tych wrócono do zadrzewiania wzgórza, ale tym razem władze nie mogły poradzić sobie z niszczeniem sadzonek. Z tego powodu postanowiono zatrudnić dozorcę. Oczywiście nie było funduszu na etat. Zwrócono się o pomoc do Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Kielcach, które w sierpniu 1959 r. odpowiedziało: „Nawiązując do poprzednio przeprowadzonej korespondencji na temat zaangażowania dozorcy na zamku w Iłży, donosi się, że obecnie istnieje możliwość zaangażowania i opłacenia przez nas takiego pracownika. Proszę o spowodowanie nadesłania podania z życiorysem wraz z opinią tamtejszego Prezydium. Pracownik musi być sumienny z pełnym poczuciem odpowiedzialności, chcący pracować na tym stanowisku. Powinien być zaznajomiony z historią zamku by mógł poinformować wycieczkę zwiedzającą ten obiekt. Pracownik ten może byćzaangażowany oddnia1 września br.”[5] Były to chyba wygórowane wymagania jak na dozorcę? Do znalezienia odpowiedniej osoby nie doszło, skoro Adam Bednarczyk w 1969 r. pisał w Słowie Ludu: „Zamek bez dozoru. Od wielu lat nie ma stróża na zamku w Iłży. Wydaje nam się, że należy zatrudnić kogoś przynajmniej na pół etatu, w godzinach popołudniowych od 13. Sprawa o tyle bardzo pilna i ważna, że zachowanie młodzieży na zamku daje nam dużo do myślenia. (…) Stróż na zamku będzie miał co robić, tym bardziej gdy wspomni się o zaśmiecaniu zamku, wybujałych chwastach, rozbitych butelkach itp. Dodajmy, że w lecie coraz więcej turystów zwiedza nasz gród.” Mimo upływu 50 lat uwagi p. Adama są nadal aktualne.
W XX w. dokonała się głęboka przemiana w sferze ochrony zabytków. Przy obecnych regulacjach prawnych i świadomości społecznej nie powinno ubywać obiektów zabytkowych, przynajmniej tych cenniejszych. Jednak cały czas skreślane są z rejestrów te zabytki, które przez zaniedbanie przestały posiadać jakąkolwiek wartość. Niestety utrata wartości dotyczy także Zamku Iłża. Deprecjacja jest przede wszystkim konsekwencją zaniedbań i niedostatecznej opieki, ale przyczyniają się do niej także błędne działania renowacyjne.
Dla zamku Iłża od lat 70. ubiegłego wieku powstało kilka koncepcji i projektów konserwatorsko – renowacyjnych:
Zamek w Iłży, zabezpieczenie, opr. przez A. Klimka (Politechnika Świętokrzyska 1973 r.),
Projekt konserwacji zamku górnego St. Medekszy (1978 r.?)[6],
Projekty prof. Andrzej Kadłuczki z Politechniki Krakowskiej: zabezpieczenia i adaptacji wieży zamkowej do potrzeb turystycznych, projekt zabezpieczenia ruin i ich zagospodarowania (1993, 1995),
Program ochrony i zagospodarowania zespołu zamkowego w Iłży (w
ramach Programu MKiSz : „Ochrona i konserwacja architektury obronnej” (1997)
Koncepcja zagospodarowania wzgórza zamkowego w Iłży P. Langera (2008 r.)[7]
Projekt prof. Jana Salma, zabezpieczenia murów zamku górnego z adaptacją wnętrz na cele muzealne (2010 r.)
Zabezpieczenia pozostałości murów zamku górnego w części północnej, opr. przez T. Grzelakowskiego (2016 r.)
Dokumentacja, którą sporządzono należy do najobszerniejszych jakie posiadają tego typu obiekty (historyczne ruiny zamków średniowiecznych).[8] Podczas badań stanu zasobu historycznych ruin w Polsce w latach 2010-2012, iłżecki zamek znalazła się w grupie reprezentatywnej składającej się z 10 obiektów[9]. Zostały one poddane szczegółowej analizie pod względem posiadanej dokumentacji, stanu technicznego i prac konserwatorskich. W badanej grupie ruiny iłżeckie posiadają najbogatszą dokumentację, którą oceniono na 1.92 w 3 punktowej skali. Obiekt iłżecki, jako jedyny otrzymał maksymalną ocenę za dokumentacje: konserwatorską z koncepcją, opinie i ekspertyzy dla całości, projekty techniczne całościowe. Ostatnie lata przyniosły kolejne nowe opracowania (nie publikowane) związane z badaniami teledetekcyjnymi zamku prowadzonymi przez dr R. Zapłatę w latach 2012-2016 i badaniami archeologicznymi prowadzonymi przez dr Z. Lechowicza w 2015 r. Oprócz dokumentacji naukowej tworzona jest również dokumentacja urzędnicza taka jak Gminny Program Opieki nad Zabytkami czy Strategia Rozwoju Gminy i Miasta Iłża.
Mając tak obszerny zasób różnego rodzaju opracowań, można postawić pytanie, czy przekłada się to na rzeczywistą i wymierną opiekę nad zabytkiem? W myśl ustawy o ochronie i opiece nad zabytkami, opieka polega na zapewnieniu przez właściciela warunków:
naukowego badania i dokumentowania
zabytku;
prowadzenia prac konserwatorskich,
restauratorskich i robót budowlanych przy zabytku;
zabezpieczenie i utrzymanie zabytku
oraz jego otoczenia w jak najlepszym stanie;
korzystanie z zabytku w sposób zapewniający
trwałe zachowanie jego wartości;
popularyzowanie i upowszechnianie
wiedzy o zabytku oraz jego znaczeniu dla historii i kultury.
Opieka
nad zabytkiem to cały szereg działań
nawzajem uzupełniających się. Wydaje się jednak, że czynności zawarte w
3 i 4 punkcie – zabezpieczenie i
utrzymanie obiektu w jak najlepszym stanie oraz korzystanie z obiektu nie
umniejszając jego wartości, są zadaniami nadrzędnymi. Bez realizacji tych
elementarnych obowiązków nie można mówić w ogóle o opiece. Badania,
sporządzanie dokumentacji, popularyzacja
to ważne wyznaczniki dbałości o zabytek, ale ich brak nie zagraża egzystencji
obiektu. Natomiast bez bieżących i
stałych działań, czyli kontroli i
usuwania rodzących się zagrożeń jego żywotność zostanie znacznie ograniczona.
W przypadku ruin iłżeckich mamy wyraźną dysproporcję w realizacji poszczególnych warunków opieki. Jak już wykazałem wyżej, obiekt posiada znaczny zasób dokumentacji projektowej i naukowej, która wykorzystywana jest w praktyce w stopniu niedostatecznym. W większości przypadków efekty badań naukowych, wnioski, zalecenia konserwatorskie czy plany renowacji i zabezpieczeń są wcielane w życie tylko częściowo i z dużym opóźnieniem. Zamek Iłża nie miał szczęścia także do jakości projektów i wykonawców, którzy bardzo często okazywali się podwykonawcami bez odpowiednich kwalifikacji. Poniżej przedstawiono szereg działań, które za zgodą urzędu konserwatorskiego przyczyniły się do pomniejszenia wartości historycznej i estetycznej obiektu:
Dach na wieży głównej (tzw. parasolka), negatywnie wpływa na estetykę budowli. Co ważniejsze nie spełnia należycie swojej funkcji ochronnej. Zadaszenie nie posiada rynien, podczas gwałtownych ulew połączonych z wiatrem, woda która spływa z nawietrznej połaci dachu jest wtłaczana do wnętrza wieży. (fot. 1)
Fot. 1 „Parasolka” (P.N.)
2. Nieprzemyślane przeprowadzenie przewodów elektrycznych i instalacji odgromowej. (fot.2, 3)
3. Źle wykonane prace dekarskie były powodem zalewania pomieszczeń skrzydła południowego (fot. 4, 5, 6)
4. Błędy murarskie polegające na używaniu nieodpowiednio przygotowanej zaprawy lub prowadzeniu prac przy zbyt niskich temperaturach. (fot. 7, 8)
5. W wielu miejscach niewłaściwie prowadzono prace murarskie – brak zachowania wątku lub kładzenie nowych warstw kamieni na rumoszu (fot. 9, 10, 10 a)
6. Brak przesklepień w otworach drzwiowych w skrzydle południowym. (fot. 11)
Fot. 11 Brak przesklepień, nadproży i węgary na 3 m w górę. Tak wyglądały otwory drzwiowe w skrzydle południowym
7. Nieumiejętnie wykonana anastyloza (rekonstrukcja architektury z zachowanych fragmentów), w wyniku której zniszczono lub usunięto oryginalne elementy renesansowej kamieniarki.(fot. 12)
Fot. 12 Po wykryciu uchybień nadliczbowe węgary wykuto i przeprowadzono barbarzyńską korektę wysokości. Zainstalowano także proste nadproża.
8. Źle wyprofilowana wylewka na szczycie wieży. Woda, która się tam gromadzi powoduje korozję zbrojenia. (fot. 13, 13a)
9. Zasypanie fosy
10. Niedostateczne rozpoznanie wyglądu dawnego obiektu przez co w zrekonstruowanych przestrzeniach brak otworów okiennych, które niegdyś tam były.
Pomijając wady samych projektów, przyczyna większości popełnionych błędów leżała w braku rzeczywistego nadzoru budowlanego i konserwatorskiego. Sprzyjała temu absencja inspektorów na palcu budowy, którzy pojawiali się tam raz na kilka tygodni. Niektóre z uchybień zostały już na zawsze wpisane w mury zamku. W łatwiejszych przypadkach błędy były usuwane lub niwelowane, co oczywiście generowało dodatkowe koszty i pomniejszyło wartość historyczną danego fragmentu obiektu.
W ubiegłym roku byliśmy świadkami kolejnego niepowodzenia działań opiekuńczych. Dwukrotnie rozpoczynano i wstrzymywano prace renowacyjne. Z murów zdjęto warstwę rumoszu, która stanowiła naturalną ochronę dla fragmentów położonych głębiej. Nie wiadomo kiedy ponownie ruszą prace, ale nie nastąpi to szybko. Warunkiem sine qua non rozpoczęcia robót budowlanych jest dokończenie badań architektoniczno-archeologicznych. Do tego czasu ulegną erozji kolejne warstwy kamienia. Z tego powodu powinny zostać przeprowadzone jak najszybciej doraźne działania zabezpieczające mury przed dalszą destrukcją. (fot. 14, 15) Kwestią niecierpiącą zwłoki jest również sprawa zachodniego muru kurtynowego. O problemie były poinformowane władzy miejskiej oraz urząd konserwatorski (styczeń 2018 r.). W protokołach z posiedzeń Rady Miejskiej i Komisji Zdrowia, Oświaty …. nie znalazłem żadnego śladu zajęcia się tą sprawą. Nie dane mi było również poznanie działań urzędu konserwatorskiego.
Patrząc wstecz na ponad 100 lat opieki nad ruinami zamku biskupów krakowskich w Iłży można dostrzec wielki trud w jakim się ona dokonywała i dokonuje. Działania opiekuńcze prowadzono impulsywnie i niekonsekwentnie. Na pewno jedną z obiektywnych przyczyn takiego postępowania był brak środków finansowych, szczególni w okresie międzywojennym. Problem tkwił także w postawie decydentów, wśród których brakowało specjalistów od ochrony zabytków (poza okresem przynależności ruin do TOnZP) . Generalnie opiekę nad ruinami włodarze traktowali mniej lub bardziej po macoszemu. Często podejmowali działania naprawcze dopiero w momencie gdy obiekt zagrażał bezpieczeństwu, mieszkańców i turystów. Przez lata nie opracowano żadnego mechanizmu nadzoru i kontroli technicznej ruin. Oznacza to brak rozeznania stanu obiektu i w istocie obojętność na jego los.
Paweł Nowakowski
[1] AP w Kielcach, zespół 21 498, sygn. 118, k. 16, 17.
[2] Zarząd TOnZP zasugerowało Stefanowi Kaleńskiemu potrzebę powołania
„niewielkiego Komitetu Opieki nad Ruinami pod swoim przewodnictwem dla
przeprowadzenia w porozumieniu z delegatem-rzeczoznawcą, p. prof. O. Sosnowskim
robót najpilniejszych, ustalenia budżetu, a nade wszystko uregulowania granic
własności T-wa.” Do kompetencji Komitetu należało by także znalezienie
dzierżawcy dla ruin i pobieranie
czynszu.
[3] AP w Kielcach, zespół 21 498, sygn.
118, k. 36.
[4]W odpowiedzi na skargę Bronisławy
Grzybowskiej zam. w Iłży, Wojewódzki
Konserwator Zabytków skierował pismo
z dn. 30 VI 1955 r. do MRN w Iłży,
przypominające, że na niej spoczywa obowiązek stałej opieki nad ruinami
zamku.
[5] AP
w Kielcach, zespół 21 309, sygn. 101, K. 27.
[6] „Etap II prac konserwatorskich obejmuje
cały zamek górny, a więc obwód murów obronnych wraz z wieżą i urządzeniami
bramnymi oraz wszystkie mury działowe i konstrukcyjne pomieszczeń użytkowych.
Konserwacji zamierza się poddać mury o łącznej długości ok. 300 m. Zakłada się
również adaptację pomieszczeń piwnicznych i izby w partii przyziemnej – obok
bramy wjazdowej oraz organizację punktu widokowego na wieży.”
[7] Wzięła pod uwagę wytyczne zawarte w
opracowaniu pt. Program ochrony i zagospodarowania
zespołu zamkowego w Iłży. (1997 r.)
[8] W Polsce znajduje się ok. 130 obiektów,
które możemy określić jako historyczne ruiny zamków średniowiecznych.
[9] W grupie reprezentatywnej oprócz Iłży
znalazły się ruiny w: Bobrownikach, Ćmielowie, Dybowie, Janowcu, Liwie,
Rabsztynie, Radzikach, Rytrze i Tarnowie.
W związki z zawiadomieniem burmistrza Iłży i Rady Miejskiej o złym stanie technicznym fragmentu kurtyny zachodniej, znajdującym się nad domostwami przy ul. Podzamcze 18, 20, 22, 24 zamieszczamy na naszym portalu zdjęcia przedstawiające problem. Fotografie pochodzą ze strony fb Zamek Iłża.
We wrześniu 1939 r. iłżecki zamek niespodziewanie odegrał jeszcze raz w swoich dziejach ważną rolę militarną. Stał się w pełnym tego słowa znaczeniu twierdzą i kwaterą dowódcy obrony Iłży płk. Wł. Muzyki. Tym samym przyjął na siebie intensywny ostrzał artylerii niemieckiej. Wywołało to liczne uszkodzenia pozostałości starych murów. Szczególnie ucierpiała wieża główna, do której strzelano z działek przeciwlotniczych. Najpierw, mało skutecznie, pociskami o kalibrze 20 mm, a następnie 88 milimetrowymi,
Wyłom w wieży głównej zrobiony przez pociski 88 mm (źródło: strona ilza.com.pl)
które przebiły ścianę wieży od strony wschodniej. Na szczęście Niemcy nie kontynuowali ostrzału i wyłom nie został powiększony. Przez resztę wojny zamek doznał tylko nieznacznych zniszczeń wynikających z użycia broni. Wiemy, że przy pozostałościach bastionu bramnego Niemcy ćwiczyli rzuty granatami, których eksplozje uszczupliły obecne tam ostańce. Należy wspomnieć także o incydencie, który miał miejsce po tzw. wyzwoleniu, poważnym uszkodzenie herbu Korab, znajdującym się na zamkowej wieży. Sprawcą wandalizmu był młody ormowiec, który uczył się strzelać. Z heraldycznej rzeźby mającej ponad pięćset lat uczynił sobie tarczę strzelniczą .
Od zakończenia II wojny światowej wieża główna musiała czekać aż 13 lat na przeprowadzenia prac konserwatorskich. W 1950 r. był gotowy kosztorys i plan robót lecz pieniądze, które pierwotnie przeznaczono na iłżecki zamek przekazane zostały na chęciński. Nasz zabytek nie miał protektorów w kieleckim Wydziale Sztuki. Podobna sytuacja miała miejsce w 1920 r. kiedy środki wyasygnowane przez Ministerstwo Robót Publicznych na zamek w Iłży przekierowano na konserwację Świętego Krzyża.
W roku 1954 pojawił się impuls ożywiający sprawę remontu wieży. W dniu 29 czerwca w Życiu Radomskim ukazała się krótka informacja o stanie ruin:
Iłża: Ruiny zamku w Iłży imponująco wyglądają już z daleka. Należy jednak stwierdzić, że ten historyczny zabytek, pozostający bez zabezpieczenia, niszczeje z dnia na dzień. Sprawą tą winien się zainteresować Wydział Kultury przy Prezydium WRN w Kielcach i spowodować zabezpieczenie ruin przed całkowitym zniszczeniem.
Wzmianka o ruinach w Życiu Radomskim (fot. P.N.)
Ta skromna wzmianka został jednak dostrzeżona przez odpowiedni urząd. W sierpniu zareagował Centralny Zarząd Muzeów i Ochrony Zabytków, który wysłał prośbę do konserwatora zabytków w Kielcach o zbadanie stanu ruin zamku w Iłży. Termin przesłania informacji zwrotnej wyznaczono na 1 września 1954 r. Konserwator odpowiedział na pismo CZMiOZ dopiero w marcu 1955 r., donosząc o braku swoich kompetencji do oceny, bo „stan zabytkowych ruin wymaga przebadania przez inżyniera-architekta, rzeczoznawcę w zakresie konserwacji ruin” .
Anonimowa osoba/osoby walcząca o zabezpieczenie iłżeckich ruin postanowiła jeszcze raz skorzystać z siły prasy. Należy wyjaśnić, że ówczesne prawo (Ustawa Rady Państwa i Rady Ministrów z dnia 14.12.1950 r. w sprawie rozpatrywania i załatwiania odwołań, listów i zażaleń ludności oraz krytyki prasowej.) nakazywało instytucjom zarówno centralnym jak i lokalnym weryfikowanie wiadomości prasowych i podejmowanie działań mających na celu „usunięcie ujawnionych przez krytykę prasową braków, uchybień i wadliwości …”
Czytelnik „Nowej Wsi” napisał do redakcji tygodnika, „że w Iłży na Górze Zamkowej niszczeje cenny zabytek historyczny, którego mury się walą, władze terenowe nie zabezpieczyły tej starej budowli.” Redakcja poszukując przyczyny tego stanu rzeczy napisała najpierw do Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Iłży. Skąd otrzymała odpowiedź, że władze iłżeckie nie mają na konserwację funduszy. Następnie interweniowała w Wydziale Kultury Wojewódzkiej Rady Narodowej w Kielcach, bezskutecznie. Na końcu zwróciła się do Prezydium WRN, które wreszcie skierowało sprawę we właściwym kierunku.
Należą się podziękowania nieznanemu członkowi Redakcji Nowej Wsi z Działu Korespondentów, który przez upór i konsekwencję wyegzekwował podjęcie przez władze decyzji aby w 1956 r. przeprowadzono remont sypiącej się wieży. Co prawda prace nie rozpoczęły się jeszcze w tym samym roku (nie zdążono wykonać dokumentacji) ale już w następnym i zakończyły w 1958. Do najważniejszych zadań remontowych przy wieży należało: zaślepienie otworu wybitego przez niemiecką artylerię, spięcie obwodu wieży dwoma stalowymi obejmami i obmurowanie korony wieży
Wieża podczas remontu w 1958 r. (źródło: zbiory A. Bednarczyka)
Zdjęcie wieży wykonane 11 VI 1958 r. (źródło: Zbiory S. Jaroszka)
Naprawy pozostałych elementów ruin zamku trwały jeszcze w 1959 r. i prawdopodobnie objęły tylko najbardziej zagrożone upadkiem fragmenty murów. Odpadające kamienie stanowiły zagrożenie szczególnie dla mieszkańców ul. Podzamcze. „Żądanie zabezpieczenia ruin zamku iłżeckiego wysuwali mieszkańcy m. Iłży w akcji przedwyborczej, jak również nadal to zagadnienie trapi mieszkańców tego miasta. Zabezpieczenie ruin przed obsuwaniem się, jest paląca koniecznością.”(frag. pisma Prezydium Iłżeckiej PRN do Prezydium WRN w Kielcach z 16 IV 1958 r.). Te postulaty choć nieuświadomione współczesnym mieszkańcom i władzom aktualne są również i dziś.
Fragment kurtyny zachodniej od strony miasta (fot. P.N.)
Jak długo utrzymają się niektóre kamienie? (fot. P.N.)
Stan muru wiszącego nad miastem (fot. P.N.)
Analizując dokumentacje remontu wieży w 1958 r. można zauważyć pewne prawidłowości obecne w innych konserwacjach zamku. Pierwszą rzucającą się w oczy wspólną cechą iłżeckich renowacji jest przewlekłość. Od powstania planów do ich realizacji mijało kilka lub kilkanaście lat. Dokumentacja stawała się nieaktualna a obiekt tracił autentyczną materię. Innym wspólnym rysem jest indolencja i nieskuteczność władz lokalnych, którym brak funduszy wystarczał na usprawiedliwienie bezczynności.
Na początku lipca 1907 r. ruiny zamku lustrował architekt Oskar Sosnowski. Sporządził raport, w którym zdiagnozował stan
Wieża główna w 1909 r. (fot. zbiory IS PAN)
obiektu i przedstawił propozycję niezbędnych prac wraz z kosztorysem. Uważał, że pewne naprawy są pilne i nie należy ich odkładać, inne można by rozłożyć na dłuższy okres czasu. Chyba nie przypuszczał, że te drugie rozciągną się na ponad sto lat, bo dopiero po ponad wieku zrealizowano niektóre z postulatów Sosnowskiego. W 1907 r. ruiny zamku należały jeszcze do Zdzisława Lubomirskiego. W 1909 r. przekazał je Towarzystwu Opieki nad Zabytkami Przeszłości, które w latach 1910-1911 zrealizowało najważniejsze zalecenia konserwatorskie Sosnowskiego, uzupełniono wyłom w cokole wieży głównej i przeprowadzone prace przy wieży bramnej. W 1920 r. prace miały być kontynuowane lecz środki pieniężne, które pierwotnie przeznaczone były na ten cel, decyzją Wojewódzkiego Urzędu Konserwatorskiego skierowane zostały na ratunek innego obiektu – klasztoru na Św. Krzyżu. Ze względu na powyższe sprawa konserwacji ruin zamku w Iłży pozostaje w zawieszeniu (…) Brak funduszy nie zwalniał Towarzystwa od odpowiedzialności za zabytek. Do opieki nad ruinami wyznaczono kustosza (kuratora). Pierwszym był sędzia Karol Gantner a po przeprowadzeniu się do Sienna zastąpił go rejent Stefan Kaleński. Po odsprzedaniu przez TOnZP ruin Gminie Miasta Iłży (1927), wzgórze zadrzewiono i urządzono park, zatrudniono ogrodnika. Były to jednak działania zastępcze, które nie dotyczyły prac stricte konserwatorskich. W 1937 r. Zarząd Miejski w Iłży niefrasobliwie informował starostę w Wierzbniku, że stan ruin Zamku Iłżeckiego pozostaje bez zmian. Zarząd Miejski nie ma zamiaru dokonywania w roku bieżącym robót konserwatorskich, gdyż nie posiada na ten cel żadnych funduszów, ani też nie ma odpowiedniego projektu. Z dalszego ciągu pisma wynika, że władze Iłży świadome są konieczności zabezpieczenia zabytku lecz proszą starostę o wyjednanie u Władz Konserwatorskich wskazówek (projektu) odnośnie robót jakie należy przeprowadzić. Oznacza to, że nie istniała lub nie układała się dobrze bezpośrednia współpraca między urzędem konserwatorskim a iłżeckim magistratem.
Bitwa o Iłżę 8-9 września 1939 r. spowodowała poważne uszkodzenie wieży głównej. Jej reperacje wykonano dopiero pod koniec lat 50. Kolejne większe konserwacje podjęto w latach 70, uzupełniono mur kurtynowy i wydobyto z ziemi filary mostu, naprawiono basteję zachodnią, odbudowano basteję północno-zachodnią, Wyciągnięto nad powierzchnię dziedzińca niskiego fundamenty dawnej zabudowy. W 1985 r. odgruzowano dziedziniec zamku górnego. W drugiej połowie lat 90 rozpoczęto remont wieży w celu udostępnienia jej dla turystów; wybudowano schody okrągłe i budowlę nakryto dachem. Duże prace przeprowadzono w latach 2012-2013, rekonstruując południowy odcinek muru obwodowego wraz z trzema przylegającymi doń pomieszczeniami, które przykryto gontowym dachem. W roku 2015 odtworzono sklepienie na klatce schodowej wieży i łuk portalu drzwi głównych, podmurowane nadwieszone części wieży.
Co można powiedzieć po 110 latach zabiegów konserwatorskich ruin Zamku Iłża? Każdy powinien odpowiedzieć sobie sam na to pytanie. W poniższym sprawozdaniu Sosnowskiego przy jego postulatach wypisałem w nawiasach kwadratowych przybliżone daty ich realizacji.
Wieża główna w 1911 r. (fot. zbiory IS PAN)
Sprawozdanie z oględzin zamku w Iłży, dokonanych w lipcu 1907 r.
Zamek biskupów krakowskich w Iłży obecnym czasie przedstawia się jako ruina do użytku mieszkalnego zupełnie nieprzydatna, jedynie baszta okrągła, część murów zamku górnego i mury osłaniające wjazd do niego przechowały się do tego stopnia, że można choć w przybliżeniu odtworzyć ogólny zarys budowli i jej obwarowań.
(…) Roboty które należałoby podjąć dla podtrzymania murów samych są w części nagłe, w części mogą być rozłożone na dłuższy okres czasu. W pierwszym rzędzie na niebezpieczeństwo narażoną jest wieża okrągła. Popodcinana w cokole przez rabujących materiał budowlany, pozbawiona hełmu, popękana wreszcie wymaga:
Wypełnienia luk w cokole i przy schodach [1910-1911]
Wstawienia belek podłogowych na kilku piętrach z założeniem ankrów i ich zamurowaniem i ułożenia małych pomostów dla możności dostania się na górę [?]
Wyrównania wierzchu murów i ich ocementowania [być może 1911]
Pokrycie dachem płaskim blaszanym (wraz z wiązaniem) [koniec lat 90]
Zaćwiekowania szczelin pionowych po uprzednim oczyszczeniu [na zewnątrz szczeliny zostały zlikwidowane w 1911, wewnątrz pozostaje nadal dwie duże szczeliny]
Po szczegółowem zbadaniu pęknięcia poziomego na lewo od wejścia i stanu wątku budowlanego w jego bliskości (co może być uskutecznione po wzniesieniu rusztowań) wymaga wymiany stopniowej starego muru na nowy na zaprawie cementowej, lub też zaszprycowaniu cementem płynnym [?]
Opasaniu pierścieniem żelaznym, kutym w jednym lub kilku miejscach [na przełomie lat 50/60]
Korzystając z gotowego rusztowania można by przeprowadzić i resztę robót około wieży okrągłej a mianowicie