Zakład w Zębcu w latach 1954-1970

Zakład w Zębcu w latach 1954-1970

W tym roku minęło 70 lat od rozpoczęcia budowy protoplasty obecnego Zakładu Górniczo-Metrowego „Zębiec” w Zębcu czyli Kopalni i Zakładu Wzbogacania Piasków Żelazistych w Zębcu. Zakład w Zębcu miał duży wpływ na rozwój Iłży i okolicznych miejscowości będąc największym lokalnym pracodawcą, który zatrudniał i umożliwiał utrzymanie się kilkuset rodzin w ciągu kilku dekad.

Budowniczowie zakładu, od lewej inżynier J. Bernes  st. insp. Nadzoru, inż. B. Zybura projektant, T. Sokół st. insp. Nadzoru, fot. archiwum Zakładów Górniczo-Metalowych „Zębiec” w Zębcu S.A.

Wstępne prace nad budową dużej kopalni w okolicach Zębca rozpoczęto w 1950 r.[1] Dotychczas na tym terenie działało kilka niedużych kopalń rudy. Od listopada 1952 r. Przedsiębiorstwo Geologiczne Rud Żelaza w Częstochowie na zlecenie Centralnego Zarządu Kopalń Rud Żelaza rozpoczęła badania górnicze polegające na budowie szybików i wierceniu otworów, które miały potwierdzić występowanie dużych złóż rud na tym terenie. Badaniami kierował inżynier Tadeusz Wielocha. Przy pracach korzystano również z doradcy sowieckiego inż. Siemiejewskiego.[2] 

Tuż po zakończeniu II wojny światowej profesor Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie Witold Budryk rozpoczął badania nad wzbogacaniem piasków żelazistych. W Instytucie Metali Nieżelaznych w Gliwicach w latach 1953-1954 r. przeprowadzono próby wzbogacania piasków żelazistych na skale półtechniczną poprzez przemywanie piasków na płuczce w Konopiskach koło Częstochowy. Następnie tak uzyskaną rudę przewieziono do Zakładów Górniczo-Hutniczych w Szklarach (powiat ząbkowicki) gdzie w piecach obrotowych uzyskano żelgrudę czyli półprodukt stosowany zamiast złomu w procesie wytapiania stali. Ze strony instytutu badania nadzorował docent Władysław Madej. W latach 1956-1957  naukowcy pod kierownictwem docenta Madeja przeprowadzili w zakładzie w Ogorzelcu kolejne badania polegające na przemywaniu piasków, które następnie w piecach obrotowych Zakładów Cynkowych w Trzebini przerobiono na żelgrudę. Na podstawie badań zleconych przez Ministerstwo Przemysłu Ciężkiego i Zjednoczenia, Biuro Projektów Przemysłu Hutniczego w Gliwicach opracowało dokumentację techniczną dla budującego się zakładu w Zębcu.[3]

Pozytywne badania geologiczne oraz efekty prób wzbogacania piasków żelazistych doprowadziły do podpisania w dniu 22 kwietnia 1954 r. uchwały nr 220/54 Prezydium Rządu, zobowiązującą Ministerstwo Hutnictwa do wybudowania dwóch kopalń odkrywkowych i zakładu wzbogacania piasków żelazistych. Do końca 1959 r. w podiłżeckim Tychowie miała powstać kopalnia, w której zakładano wydobycie dwóch milionów ton piasku rocznie i pozyskanie w ten sposób 200 tys. ton czystego żelaza. W Zębcu do końca 1957 r. miała powstać druga kopalnia, w której wydobycie piasku przewidywano na poziomie 500 tys. ton rocznie o zawartości 28-30% żelaz, co odpowiadało 50 tys. ton czystego żelaza. Do produkcji żelgrudy planowano wybudowanie 10 pieców obrotnych, które miały być uruchomione do końca 1959 r.

Zdejmowanie nakładu na kopalni za pomocą koparki kołowo-frezowa typu SchRs 315, fot. archiwum Zakładów Górniczo-Metalowych „Zębiec” w Zębcu S.A.
Koparka kołowo-frezowa SchRs 315 na kopalni (1960), fot. archiwum Zakładów Górniczo-Metalowych „Zębiec” w Zębcu S.A.
Kopalnia w 1965 r., fot. archiwum Zakładów Górniczo-Metalowych „Zębiec” w Zębcu S.A.
Wagony na kopalni (1967), fot. archiwum Zakładów Górniczo-Metalowych „Zębiec” w Zębcu S.A.

Zarządzeniem nr 230 z dn. 14.06.1954 r. Ministerstwo Hutnictwa powołało przedsiębiorstwo państwowe pod nazwą Kopalnie i Zakłady Wzbogacenia Piasków Żelazistych w Budowie w Zębcu.[4]   

Wstępne koszty budowy zakładu wynosiły 787 400 000 zł. Po przeprowadzeniu prób technicznych w Ogorzelcu i Trzebinie postanowiono do pierwotnego planu wprowadzić zmiany, budując w Zębcu jedynie zakład wzbogacania piasków, który miał składać się 6 pieców o długości 95 metrów i średnicy 4,2 metra i zdolności produkcyjnej na poziomie 270 000 ton żelgrudy rocznie. W przyszłości planowano zwiększenie ilość pieców do 9 i zdolności produkcyjnej do 400 000 ton żelgrudy rocznie. Zatwierdzone nowe koszty budowy 6 pieców wzrosły do 1316 milionów złotych, a budowa kolejnych 3 pieców miała kosztować dodatkowo 306 milionów złotych. W wyżej wymienionych kosztach nie uwzględniono budowy zapory w Brodach i wodociągu z Brodów do Zębca, które oszacowano 133 miliony. Po kolejnych aneksach budowa zakładu wraz z budową osiedla dla pracowników w Iłży miała   kosztować 1684 milionów złotych.[5]

Budowa węzła przesypowego i nośnicy przenośników do separotorowni (1963), fot. archiwum Zakładów Górniczo-Metalowych „Zębiec” w Zębcu S.A.
Montaż pieca obrotowego, fot. archiwum Zakładów Górniczo-Metalowych „Zębiec” w Zębcu S.A.
Prace przy montażu pieca obrotowego (1963), fot. archiwum Zakładów Górniczo-Metalowych „Zębiec” w Zębcu S.A.
Stan zaawansowania robót budowlano-montażowych (1963), fot. archiwum Zakładów Górniczo-Metalowych „Zębiec” w Zębcu S.A.

Głównym wykonawcą inwestycji było Ostrowieckie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego. W 1956 r. Krakowski Oddział Zjednoczenia Robót Zmechanizowanych rozpoczął budowę od karczowania lasu i niwelowania terenu. W latach 1956-1957 wybudowano wiadukt żelbetonowy z torowiskiem do kopalni, oraz budynki garażowe. W 1958 r. wzniesiono budynek dla elektrowozów oraz magazyny główny i części zapasowych. W 1959 r. ukończony został budynek kotłowni, w której pracownicy Mostostalu Będzin rozpoczęli montaż 4 kotłów.

W tym samym czasie Warszawskie Zjednoczenie Wodno-Inżynieryjne rozpoczęło z opóźnieniem spowodowanym dodatkowymi badaniami hydrograficznymi (prowadzonymi przez Biuro Projektów Budownictwa Komunalnego w Krakowie) budowę zapory w Brodach Iłżeckich. W 1956 r. prace przy zaporze były na etapie modelowania upustu żelbetonowego.[6] Problem była lokalizacja osiedla przyzakładowego dla osób przesiedlonych z terenów przeznaczonych na zalanie i dla przyszłych pracowników. W końcu większość z 400 wysiedlonych rodzi zamieszkała w Michałowie i w Pałowie a część w powiecie opatowskim. 

W latach 1954-1959 na budowę zakładu wydano łącznie 208 mln. zł co stanowiły 12,4 % całości kosztów.  Inwestycja nie przebiegała tak dobrze jak założono. Zastanawiano się nawet nad jej wstrzymaniem. W czerwcu 1958 r. zapadła decyzja w Komisji Planowania przy Radzie Ministrów by kontynuować budowę zakładu.  Decyzja ta spowodowała przyznanie większych środków pieniężanach z budżetu państwa.[7] W 1959 wydano nowe zarządzenie Ministerstwa Przemysłu Ciężkiego nr 86/59, które zakładało dwuetapową budowę zakładu w Zębcu. W  pierwszym etapie do końca 1962 r. planowano uruchomić dwa piece o zdolności produkcyjnej 90 tysięcy ton żelgrudy rocznie. W drugim etapie do końca 1964 r. zakładano uruchomić kolejne 4 piece, które z już wybudowanymi dwoma miały produkować 270 tysięcy ton żelgrudy rocznie. W trzecim etapie, do końca 1968 r. planowano wybudować kolejne 3 piece. Razem 9 pieców miało mieć zdolność produkcyjną na poziomie 400 tys. ton żelgrudy rocznie. W trakcie budowy zdecydowano jednak zredukować ilości pieców do 6. Postanowiono wybudować 3 piece w pierwszym etapie do końca 1965 r. i 3 w drugim etapie do 1968 r.

Większość prac budowalnych do 1963 r. była mocno zaawansowana, w niektórych budynkach rozpoczęły się już prace montażowe. Opóźnienia były przy instalacji drugiego i trzeciego pieca ponieważ nie dostarczono na czas pierścieni tocznych. Ostrowieckie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego nie wywiązywało się z terminów. Prace  koordynowane były przez dyrekcję zakładu, która w tym celu powołała Samodzielny Oddział Wykonawstwa Inwestycyjnego.

Piecownia, składowisko i kruszarnia rudy (1967), fot. archiwum Zakładów Górniczo-Metalowych „Zębiec” w Zębcu S.A.

Do roku 1962 r. w przygotowaniach do uruchomienia kopalni zdjęto około 2,5 miliona metrów sześciennych nadkładu. Aby dotrzeć do pokładów piasków żelazistych pozostało jeszcze do zdjęcie 4 miliony metrów sześciennych nakładu, które planowano wykonać w latach 1963-1964. Trudności przy budowie kopalni związane były także z charakterem złóż piasków żelazistych, które zalegały bardzo nieregularnie i wydobywanie ich koparką kołowo frezową było problematyczne. Do budowy kopalni oraz jej przyszłej eksploatacji zakupiono olbrzymią zwałowarkę i koparki kołowo-frezowe typu SchRs-315 w Niemieckiej Republice Demokratycznej (NRD). Były to koparki o długości 34,5 metrów, wysokości 15 metrów i masie 333 tony.[8] Ponadto kopalnia miała na stanie duże czechosłowackie koparki Škoda E-25[9], które bardziej się nadawały do zębieckich warunków niż koperki kołowo-frezowe, które ze względu na dość twardy grunt szybko się zużywały. Transport piasku z kopalni do zakładu odbywał się za pomocą lokomotyw elektrycznych LEW EL 2 popularnie zwanych krokodylami oraz 128 wagonów samowyładowczych.[10]  Jedna z zębieckich  lokomotyw o nr 08 do niedawna jeszcze używana była w Kopalni Węgla Brunatnego „Konin” w Kleczewie. Pod koniec 1962 r. zakończono już pierwszy etap budowy zbiornika wodnego w Brodach Iłżeckich o pojemności 3,5 mln m3 co w pełni zapewniała zapotrzebowanie wody do produkcji zakładu. Planowano do 1965 r. ramach drugiego etapu zwiększyć pojemność zbiornika do 6 mln m3. Woda do zakładu miała być doprowadzona wodociągiem budowanym przez Warszawskie Przedsiębiorstwo Wodno-Inżynieryjne.[11]

Zwałowarka na kopalni (1963), fot. archiwum Zakładów Górniczo-Metalowych „Zębiec” w Zębcu S.A.

W Iłży rozpoczęto budowę osiedla dla pracowników, którą prowadziło PWRN Kielce. Na ten cel już 1961 r. przeznaczono 6 milionów zł. Do końca 1965 r. planowano wybudować 1120 izb mieszkalnych. W 1962 r. dla potrzeb zakładu utworzono w Iłży przy ulicy Błazińskiej przyzakładową Zasadniczą Szkole Zawodową. Początkowo miała kształcić uczniów w specjalnościach ślusarsko-mechanicznej i elektrycznej. 1 maja 1964 r. dotychczasowego dyrektora Dunalewicza zastąpił inż. Zbigniew Kasperczyk.

W styczniu 1965 r. budowa „Zębca” była już na ukończeniu, 3 lutego powołano komisję do odbioru ostatecznego. Jednak po przeprowadzeniu kontroli zakładu 16 marca 1965 r. komisja orzekła, że nie nadaje się on jeszcze do uruchomienia.

1 kwietnia 1965 r. (31.03.1965 r. taką datę uruchomienia znajduje w meldunku mjr. Pastuszki[12]) ruszyła częściowa produkcja na pierwszej nitce.  Od tego dnia  zmieniono także  nazwę przedsiębiorstwa z Zakładów Wzbogacania Piasków Żelazisty w Zębcu na Zakłady Górniczo-Hutnicze „Zębiec” w Zębcu. Odpowiedzialnym za rozruch został inż. Bogdan Szczepaniak.[13] Uruchomiany zakład podlegał pod Zjednoczenie Kopalnictwa Rud Żelaza w Częstochowie i Ministerstwo Przemysłu Ciężkiego.

Zakład składał się 6 wydziałów:

1. Kopalnia zaopatrująca zakład w piasek żelazisty.

2. W-1  Płuczka gdzie dokonywało się wstępnie wzbogacanie.

3. W-2 Wydział Produkcji Żelgrudy zwany tzw. wzbogacanie wtórne.

4 W-3 Wydział Produkcji Sit. 

5 W-4 Warsztaty Mechaniczno-Remontowe.

6. W-5 Wydział Produkcji Nakrętek.

Już w pierwszym miesiącu pracy zakładu doszło do wybuchu w skruberze czyli urządzeniu do odpylania gazów z pieca obrotowego nr 1. W wyniku wybuchu został przesunięty ważący ponad 100 ton skruber, wyleciały szyby w budynkach oraz uległy pogięciu urządzenia łączące skruber z kominem.[14] Przyczyną wybuchu było prawdopodobnie nagromadzenie się tlenku węgla w skruberze. Do podobnej eksplozji doszło również w sierpniu 1965 r.[15]

W pierwszym miesiącu zaplanowano wyprodukowanie 2000 ton żelgrudy, a udało się uzyskać  jedynie 101 ton czyli 5 % planu. W kolejnych miesiąc było nieco lepiej. W maju wyprodukowano 1954 tony żelgrudy, a w czerwcu 2837 ton co stanowiło 52 % zakładanej produkcji. Niską wydajność kierownictwo zakładu tłumaczyło brakiem opanowania procesu technologicznego przez załogę, niedostateczną obsadą kadrową, awariami, oraz ciągłymi przeprojektowaniami urządzeń, które nie zawsze były właściwie zaprojektowane i zainstalowane.[16]

Uroczyste otwarcie zakładu nastąpiło 8 stycznia 1966 r. Jak donosiła prasa lokalna Kombinat jest unikalny w skali światowej.[17]Na otwarciu zakładu zostali zaproszeni przedstawiciele władz państwowych, którą reprezentował Członek Biura Politycznego Komitetu Centralnego wiceminister Franciszek Waniołka oraz przedstawiciele władz wojewódzkich i powiatowych oraz kierownictwo i pracownicy zakładu. Wstęgę przeciął a następnie wygłosił przemówienie wiceminister Waniołka.[18] Na koniec uroczystości dyrektor Zjednoczenia Kopalnictwa Rud Żelaza inż. Roman Niewiarowski przekazał sztandar ufundowany przez zjednoczenie.

W lutym 1966 r. zakład zatrudniał 1830 pracowników, którzy pracowali w systemie trzyzmianowym.  Bezpośrednio przy produkcji pracowało 1250 osób czyli 68,3%, pracowników pomocniczych było 310, personel inżynieryjno-techniczny stanowiło 173 osoby, a personel administracyjny 97 osób. Na pierwszej zmianie pracowało 976 osób, na drugiej 458 i na trzeciej 396.[19]
Pierwszy rok istnienia zakładu nie był najlepszy. W pierwszym półroczu 1966 r. produkcja żelgrudy wyniosła 68.5 % w stosunku do planowanej. Zakład według prognoz kierownictwa miał uzyskać pełną zdolność produkcyjną dopiero po 2- 3 latach. Dużym problemem technologicznym było ustalenie najbardziej optymalnego wsadu do pieców. W projektowanym procesie produkcyjnym założono, że połowę wsadu żelazodajnego do pieców będzie stanowił szlam popłuczkowy. W praktyce produkcja żelgrudy tą metodą okazała się bardzo problematyczna co było przyczyną  ograniczania bądź zarzucenia dodawania szlamu do wsadu.  Stale produkowany szlam w wyniku przepłukiwania piasków zapełniał stawy osadowe co czasem uniemożliwiło pobieranie go drogą pompowania. Dla ratowania produkcji zakład dostawał wysiewki z rud importowanych.[20]

Staw osadowy (1967), fot. archiwum Zakładów Górniczo-Metalowych „Zębiec” w Zębcu S.A.

Zakład na każdy miesiąc miał centralnie zaplanowaną ilość wydobytej rudy i przerobionej żelgrudy. Wyśrubowane normy były nierealne, a ich spełnienie było warunkiem do wypłacenia pracownikom premii.  Dyrekcja i pracownicy dla ratowania sytuacji gdy plan miesięczny był zagrożony zaczęli zawyżać księgowo ilość wyprodukowanej żelgrudy na składowisku. Inna metoda oszustwa polegała na sypaniu na dno wysyłanych do hut wagonów żelgrudy o małej zwartości żelaza a na wierzch sypano żelgrudę o większej zwartości żelaza. Polecenie na fałszowanie żelgrudy od dyrekcji mieli dostać kolejarze i pracownicy separatorowi, którzy ładowali żelgrudę na wagony. Żelgruda wysyłana do obiorcy powinna mieć minimum 72% żelaza a miała czasami tylko 46%.[21] Głównymi odbiorcami żelgrudy w tym czasie była Huta „Bobrek” w Bytomiu i Huta „Kościuszki” w Chorzowie. O całym procederze wkrótce dowiedzieli się funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa ze Starachowic. W wyniku śledztwa zwolnieniem z pracy ukarano 14 osób w tym dyrektora naczelnego i technicznego. Prokuratura w Strachowach wobec wyciągnica konsekwencji wobec winnych  21 wrzenia 1967 r. umorzyła śledztwo.[22]

6 października 1967 r. doszło do potężnego wybuchu w komorze pieca nr 3. Eksplozja była na tyle silna, że w budynku laboratorium wyleciało kilaka okien i został uszkodzony wentylator skrubera. Prawdopodobnie przyczyną wybuchu były przyspawane klapy bezpieczeństwa w komorach pieca. Dzień później do podobnego wybuchu doszło na piecu nr 1 co doprowadziło do przesunięcia skrubera na fundamencie.[23]

Od początku stycznia do końca października 1967 r. koszty wydobycia i przerobienia rudy na żelgrudę wynosiły 232 506 014 zł. Zakład za sprzedaną żelgrudę otrzymał 67 055 047 zł i poniósł stratę wysokości 165 450 966 zł. Koszt wyprodukowania jednej tony wynosił około 3470 zł a sprzedawano ją za niewiele powyżej 1000 zł. Czyli do każdej wypudrowanej tony zakład dopłacą prawie 2500 zł. Rudę płukaną „Zębiec” sprzedawał do ZGH Sabinów po cenie 100 za jedną tonę.[24]

Dużą część załogi stanowili ludzie młodzi i słabo wykwalifikowani. Niski poziom dyscypliny pracy, brak przestrzegania przepisów przy obsłudze urządzeń prowadził do różnych niebezpiecznych zdarzeń. Do jednego z najbardziej tragicznych  wypadków doszło 30 sierpnia 1965 r. w wyniku, którego porażany śmiertelnie prądem został maszynista elektrowozu.

Innym poważnym problemem było nie przestrzeganie trzeźwości przez pracowników.  Zjawisko nasilało się szczególnie w okresach świątecznych, np. podczas Bożego Narodzenia 1965 r., do pracy zgłosiła się tylko część załogi. Z tych co dotarli do zakładu połowa była nietrzeźwa i została zatrzymana przez straż przemysłową. Miało to dalsze konsekwencje w brakach na stanowiskach pracy, jeden palacz musiał obsługiwać dwa piece obrotowe co ostatecznie doprowadziło do awarii i wstrzymania pracy trzeciego pieca.[25] Pracownicy według doniesień funkcjonariuszy przeważnie zaopatrywali się w alkohol w sklepie w Lubieni oraz na melinie Marculach, gdzie handlem alkoholem  zajmowała się kobieta zwana przez pracowników „Czarną Mańką”[26]. Dużym problemem było także zachowanie bezpieczeństwa przeciwpożarowego, szczególnie na Wytwórni Pyłu Węglowego, gdzie łatwo mogło dojść do wybuchy lub zapaleniu filtrów workowych. W 1969 r. w płomieniach palącego się filtra zginał jeden z pracowników.[27]

Zakład borykał się także z problemami natury płacowej. 5 lipca 1968 r. 74 pracowników pierwszej zmiany na kopalni nie rozpoczęło pracy. Przeszli pod budynek dyrekcji i żądali by wyjaśniono przyczyny wstrzymania wypłaty premii za miesiąc czerwiec. Przyczyną ponownie były normy. Premia nie została wypłacona ponieważ wydobyty piasek posiadał niższą zawartość żelaza niż przewidywała ustalona norma. Według niej piasek powinien zawierać 25% żelaza, a ten wydobyty zawierał średnio około 21,3%. Do pracowników kopalni przybył dyrektor zakładu Ignacy Marjański, który po rozmowach  podjął decyzję o wypłaceniu premii, tłumacząc to przekroczeniem realizacji ogólnego planu wydobycia  o 14,9 %. Załoga kopalni wróciła do pracy.

W październiku 1968 r. Naczelnik Wydziału III KWMO w Kielcach poinformował Naczelnika Wydziału VI Departamentu III MSW w Warszawie, że zakład od momentu uruchomienia produkcji żelgrudy nie wykonał planu produkcyjnego co powoduje wysokie koszty produkcji i powiększa deficyt zakładu. W 1965 planowano wyprodukować 43 000 ton żelgrudy a wyprodukowano 35 863. Koszt produkcji tony wynosił 4423 zł a cena zbytu 1024 zł. Podobnie było w kolejnych latach. W 1967 r. planowano wyprodukować 80 000 ton, a wyprodukowano 65 124 ton przy kosztach własnych 3625 zł  i zbytu 1054 zł za tonę.[28]

 Deficyt w produkcji żelgrudy październiku 1968 r. wynosił 626 milinów złotych. Głównym powodem tak wysokiego deficytu była niedopracowana technologia zagęszczania szlamów popłuczkowych, które przy dużej wilgotność nie mogły być pobierane do pieców obrotowych. Niewykorzystanie szlamów powodowało nieopłacalność produkcji. Próbowano pominąć proces wzbogacania próbując wykorzystać w produkcji rudę o dużej zawartości żelaza. Taka produkcja według fachowców spowodowałaby zakończeniu eksploatacji kopalni po 10 latach a nie jak planowano po 50 latach.

Kadra zakładu widząc problemy z wytwarzaniem żelgrudy szukała innej produkcji dla zakładu. 10 grudnia 1968 r. Ministerstwo Przemysłu Ciężkiego i Maszynowego wydało zarządzenie nr 46/org/68 na podstawie, którego do 15 października 1969 r. w ZGH miała zostać uruchomiona produkcja sit. W tym celu na wydziale W-3  zostały zainstalowane maszyny przeniesione z Warszawskiej Fabryki Sit Blaszanych. Sprowadzono także nowoczesne maszyny firmy Schuler z RFN. Były one instalowane przez pracownika z Niemiec. Dyrekcja, a szczególnie funkcjonariusze służby bezpieczeństwa, obawiając się szpiegostwa, ograniczyła do minimum kontakt instalatora z pracownikami oraz wstrzymała na ten czas nadawanie przez radiowęzeł audycji dotyczącej zakładu. Zdjęto również tabliczki informacyjne o bieżącej produkcji.[29] W 1969 r. ze względu na nierentowność zlikwidowano wydział produkcji nakrętek. 

Maszyny do produkcji nakrętek (1967), fot. archiwum Zakładów Górniczo-Metalowych „Zębiec” w Zębcu S.A.
Dziurkarki do produkcji sit blaszanych (1968), fot. archiwum Zakładów Górniczo-Metalowych „Zębiec” w Zębcu S.A.

W maju 1969 r. tajny współpracownik SB „Rydecki” doniósł że plan za pierwszy kwartał 1969 r. nie został wykonany ponieważ według niego stanowiska kierownicze na Wydziale W-2 zostały obsadzone przez osoby, które nie znały dobrze procesu wytapiani żelgrudy. Ponadto na wyniki pracy miał wpływ alkohol spożywany przez cześć pracowników w czasie pracy, brak dyscypliny oraz nie przygotowanie odpowiednich ilości materiałów wsadowych do pieca na okres zimowy. Braki odnotowano głównie w koksie i wysiewkach. Koks próbowano zastąpić miałem węglowym a wysiewki rudą płukaną co spowodowało obniżenie jakości żelgrudy i szybsze zużywanie  się urządzeń.[30] Maszyny po remontach odbierane były przez komisje, które tworzyły często osoby nie posiadające odpowiednich kwalifikacji.[31] Komisje wydawały zalecenia co do sposobów użycia urządzeń, które niewielu pracowników respektowało, dlatego po niedługim czasie znów musiały przechodzić naprawy.

W drugim kwartale 1969 r. nie wykonano planu ponieważ dwa piece były w remoncie, a na piecu nr 1 udało się wyprodukować około 4000 ton żelgrudy. W trzecim kwartale udało się osiągnąć produkcje na poziomie 5000 tom miesięcznie.

Produkcja żelgrudy nie osiągnęła wielkości planowanych przy budowie zakładu. W związku z wyżej wymienionymi problemami rozważano wstrzymanie produkcji żelgrudy lub zastąpienie ją inną produkcją przy wykorzystaniu urządzeń znajdujących się na terenie zakładu. Między 8 a 12 grudnia 1969 r. w Zębcu wykonano próbę produkcji tlenku cynku i wapna nawozowego w piecu obrotowym nr 3.  Próbę na zlecenie Minerstwa Przemysłu Ciężkiego przeprowadzili pracownicy Instytut Metali Niezleżanych w Gliwicach.[32] Surowiec miał być pozyskiwany z hałd znajdujących się Miasteczku Śląskim. Zakładano produkcję wapna nawozowego na poziomie 2500 ton dziennie. Z powodu zbyt wysokich kosztów produkcji, które miały wynieść 350 zł za tonę w stosunku do ceny sprzedaży 70 zł za tonę oraz możliwości zatrucia atmosfery nie podjęto dalszych działań w tym kierunku.[33] 

6 czerwca 1970 r. do zakładu przybyła delegacja władz wojewódzkich oraz delegacja z  Ministerstwa Przemysłu Ciężkiego, która przeanalizowała sytuację przedsiębiorstwa i zatwierdziła likwidację wydziału W-2 zajmującego się  produkcją żelgrudy.[34] Od lipca 1970 Wydział Produkcji Żelgrudy W-2 znalazł się w likwidacji. Wytwarzanie żelgrudy prowadzono jeszcze do w połowy lipca, do momentu wyczerpania zapasów piasków. Cześć pracowników została przesłana na inne wydziały część przesłana do Fabryki Samochodów Ciężarowych w Starachowicach i jej filii w Iłży. Kolejna część dostała propozycję wyjechania do pracy w NRD poprzez firmę „Rudex”.  Niewielka grupa pracowników została do zabezpieczania urządzeń na wydziale W-2, aby w przyszłości bez większych nakładów ponownie można było uruchomić produkcję na piecach obrotowych.[35] Zakończenie wydobycia piasku i produkcji żelgrudy zamknęło pewien rozdział w dziejach zakładu. Obecnie w miejscu kopalni piasku znajduje się zbiornik wodny Kotyzka Płuczka i  nie ma już prawie żadnych śladów po jej istnieniu. Budynki znajdujące w zakładzie po zakończeniu produkcji żelgrudy zostały przystosowane do nowej roli. Zalew w Brodach z którego miano pozyskiwać wodę do produkcji pełni rolę akwenu rekreacyjnego.

Bibliografia:

Źródła

  1. IPN Ki 014/1083 t. 1, Teczka podręczna dot. Zakładów Górniczo-Hutniczych „Zębiec” w Zębcu  1962-1971.
  2. IPN Ki 014/1083 t. 2, Teczka podręczna dot. Zakładów Górniczo-Hutniczych „Zębiec” w Zębcu
    1960-1963.
  3. IPN Ki 014/1083 t. 3, Teczka podręczna dot. Zakładów Górniczo-Hutniczych „Zębiec” w Zębcu
    1964-1965.
  4. IPN Ki 014/1083 t. 4, Teczka podręczna dot. Zakładów Górniczo-Hutniczych „Zębiec” w Zębcu
    1964-1967.
  5. IPN Ki 014/1083 t. 5, Teczka podręczna dot. Zakładów Górniczo-Hutniczych „Zębiec” w Zębcu
    1964-1969.
  6. AIPN Ki 015/591, Sprawa operacyjnego sprawdzenia kryptonim „Wylew” dot. prac budowlanych prowadzonych przy układaniu rurociągu Brody – Zębiec.
  7. AIPN Ki 014/990, Sprawa operacyjno-śledcza kryptonim „Pochylnia” dot. ustalenia przyczyn awarii pieca obrotowego nr 2 w Zakładach Górniczo-Hutniczych w Zębcu 1967-1968.
  8. AIPN Ki 014/993, Akta dochodzenia w sprawie popełnienia przestępstwa z art. 263 § 1 KK, tj. o uszkodzenie pieca obrotowego nr 2 w Zakładach Górniczo-Hutniczych w Zębcu 1967-1967.
  9. AIPN Ki 014/998 t. 1, Sprawa operacyjno-śledcza kryptonim „W-2” dot. wykrycia sprawcy nacięcia taśmy transportowej przenośnika nr 1 w Zakładach Górniczo-Hutniczych w Zębcu1967-1968.
  10. AIPN Ki 014/998 t. 2, Materiały kontrolne sprawy operacyjno-śledczej kryptonim „W-2” dot. wykrycia sprawcy nacięcia taśmy transportowej przenośnika nr 1 w Zakładach Górniczo-Hutniczych w Zębcu 1967-1968.
  11. AIPN Ki 015/636, Sprawa operacyjnego sprawdzenia kryptonim „Przestój” dot. licznych awarii maszyn i urządzeń w Kopalni i Zakładach Wzbogacenia Piasków Żelazistych w Zębcu [1961] 1962 – 1963.

Czasopisma

  1. Kombinat górniczo-przeróbczy piasków żelazistych w Zębcu w pierwszej fazie budowy i przy pierwszych …kłopotach, Słowo Ludu, nr 207 z 30.08.1956 r.
  2. Zakłady Wzbogacania Piasków Żelazistych w Zębcu rozpoczną produkcję w 1963 r., Słowo Ludu nr 152 z 17.06.1958 r.
  3. Występnie tow. F. Waniołki w czasie uroczystości w Zębcu, Słowo Ludu, nr 10 z 10.01.1966 r.
  4. Ariel Ciechański, Sieci kolei przemysłowych w obsłudze górnictwa rud żelaza-zarys dziejów, TTS Technika Transportu Szynowego, nr 7-8 z 2016 r.
  5. Iłżeckie głosuje, Jednodniówka P.K.F.J.N. Powiatu Iłżeckiego, maj 1965r.

Fotografie większości zastały udostępnione zasobu archiwum Zakładu Górniczo-Metalowe „ZĘBIEC” w Zębcu Spółka Akcyjna za co bardzo dziękuje.

                                                                                                                                                             Jarosław Ładak


[1] Projekt wstępny Kopalni „Zębiec”, sygn. 21/343/0/-/144, Archiwum Państwowe w Kielcach.

[2] AIPN Ki 014/1083 t. 3, Informacja dot. Realizacji inwestycji w Zakładach Górniczo-Hutniczych Zębcu
z dn. 09.10.1965 r., s. 297.

[3] AIPN Ki 014/1083 t. 3, Informacja dot. realizacji inwestycji w Zakładach Górniczo-Hutniczych Zębcu
z dn. 09.10.1965 r., s. 296-297.

[4] Ibidem

[5] AIPN Ki 014/1083 t.3,  Informacja do Kolegium Ministerstwa Przemysłu Ciężkiego o realizacji budowy
 K i ZWPZ w Zębcu, s.76-88.

[6] Kombinat górniczo-przeróbczy piasków żelazistych w Zębcu w pierwszej fazie budowy i przy pierwszych …kłopotach, Słowo Ludu, nr 207 z 30.08.1956 r., s.1.

[7] Zakłady Wzbogacania Piasków Żelazistych w Zębcu rozpoczną produkcję w 1963 r., Słowo Ludu nr 152 z 17 .06.1958 r. , s. 1-2.

[8] Obecnie taką koparkę jako atrakcję turystyczną można zobaczyć w Kleczewie koło Konina

[9] AIPN Ki 014/1083 t.3, Informacja do Kolegium Ministerstwa Przemysłu Ciężkiego o realizacji bodowy K. i ZWPZ w Zębcu, s. 80.

[10] Ariel Ciechański, Sieci kolei przemysłowych w obsłudze górnictwa rud żelaza – zarys dziejów, TTS Technika Transportu Szynowego,, nr 7-8 z 2016 r., s.28.

[11] AIPN Ki 015/591, Sprawa operacyjnego sprawdzenia kryptonim „Wylew” dot. prac budowlanych prowadzonych przy układaniu rurociągu Brody – Zębiec.

[12] AIPN Ki 014/1083 t.3, Meldunek mjr. E. Pastuszki do kierownika Samodzielnej Sekcji Ogólno-Organizacyjnej KWMO w Kielcach z dn. 22.04.1965 r., s. 193.

AIPN Ki 014/1083 t.3, Informacja dot. Realizacji inwestycji w Zakładach Górniczo-Hutniczych Zębcu
z dn. 09.10.1965 r., s.307.

[14] AIPN Ki 014/1083 t.,. Meldunek mjr. E. Pastuszki do kierownika Samodzielnej Sekcji Ogólno- Organizacyjnej KWMO w Kielcach z dnia 22.04.1965 r., s. 193.

[15] AIPN Ki 014/1083 t.3, Notatka Służowa z dn. 08.09.1965 r., s. 257-258.

[16] AIPN Ki 014/1083 t.3, Meldunek specjalny do Naczelnika Wydziału  III KWMO w Kielcach z dnia 14.07.1965 r., s. 235-236.

[17] W Zębcu oddano do eksploatacji kopalnię piasków żelazistych i zakład przetwórczy, Słowo Ludu, nr 10 z 10.01.1966 r., s.1-2.

[18] Występnie tow. F. Waniołki w czasie uroczystości w Zębcu, Słowo Ludu, nr 10 z 10.01.1966 r., s. 2.

[19] AIPN Ki 014/1083 t.4, Zatrudnianie zakładu, s. 364.

[20] AIPN Ki 014/1083 t.3.,Charakterystyka zakładu za pierwsze półrocze 1966 r. podpisane przez Z-ce komedianta MO d/s Bezp. w Stachowicach ppłk, Czesława Kowalczyka, s. 210-215.

[21] AIPN Ki 014/1083 t.4, Oświadczenie pracownika z dn. 21.03.1966 r., s. 319.

[22] AIPN Ki 014/1083 t.2, wniosek z dn. 18.10.1967 r. o zakończenie sprawy operacyjnego sprawdzenia krypt. „Granulacja” nr rejestr. 4330, s. 364-366.

[23] AIPN Ki 014/1083 t.4, Informacja z dn. 21.10.1967 r. sporządzona przez por. Edmunda Stachurę na podstawie informacji zdobytych od tajnego współpracownika „Władysław”, s.39.

[24] AIPN Ki 014/1083 t.4, Informacja z dn. 22.11.1967 r. sporządzona [rzez por. Edmunda Stachurę na podstawie informacji zdobytych od tajnego współpracownika „J. Ząbecki”, s. 31.

[25] AIPN Ki 014/1083 t.4, Doniesienie nr 2/8/66 od tw. „Alfa” z dn. 06.01.1966 r, s. 392.

[26] AIPN Ki 014/1083 t.3. Notatka służbowa sporządzona na postawie rozmowy z tw „Kowalskim” na spotkaniu
w dn. 20.10.1964 r., s. 121.

[27] AIPN Ki 014/1083 t.1, Informacja nr 28/69 napisana przez por. Stacherę na podstawie informacji uzyskanych od tajnego współpracownika „Styczeń”, s. 162.

[28] AIPN Ki 014/1083 t.2 Pismo do Naczelnika Wydziału VI Dep. III MSW w Warszawie z dn. 23.01.1968 r.., s. 310

[29] AIPN Ki 014/1083 t.2, Pismo z 18.10.1968 Zastępcy Komendanta MO ds. SB w Strachowach ppłk Cz. Kowalczyka
 do Naczelnika Wydziału III KWMO w Kielcach, s. 301.

[30]AIPN Ki 014/1083 t. 2, Informacja nr 48/69 napisana przez por. Stacherę na podstawie informacji uzyskanych od tajnego współpracownika „Rudecki”, s. 117.

[31] AIPN Ki 014/1083 t. 2, Informacja nr 50/69 napisana przez por. Stacherę, s. 133.

[32] AIPN Ki 014/1083 t. 1, Informacja nr 55/70 napisana przez por. Stacherę na podstawie informacji uzyskanych od tajnego współpracownika „Rudecki”, s. 182.

[33] AIPN Ki 014/1083 t. 2, Informacja Z-ca Kom. MO ds. SB w Starachowicach do Naczelnika Wydziału III KWMO w Kielcach, s. 349-351.

[34] AIPN Ki 014/1083 t. 2, Informacja Z-ca Kom. MO ds. SB w Starachowicach do Naczelnika Wydziału III KWMO w Kielcach, z dn. 08.06.1970 r., s. 352-353.

[35] AIPN Ki 014/1083 t. 1, Informacja nr 51/70 napisana przez por. Stacherę na podstawie informacji uzyskanych od tajnego współpracownika „Piątek, s. 248.

JAROSŁAW ŁADAK,                                                                                                                                                            Ksiądz Józef Dziadowicz w świetle dokumentów Służby Bezpieczeństwa

JAROSŁAW ŁADAK, Ksiądz Józef Dziadowicz w świetle dokumentów Służby Bezpieczeństwa

Józef Dziadowicz s. Romana i Franciszki z d. Górska urodził się 14 marca 1917 r. w Bogorii. Tam też uczęszczał do szkoły podstawowej. W 1928 roku wstąpił do drużyny harcerskiej ZHP. Po ukończeniu szkoły podstawowej kontynuował naukę w Liceum Ogólnokształcącym w Sandomierzu. W 1936 r. zdał maturę i wstąpił do Seminarium Duchownego w Sandomierzu. Będąc alumnem należał do drużyny harcerskiej im. ks. Skorupki. W 1939 r. ukończył kurs instruktorski i został mianowany podharcmistrzem. W pierwszych latach okupacji pracował jako sanitariusz w szpitalu w Sandomierzu. 10 maja 1941 r. otrzymał świecenia kapłańskie. Jego pierwszą placówką była parafia św. Teresy w Radomiu.  Do jego obowiązków należało także nauczanie religii w szkole podstawowej na Wośnikach. Zaangażował się również w prace Komitetu Opieki Społecznej na terenie miasta i powiatu radomskiego. Po zakończeniu wojny ks. Dziadowicz ukończył studia teologiczne na Uniwersytecie Jagiellońskim, otrzymując tytuł magistra teologii i filozofii.

Ks. J. Dziadowicz z Danusią Skibą na letniej kolonii w Zakopanem 1946 r. [źródło: Prawda i pamięć Wspomnienie, praca pod red. E. Orzechowskiej]


W 1946 r. rozpoczął pracę w parafii św. Marcina w Opatowie. Tan także uczył religii w Gimnazjum i Liceum im. Bartosza Głowackiego. Z okresu pracy w tej szkole zachował się pierwszy donos na księdza Dziadowicza z dnia 5 października 1948 r., sporządzony przez ucznia o pseudonimie „Zebra”. Do większego zainteresowania opatowskiej bezpieki postacią księdza przyczynił się kolejny donos. Jeden z mieszkańców miasta oskarżył go o posiadanie 10 poniemieckich odbiorników radiowych, które miał sprzedawać znajomym[1].  Śledztwo nie wykazało by ktokolwiek kupił od księdza taki odbiornik, natomiast ks. Dziadowicz jako pełniący funkcję komendanta ZHP w Opatowie jeden odbiornik radiowy przekazał do świetlicy harcerskiej. Ksiądz Dziadowicz pełnił również obowiązki kierownika Opieki Społecznej powiatu opatowskiego, udzielał się w pracach Zarządu dawnego „Caritasu”, Sodalicji Mariańskiej oraz w działalności kółek różańcowych[2]. W lipcu 1953 r. przeniesiony został do parafii w Białobrzegach, gdzie został proboszczem oraz dziekanem dekanatu jedlińskiego.

Znalezienie się w sferze zainteresowania UB oznaczało inwigilację całego otocznia „figuranta”.  14 września 1953 r. został aresztowany za słuchanie audycji zagranicznych ojciec księdza, Roman Dziadowicz. Funkcjonariusze tak opisali jego postawę, jest „…wrogiem obecnej rzeczywistości i spółdzielni produkcyjnej, ściśle powiązany z klerem…”.[3] 17 grudnia 1953 r. Sąd Wojewódzki w Kielcach na sesji wyjazdowej w Ostrowcu Świętokrzyskim uniewinnił Romana Dziadowicza.

We wrześniu 1962 r. ks. Józef Dziadowicz przeniesiony został do parafii w Iłży na miejsce ks. Wincentego Młodożeńca, tajnego współpracownika SB o pseudonimie  „Wąkop”. [4] Ten zaś zajął dotychczasowe miejsce ks. Dziadowicza w Białobrzegach.

W styczniu 1963 r. Wydział ds. Wyznań Wojewódzkiej Rady Narodowej (WRN) w Kiecach wysłał zawiadomienie do kurii o nielegalnych działaniach księdza Dziadowicza, który bez zezwolenia władz rozpoczął odbudowę po zniszczeniach wojennych kościółka św. Franciszka w Kotlarce[5]. W tym też roku ksiądz złożył wniosek o wydanie paszportu. Kapitan Jan Walaszczyk z Komedy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Kielcach odmówił wydania paszportu ponieważ, jak to określił, ksiądz prowadzi wrogą działalność polegającą na unikaniu płacenia podatków, wznoszeniu budynków sakralnych bez zgody państwa, prowadzeniu nielegalnej zbiórki pieniężnej na ten cel oraz wygłaszaniu wrogich wobec państwa kazań w kościele w Iłży.[6]  Ponadto  funkcjonariusz otrzymał informację od księdza Młodożeńca, TW „Wąkop”, że ksiądz Dziadowicz zamierza wyjechać  do  Stanów Zjednoczonych po samochód.[7] 23 listopada 1963 r. Wydział Finansów Powiatowej Rady Narodowej w Starachowicach zajął za zaległości podatkowe samochód osobowy Fiat 600, który używał ks. Dziadowicz. Sprawa jednak skomplikowała się dla urzędu gdy okazało się, że jest on zarejestrowany na siostrzeńca księdza.

Listopadzie 1964 r. kpt. Walaszczyk dowiedział się od TW „Wąkop”, że podczas konferencji, ks. Dziadowicz pouczał księży w jaki sposób mogą omijać płacenie podatków [8].

W styczniu 1965 r.  księdzem Dziadowiczem zainteresowali się funkcjonariusze z WUSW w Kielcach.  Wysłali do Komedy Powiatowej Milicji Obywatelskiej w Starachowicach pismo z prośbą o przesłanie posiadanych materiałów dotyczących jego osoby[9]. Charakterystykę figuranta otrzymali już po kilku dniach. Jak się okazało był on już rozpracowywany w 1959 r.  w ramach operacyjnej obserwacji, która wykazała, że zajmuje „zdecydowanie wrogi stosunek do PRL, jest gorliwym działaczem i wykonawcą zaleceń władz kościelnych”.[10] Z kolei w kwietniu 1965 r. osobą księdza Dziadowicza zainteresowali się funkcjonariusze Wydziału I Departamentu IV MSW w Warszawie. Powodem była korespondencja jaką prowadził z Danutą Marią Sułek, siostrzenicą kardynała Wyszyńskiego, z którą miał utrzymywać bliskie kontakty.[11] 

3 maja 1965 r. funkcjonariusz Walaszczyk złożył do przełożonych wniosek o zezwolenie na zwerbowanie księdza na tajnego współpracownika (TW). 10 czerwca przeprowadził wstępną rozmowę z księdzem w celu lepszego poznania „kandydata”.[12] Podczas rozmowy ksiądz Dziadowicz był przekonany, że ma do czynienia z pracownikiem Wydziału ds. Wyznań Wojewódzkiej Rady Narodowej w Kielcach. Skarżył się na wysokie podatki jakie musi płacić z parafii oraz kary finansowe, które go dotykają (za brak prowadzenia ksiąg inwentarzowych, niezarejestrowanie wszystkich punktów katechetycznych oraz za brak pozwolenia na remont kościoła św. Franciszka w Kotlarce). Po pierwszym spotkaniu funkcjonariusz SB określił ks. Dziadowicza jako osobę spostrzegawczą, pewną siebie i posiadającą duże zaufanie u biskupa i księży w dekanacie[13].

23 wrzenia 1965 r. doszło do drugiego spotkania. Tym razem Walaszczyk wyjaśnił kim jest, jednak nie zaproponował jeszcze współpracy, jak się wyraził „by nie potraktował tej propozycji, że za obiecane ulgi w podatku chcę przekupić go i zwerbować do współpracy”[14]. Ksiądz wyraził zgodę na dalsze spotkania z funkcjonariuszem.[15]

25 listopada 1965 r. Walaszczyk złożył kolejny wniosek, o zezwolenie na pozyskanie ks. Dziadowicz na TW. W uzasadnianiu wniosku napisał, że ksiądz Dziadowicz posiada bezpośredni kontakt z biskupem Lorkiem, więc może być cennym źródłem informacji. Ponadto, jak to określił sam ksiądz, jest kapłanem „filarowym, na świeczniku” m.in.  jak już było wspomniane utrzymywał korespondencję listowną z siostrzenicą kardynała Wyszyńskiego. Podczas opracowywania kandydata na TW nie uzyskano żadnych materiałów kompromitujących ks. Dziadowicza w „sensie moralnym”, choć utrzymywał liczne kontakty z kobietami. Walaszczyk mimo braku dowodów, przekonywał zwierzchników, że ksiądz Dziadowicz prowadzi się niemoralnie i jedynie swojemu sprytowi zawdzięcza utrzymanie tego faktu w tajemnicy, we wniosku pisał: „pod względem życia erotycznego umie się dobrze konspirować, a zatem wobec wiernych i swych władz kościelnych nie budzi on zastrzeżeń ”.[16]

Tajny współpracownik „Wąkop” czyli ksiądz Wincenty Młodożeniec ocenił ks. Dziadowicz jako osobę ryzykowną „kombinatora życiowego”, umiejącą się dostosować do każdej sytuacji, okoliczności i towarzystwa. Ponadto ksiądz Dziadowicz miał mieć poważne kłopoty finansowe zarówno parafialne jak i osobiste.

Trzecie  spotkanie odbyło się jak to określił funkcjonariusz w gabinecie dziekańskim 29 listopada 1965 r. Ksiądz żalił się, że na 2 grudnia wyznaczono licytację jego mebli i innych przedmiotów na rzecz zaległego podatku. Funkcjonariusz obiecał, że jeśli będzie z nim szczerze rozmawiał to postara się rozłożyć podatek na raty oraz wstrzymać licytację.[17] Podczas rozmowy poruszono sprawę niezależnej parafii w Wierzbicy, ksiądz stwierdził, że coraz więcej rodzin odchodzi od niej.[18]

15 grudnia 1965 r. doszło do ponownego spotkania funkcjonariusza z księdzem.[19] Rozmówcy wymienili poglądy na temat orędzia polskich biskupów do biskupów niemieckich. Ksiądz Dziadowicz nie podzielał zdania biskupów, twierdził, że podobnie orędzie ocenia wielu księży. W dalszej rozmowie poruszono temat Wierzbicy, który tak interesował władze bezpieczeństwa.  Ksiądz pochwalił się, że został przez biskupa Lorka upoważniony do załatwienia budowy nowej kaplicy w Wierzbicy.[20] Tamtejszy kościół został zajęty przez grupę parafian kierowanych przez ks. Kosa.[21] Funkcjonariusz stwierdził, że nie ma nadziei na uzyskanie pozwolenia na budowę kaplicy. W dalszej rozmowie ksiądz Dziadowicz podziękował za odroczenie egzekucji i licytacji. Być może to ośmieliło  Walaszczyka aby zaproponować księdzu współpracę ze służbą bezpieczeństwa, omówił jej formę i zakres. Ksiądz miał wyrazić zgodę i powiedzieć „że wie dobrze na czym mi zależy”. Zobowiązania  jednak nie podpisał. Zakomunikował jedynie że tajemnicy o współpracy dochowa. To było rozsądne posuniecie ze strony księdza Dziadowicza. Zdawał sobie sprawę, że zobowiązanie mogłoby w przyszłości stanowić narzędzie szantażu. Walaszczyk do kontaktu podał numer skrzynki pocztowej w Kielcach. Ksiądz miał podpisywać korespondencję wybranym  przez siebie pseudonimem „Wiktor”,[22] w praktyce używał jednak swoich inicjałów J. Dz. Funkcjonariusz w uwagach we wniosku zaznaczył że w przyszłości powróci do kwestii podpisania przez księdza zobowiązania. Zalecał także by figuranta otoczyć nadzorem tajnych współpracowników, kontrolować korespondencję i zainstalować podsłuch telefoniczny by ewentualnie ustalić czy nie współpracuje dwulicowo. Za przekazywanie wartościowych informacji  miał być wynagradzany pieniężnie lub upominkami. Brano też pod uwagę możliwość zmniejszenia podatku i udzielenia zezwoleń na remonty obiektów sakralnych i innych.

Kolejne spotkania Walaszczyka z ks. Dziadowiczem  odbyły się w styczniu i lutym 1966 r.  Notatki z tych spotkań są bardzo ogólnikowe i dotyczą przygotowania do obchodów Millenium. Przez wykorzystanie  tajnych współpracowników  „Morawa”, „B-5” i „Jawor” funkcjonariusz planował zweryfikować informacje pozyskane od TW „Wiktora”.

W kwietniu 1966 r. poza ogólnymi informacjami o obchodach 1000-lecia chrztu Polski, ks. Dziadowicz opowiadał o nowej polichromii w kościele w Iłży namalowanej przez Stanisława Konarza.  Jesienią 1965 r. malarz wykonał malaturę w prezbiterium, a  w roku bieżącym (1966) miał odnowić nawę główną i dwie boczne. Artyście przy pracach malarskich pomagał pan Siedlecki pracownik zakładów ,,Zębiec”. Na czas pobytu w Iłży Konarz mieszkał u p. Władysława Pastuszki przy ulicy Bodzentyńskiej.[23]

Spotkanie w dniu 18 maja 1966 r. dotyczyło głównej diecezjalnej uroczystości millenijnej, która miała się odbyć 3 lipca w Sandomierzu. Ksiądz wchodził w skład komitetu organizacyjnego  wydarzenia. Ksiądz Dziadowicz poinformował, że także w Iłży w dniu 29 maja odbędą się obchody Millenium. Spotkania w czerwcu, lipcu i sierpniu dotyczyły także obchodów 1000-lecia chrztu Polski.

Kolejne notatki ze spotkań z ks. Dziadowiczem są ogólnikowe. W styczniu 1967 r. dotyczyły konferencji dekanalnej w Krzyżanowicach. Omówiono na niej pracę duszpasterską w okresie postu, sprawy finansowe księży kurii, KUL i WSD. W konferencji brał udział również biskup Gołębiowski[24].

W innej notatce znajduje się informacja, o wezwaniu księdza Dziadowicza do sądu w Iłży. Poinformowano go tam, że za nieterminowe płacenie podatków grozi mu dwanaście i pół dnia aresztu. Ksiądz stwierdził, że jeśli będzie taka potrzeba to zgłosi się do więzienia dobrowolnie ponieważ ma już dosyć płacenia, wszelkich kar i podatków niesłusznie mu wymierzonych.[25]

Na spotkaniu 26 kwietnia 1967 r. ksiądz Dziadowicz opowiedział o konferencji dekanatu iłżeckiego w Krzyżanowicach, na której omawiano współpracę z młodzieżą, sprawę zadłużenia księży oraz program pracy  parafii na bieżący rok. Ksiądz wyraził irytację faktem grożenia mu aresztem  za nie prowadzenie ksiąg inwentarzowych. Zarówno biskup Wójcik jak i Walaszczyk doradzali księdzu napisanie odwołania do Sądu Najwyższego.

Na spotkaniu w maju ks. Dziadowicz poinformował funkcjonariusza o mianowaniu przez papieża Pawła VI na kardynała biskupa Wojtyłę oraz 4 admiratorów biskupów na ziemiach odzyskanych. Była to informacja ogólnie znana. Ze spraw lokalnych odniósł się do oceny wydarzeń w Wierzbicy. Powtórzył opinię biskupów sandomierskich, którzy uważają, że po rezygnacji ks. Kosa jego zwolennicy ponownie powrócą do kościoła katolickiego. W tej sprawie podobno była już delegacja, która prosiła o przyjęcie do kościoła i pojednanie. W tym też celu biskup Gołębiowski wydal list do ludności wierzbickiej wzywający do pojednania i przywrócenia w Wierzbicy spokoju.[26]

26 lipca 1967 r. Walaszczyk przestawił księdzu swojego zastępcę, z którym będzie się spotykał. Był nim z-ca naczelnika Wydział IV mjr Stanisław Nowak. Ksiądz wyraził zgodę na kontakty z nowym funkcjonariuszem.[27]

We wrześniu 1967 r. doszło do spotkania z Nowakiem, na którym ksiądz mówił o wizycie biskupa Gołębiowskiego w Jasieńcu oraz o planach budowy kościoła w tej miejscowości. Przekazywane informację, jak stwierdził funkcjonariusz są bardzo ogólnikowe, a ksiądz unika podawania znanych mu spraw. [28] W listopadzie 1967 r. spotkanie zostało przerwane przez nieplanowaną wizytę ks. Kurasia z Cerekwi, który znał Nowaka.[29]

24 stycznia 1968 r., jak zanotował funkcjonariusz, ksiądz miał dokładniej przestrzegać zasad konspiracji oraz chętniej informować o sytuacji jaka panowała w diecezji. Mówił o liście otrzymanym od biskupa Gołębiowskiego oraz podał listę księży, którzy  mieli wziąć udział w konferencji dekanalnej. W podsumowaniu spotkania funkcjonariusz stwierdził, że ksiądz wykazał się większą szczerością wobec niego, co nie miało miejsca podczas poprzednich kontaktów.[30]

Zadowolenie Nowaka ze współpracy z księdzem Dziadowiczem nie trwało długo. W notatce po następnym spotkaniu relacjonował, że gdy prosił księdza o informacje o przebiegu konferencji dziekanów ten oświadczył, że nie może ich udzielić ponieważ jest to sprawa wewnętrzna kościoła i że taki zakres przekazu ustalił z poprzednim funkcjonariuszem.[31] Informacje w sprawie wydarzeń marcowych też były bardzo ogólnikowe.

W notatce służbowej z 27 czerwca znajdują się informacje, które prawdopodobnie wymyślił sam Nowak. Dotyczą one uroczystości 150 rocznicy powstania kurii w Sandomierzu. Frekwencja na niej miała być niewielka przez organizację różnych innych imprez świeckich, a także przez działania takie jak wydanie dyspozycji aby autobusy PKS jadące do Sandomierza nie zatrzymywały się na trasie mimo posiadania wolnych miejsc.

5 czerwca 1968 r. odsłonięto we Wrocławiu pomnik Jana XXIII. Był to pierwszy papież, który w grudniu 1962 r. uznał zwierzchność polskich biskupów na ziemiach odzyskanych. Za tą decyzję władze komunistyczne uhonorowały papieża pomnikiem. Na jego odsłonięcie zapraszano gości z całej Polski. Z parafii iłżeckiej próbowano namówić do wzięcia udziału w tej uroczystości rezydenta ks. Wacława Nadgrodkiewicza.  Wysiłki pracownika Wydziału ds. Wyznań p. Wosia nie nakłoniły jednak księdza do wyjazdu. Nieoficjalną karą za tę decyzję było opóźnianie wypłaty emerytury, którą otrzymywał z tytuły nauczania religii w szkole.[32]

Do kolejnego spotkania ks. Dziadowicza z funkcjonariuszem doszło dopiero w kwietniu 1969 r. Tak długi okres bez kontaktu wynikał z obowiązków służbowych Nowaka (udział w szkoleniu). Tym razem ksiądz opowiedział o problemach ks. Siejki z Jasieńca, który nie mógł  dojść  do porozumienia  z parafianami co do miejsca budowy kościoła. Podsumowując spotkanie Nowak ponownie wyraził, zastrzeżenia do lojalności Ks. Dziadowicza: „o pełnej jego szczerości wobec naszego aparatu trudno mówić[33].

W maju 1969 r. ks. Dziadowiczowi został przyznany nowy „opiekun”. Został nim ppłk. Cz. Kowalczyk.

Do kolejnego spotkania doszło dopiero 23 października 1969 r. Kowalczyk najbardziej zainteresowany był sprawami kurii sandomierskiej. Ksiądz nie mógł lub raczej nie chciał zaspokoić ciekawości funkcjonariusza, tłumacząc swoją niewiedzę brakiem kontaktu z kurią i biskupem.  Poinformował także, że w parafii żadne wrogie wystąpienia przeciwko władzy się nie pojawiają. Kolejne spotkania planowane na listopad i grudzień nie odbyły się. W listopadzie Kowalczyk nie zastał księdza, a  w grudniu przed plebanią znajdowało się kilka osób, z obawy przed dekonspiracją zrezygnował z kontaktu.

Podczas spotkania w lutym 1970 r. ksiądz skarżył się Kowalczykowi,  że milicja słabo zwalcza handel nielegalnym alkoholem w mieście. Ze swojej strony próbował podczas kolędy wpływać na ludzi by zaprzestali handlu alkoholem.  Poza tym z notatki dowiadujemy się że w Iłży zostali zatrzymani jacyś podpalacze. Miało to w społeczeństwie wywołać uznanie dla działań milicji. Kowalczyk zalecił by ksiądz informował o wszystkich przestępstwach jakie są mu znane.

W marcu i kwietniu 1970 r. Kowalczyk  nie zastał księdza w parafii. 6 maja 1970 r. doszło do kolejnej wizyty podczas której funkcjonariusza widziało 3 osoby. Był to kolejny dowód, że ks. Dziadowicz nie dbał o konspirację.  Ksiądz na spotkaniu żalił się, że władze prześladują księży i religie na co funkcjonariusz stwierdził że „władze nie prześladują kleru i nie zwalczają religii a jedynie nie popierają jej”. Ponadto ksiądz miał powiedzieć, że kuria zaleca budowę i remonty kościołów bez zezwolenia władz przykładem może być Kowalków, gdzie ksiądz bez pozwolenia wyremontował kaplicę[34]. Ksiądz  wspomniał o Chodkowie, gdzie ksiądz w styczniu 1970 r. postanowił rozbudować  kościół bez odpowiednich pozwoleń. Władze państwowe wydały wówczas nakaz rozbiórki obiektu. Ludność nie zgodziła się na rozbiórkę. 3  marca 1970 r. przedstawiciele władzy asyście ZOMO i milicjantów dokonali pacyfikację kaplicy bronionej przez mieszkańców, a nowo powstająca przybudówka została rozebrana.

W czerwcu 1970 r. wizyta funkcjonariusza na plebani była bardzo krótka, ksiądz poinformował funkcjonariusza że parafię wizytował biskup Gołębiowski, który szczególnie interesował się kaplicami i innymi obiektami sakralnymi wymagającymi remontu. Wrogich wystąpień w parafii ksiądz nie zauważył.

Ks. Józef Dziadowicz podczas peregrynacji kopii obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej w iłżeckiej parafii 2-3.12.1972 r. {fot. ze zbiorów Z. Włodarskiej]

Kolejna spotkanie we wrzeniu się nie odbyło ponieważ funkcjonariusz nie zastał księdza a jedynie robotników remontujących dzwonnice i plebanie.

W grudniu 1970 r. doszło do kolejnego spotkania, na którym ksiądz nie chciał rozmawiać. Poinformował jedynie że naprawił dach gontowy na kaplicy w Małomierzycach, gontem przeznaczonym na remont kościoła św. Ducha w Iłży. Rozmowę przerwała kobieta prosząca by ksiądz udał się do chorego.

Na kolejnym spotkaniu w lutym 1971 r. ksiądz był zadowolony z wyboru Gierka na pierwszego sekretarza Komitetu Centralnego, podobnie jak ludzie jest pozytywnie nastawiony i liczy na możliwość budowy nowych świątyń co do tej pory było utrudniane przez  poprzednie władze. Pod koniec miesiąca doszło do drugiego spotkania ksiądz opowiada, że ludność dalej popiera nowe kierownictwo partii ale już nie z takim entuzjazmem jak na początku.

Na kwietniowym spotkaniu poza rozmową o sytuacji w kraju, ksiądz żalił się na sytuację w Jasieńcu, gdzie urzędnicy nie chcą wydać pozwolenia na budowę kościoła. Na temat morderstwa Haliny Chudzikowskiej z Iłży opowiadał, że słyszał różne wypowiedzi na temat ostatnich godzin życia, że widziano ją w okolicach miejsca znalezienia zwłok, jak szła od Lubieni w stronę Zębca. Na prośbę funkcjonariusza ksiądz miał popytać ludzi i powiadomić milicjanta telefonicznie.[35]

Na kolejnym spotkaniu ksiądz poinformował funkcjonariusza, że nauczyciel z Jasieńca jadąc z żoną do krawcowej w Lubieni, widział niedaleko miejsca zbrodni Chudzikowską idącą w stronę Iłży. Wracając 15 minut później idącej Chudzikowskiej już nie było. O morderstwie rozpisywała się również prasa lokalnej m. in. Echo Dnia[36].

We wrześniu 1971 r. doszło do ponownego spotkania. Poza sprawami ogólnymi funkcjonariusz dopytywał się księdza kto zamówił mszę za poległych pod Piotrowym Polem, ksiądz nie ujawnił tych informacji, twierdząc że jest to tajemnica zawodowa.[37] Na spotkaniu tym ksiądz  poinformował funkcjonariusza, że wybiera się w październiku do Rzymu na beatyfikację ojca Kolbe.

Na wieść o wyjeździe do Rzymu Naczelnik Wydział IV KWMO w Kiecach mjr E Nowak przygotował zadania dla TW „Wiktora” do wykonania podczas uroczystości beatyfikacji ojca Maksymiliana Kolbe[38].

12 października tuż przed wyjazdem księdza do Rzymu pojawił się funkcjonariusz, który przekazał wytyczne na podróż. Tuż po powrocie u ks. Dziadowicza ponownie zjawił się Nowak. Chyba był zawiedziony, że ksiądz pozytywnie ocenił wyjazd do Rzymu, a faktu „dotarcia do uczestników wycieczki ze strony przedstawicieli wrogich ośrodków ani kolportażu wrogiej literatury nie stwierdził”.[39]

Na kolejnym spotkaniu, które odbyło się dopiero w październiku 1972 r. ksiądz narzekał na panującą władzę, a w szczególności na przewodniczącego Prezydium PRN, który utrudnia budowę plebani w Jasieńcu. Nie chciał też przekazać żadnych informacji o kurii i kościele.[40]

Ostatnie spotkanie, z którego zachowała się notatka służbowa[41] funkcjonariusza Kowalczyka, odbyło się  28.11.1972 r. na plebani. Było bardzo krótkie, trwało około pół godziny i nie przyniosło żadnych ciekawych informacji. Ksiądz mówił o przygotowaniach do peregrynacji oraz o władzach, które robią wszystko by mu w organizacji tego wydarzania przeszkodzić. Materiały dekoracyjne chciał pożyczyć od MRN w Iłży ale zrezygnował widząc niechęć władz do peregrynacji. Przez cały 1973 r. nie ma żadnych notatek ze spotkań z księdzem a ni żadnych informacji dlaczego do tych spotkań nie doszło.

19 sierpnia 1974 r. inspektor Służby Bezpieczeństwa w Starachowicach por. Edmund Siwiec złożył wniosek do komendanta o zakończenie współpracy z TW „Wiktor”, który wyłącznie ustnie i niezbyt chętnie przekazywał informacje o zróżnicowanej wartości dotyczące księży oraz nastrojów panujących wśród wiernych w parafii iłżeckiej. Wszystkich spotkań z księdzem odbyło się 40. Za informacje ksiądz nie przyjął żadnych pieniędzy. Prawdopodobnie wręczano mu jedynie upominki z okazji imienin.  W 1966 r. była to popielniczka zakupiona w sklepie jubilerskim za 500 zł[42], rok później teczkę skórzaną o wartości 620 zł[43], w 1968 r. syfon z nabojami i szklanki wartości 483 zł.[44]  Pokwitowań funkcjonariusz nie pobierał co może świadczyć, że ksiądz mógł nie otrzymać tych prezentów. W 1972 r. ksiądz dostał od funkcjonariusza koniak oraz cukierki i czekoladę za sumę łączną 249 zł[45]. Tak jak poprzednio pokwitowanie nie zostało pobrane. Funkcjonariusz ten sposób działania tłumaczył, że  „byłoby to dla mnie żenujące, a także niekorzystnie wpłynęło na tw, który otrzymywał prezenty od moich poprzedników bez pokwitowania”.[46] W maju 1967 r. funkcjonariusz z kasy służbowej pobrał 1000  zł  w celu częściowego pokrycia kary za nie prowadzenie przez księdza ksiąg inwentarzowych.[47] Czy rzeczywiście środki te zostały przeznaczone na ten cel nie udało się ustalić.  27 sierpnia 1974 r. środkach ewidencyjnych znalazła się informacja, że ksiądz Dziadowicz został zdjęty z ewidencji KPMO w Stachowicach z powodu niechęci do współpracy.

Ks. J. Dziadowicz podczas nawiedzenia iłżeckiej parafii przez kopię obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej 30.10.1982 r. [fot. za zbiorów A. Ślufarskiej]

Funkcjonariusz Walaszczyk momencie pozyskania księdza Dziadowicza liczył, że współpraca z nim będzie się układać tak dobrze jak z ks. Młodożeńcem, który z własnej inicjatywy raportował czasami kilkukrotnie w miesiącu. Z księdzem Dziadowiczem było jednak od początku całkiem inaczej. Przede wszystkim nie podpisał zobowiązania, nie napisał żadnego donosu i nie pobierał wynagrodzenia. Przekazywał informacje ogólne i małowartościowe, które władze bezpieczeństwa mogły pozyskać od innych osobowych  lub ogólnodostępnych źródeł.  Informacje wrażliwe, które niewątpliwie ks. Dziadowicz posiadał, nie były przez niego ujawniane.  Poza tym listy do funkcjonariusza potwierdzające lub odwołujące  spotkania podpisywał swoimi inicjałami, co by mogło świadczyć, że nie musiał wiedzieć o nadaniu mu pseudonimu „Wiktor”.  Zastanawiająca jest również długa przerwa między ostatnim spotkaniem w listopadzie 1972 r. a zdjęciem z ewidencji, dopiero w sierpniu 1974 r. Nie ma żadnych informacji by w tym okresie próbowano podtrzymać relacje z księdzem. Być może zasadniczy wpływ na to miała decyzja księdza Dziadowicza by zakończyć kontakty, jasno wyrażona na ostatnim spotkaniu.  Znaczenie miała także ogólna analiza pozyskanych od księdza informacji, która wskazywała, że współpraca nie przyniosła wymiernych korzyści dla strony reżimowej. Zwlekano jednak z wykreśleniem go z ewidencji licząc być może na zmianę stanowiska. Z okresu 1974-1990 r. nie zachowały się żadne informacje świadczące o próbie ponownego nawiązania współpracy z księdzem Dziadowiczem.  

Bibliografia:

  1. Kowalik, Szczepan. Konflikt wyznaniowy w Wierzbicy: niezależna parafia w polityce władz PRL (1962-1977). Lublin, 2012.
  2. Marek Darmas. Proces J. Lecha, zeznania Świadków wyjaśnienia biegłych, Echo Dnia nr 217 z 1972 r., s.1-2.

Źródła archiwalne

  1. Teczka personalna tajnego współpracownika pseudonim „Wiktor” dot. Józef Dziadowicz, imię ojca: Roman, ur. 14-03-1917 r., t. 1-2.
  2. AIPN Ki 005/1844 t. 1-5 Teczka pracy tajnego współpracownika pseudonim „Wąkop” dot. Wincenty Młodożeniec, imię ojca: Łukasz, ur. 22-03-1902 r.
  3. AIPN Ra PF35/3748 Akta paszportowe o sygnaturze EARA: Dziadowicz Józef
  4. AIPN BU 003322/1 Kartoteka księży katolickich w układzie alfabetycznym prowadzona w latach 1963-1989 w Biurze „C” MSW.
  5. AIPN Ki 0031/1  Kartoteka ogólnoinformacyjna Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Kielcach.

[1]AIPN Ki 004/1157 t.1, Informacje od informatora „Kazik”, k..23.

[2]AIPN Ki 004/1157 t.1, notatka, k.21.

[3]AIPN Ki 004/1157 t.1148, pismo do Naczelnika Wydziału I-go Dep. XI-go Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie z dn. 24.10.1953 r., k 27.

[4]AIPN Ki 004/1157 t.1148, Informacja dot. ks. Józefa Dziadowicza z dn. 20.04.1965 r., k. 98

[5]AIPN Ki 004/1157 t.1, Decyzja Wydziału ds. Wyzwań WRN w Kielcach z dn. 30.01.1963 r., k 67.

[6]AIPN Ki 004/1157 t.1., Postanowienie o zastrzeżeniu wyjazdu za granicę, k.70.

[7]AIPN Ki 005/1844 t.4, Doniesienie nr 13/64 z dn. 22.12.1964, s.39

[8]AIPN Ki 004/1157 t.1., Wyciąg z doniesienia TW „Wąkop” przyjętego przez kpt. Walaszczyka
w dn. 24.11.1964 r., k.79.

[9]AIPN Ki 004/1157 t.1., Pismo z dn. 14.01.1965 r., k.90.

[10] AIPN Ki 004/1157 t.1, Charakterystyka ks. Dziadowicza, k.92.

[11]AIPN Ki 004/1157 t.1 Notatka służbowa z 04.05.191965 r., k.100.

[12]AIPN Ki 004/1157 t.1Notatka służbowa z dn. 11.06.1965 r., k.28.

[13] Ibidem

[14] AIPN Ki 004/1157 t.1, Notatka służbowa kpt. Jana Walaszczyka z dn. 24.09.1966 r., k.46.

[15] AIPN Ki 004/1157 t.1, Notatka służbowa z dn. 24.09.1965 r., k.46.

[16]AIPN Ki 004/1157 t.1, Wniosek o zezwolenie na pozyskanie kandydata… z dn. 25.11. 1965 r. k. 50.

[17]AIPN Ki 004/1157 t.1 Notatka służbowa z dn. 30.11.1965 r., k.52.

[18] W 1962 r. w wierzbickiej parafii doszło do konfliktu między księdzem proboszczem a wikarym (ks. Zdzisław Kos), który z poparciem części parafian przejął kościół i założył niezależną parafię. Doszło nawet do porwania przez zwolenników ks. Kosa bp. P. Gołębiowskiego. Konfliktem zainteresowały się władze komunistyczne widząc w nim możliwość dokonania rozłamu w polskim kościele. 

[19]AIPN Ki 004/1157 t.2. Notatka służbowa z dn. 16.12.1965 r., s.7-9.

[20]AIPN Ki 004/1157 t.1, Wniosek o zatwierdzenie pozyskania do współpracy tw „Wiktor”
z dn. 16.12.1965 r., k.57.

[21] Szczepan Kowalik, Konflikt wyznaniowy w Wierzbicy. Niezależna parafia w polityce władz PRL (1962–1977), Lublin 2012

[22]AIPN Ki 004/1157 t.1, Wniosek kpt. Walaszczyka o zatwierdzenie pozyskanego do współpracy tw „Wiktor” z dn. 16.12.1965 r., k. 60.

[23] AIPN Ki 004/1157 t.2, Notatka służbowa z odbytego spotkania z tw „Wikor” dnia 16.04.1966 r, s.21-22.

[24] AIPN Ki 004/1157 t.2, Notatka służbowa ze spotkania z tw. „Wiktor” z dnia 27.01.1967 r, s.40.

[25] AIPN Ki 004/1157 t.2, Notatka służbowa ze spotkania z tw „WIktor” z dnia 02.05.1967 r., s.50.

[26] AIPN Ki 004/1157 t.2. Notatka służbowa z dn. 03.06.1967 r. s.52.

[27] AIPN Ki 004/1157 t.2, Notatka służbowa z dn. 26.07.1967, s.55.

[28] AIPN Ki 004/1157 t.2, Notatka służbowa z dn. 09.09.1967, s.56..

[29]AIPN Ki 004/1157 t.2, Notatka służbowa z dn. 09.11.1967 r.,s.59-60..

[30]AIPN Ki 004/1157 t.2, Notatka służbowa z dn. 25.01.1968 r., s.63-65.

[31]AIPN Ki 004/1157 t.2, Notatka służbowa z dn. 22.03.1968 r., s.70-72.

[32]AIPN Ki 004/1157 t.2, Notatka służbowa z dn. 27.06.1968 r.,s.75-77.

[33]AIPN Ki 004/1157 t.2, Notatka służbowa z dn. 11 kwietnia 1969 r., s. 82-83

[34]AIPN Ki 004/1157 t.2, Notatka służbowa z dn. 07.05.1970 r., s.93-94.

[35]AIPN Ki 004/1157 t.2, Notatka służbowa z dn 18.02.1971, s.98.

[36] Marek Darmas. Proces J. Lecha, zeznania Świadków wyjaśnienia biegłych, Echo Dnia nr 217 z 1972 r., s.1-2.

[37]AIPN Ki 004/1157 t.2,  Notatka służbowa z 30.09.1971r, s.102.

[38]AIPN Ki 004/1157 t.2, Pismo Zastępcy Baczenia Wydziału IV KWMO w Kielcach s.104

[39]AIPN Ki 004/1157 t.2, Notatka służbowa z d, 29.10.1971 r. s.107.

[40] Ibidem

[41]AIPN Ki 004/1157 t.2, Notatka służbowa z 28.11.1972 r., s. 117-118

[42]AIPN Ki 004/1157 t.1, Raport, z dn. 17.03.1966 r., s.136.

[43]AIPN Ki 004/1157 t.1, Raport kpt. Walczyka z dnia 17.03.1967 r., s. 132.

[44]AIPN Ki 004/1157 t.1, Notatka służbowa z 22.03.1968 r., s. 142.

[45]AIPN Ki 004/1157 t.1,  Notatka służbowa zastępcy Komendanta Miejskiego i Powiatowego MO d/s. SB w Stachowicach ppłk. Czesława Kowalczyka z dn. 19.04.1972 r. s.143.

[46] Ibidem

[47] AIPN Ki 004/1157 t.1, Raport kpt. Walaszczyka z dn. 03.05.1967 r., s.138.

Sprawa obiektowa „Inspiratorzy”

Sprawa obiektowa „Inspiratorzy”

Powstanie kaplicy w Seredzicach nie było tak spektakularne jak w Pasztowej Woli, gdzie w ciągu kilku nocy wzniesiono taki obiekt. Mieszkańcy Seredzic wraz z księżmi Dziadowiczem i  Szczerkiem osiągnęli ten cel  w ciągu kilku lat wytrwałych działań. Borykali się jednak z tymi samymi ograniczeniami i przeciwnościami stwarzanymi przez władzę ludową PRL. Świadectwem determinacji mieszkańców w dążeniu do celu jak i infiltracji środowiska seredzkiego przez Służbę Bezpieczeństwa jest zachowana dokumentacja w zasobach archiwalnych IPN. Wytworzona została w dużej mierze na podstawie donosów tajnych współpracowników (TW) Służby Bezpieczeństwa, a zwłaszcza TW „Zbyszka.”

Jedne z archiwalnych dokumentów IPN sprawy „Inspiratorzy”

Jesienią 1975 r. p. Eugeniusz Pastuszko zamieszkały w Seredzicach przekazał stary budynek mieszkalny na rzecz iłżeckiej parafii. Budynek ten wykorzystywany został na punkt katechetyczny, w którym w każdą sobotę od godziny 8 do 14 prowadzone były lekcje religii przez księży przyjeżdżających z Iłży. Funkcjonariusze z Wydziału IV SB KWMO w Radomiu od tajnych współpracowników jak również z informacji przesyłanych z komisariatu w Iłży dowiedzieli się o planach zaadoptowania domu na kaplicę. Z tego powodu w dniu 23 grudnia 1975 r. zarejestrowano sprawę obiektową „Inspiratorzy” nr ewidencyjny 1336. Jej celem było rozpoznanie kleru i aktywu katolickiego zmierzającego do realizacji budowy kościoła, organizowanie działalności profilaktyczno-zapobiegawczych oraz dezintegrowanie i wyhamowanie działalności kleru i związanego z nim aktywu katolickiego.[1]

Miejscowości Seredzice, Kolonia Seredzice i Seredzice Zawodzie w 1975 r. zamieszkiwało prawie 2000 osób. Około połowy ludności produkcyjnej pracowało w rolnictwie, przeważnie  w średniej wielkości gospodarstwach rolnych. Pozostała cześć zatrudniona była w różnych zakładach na terenie Iłży, Starachowic i  Radomia. We wsi istniała Podstawowa Organizacja Partyjna (POP) licząca 13 członków i Zjednoczone Stronnictwo Ludowe (ZSL) zrzeszająca 11 członków. Ponadto istniało koło Związku Socjalistycznej Młodzieży Wiejskiej liczące około 30 członków oraz Koło Gospodyń Wiejskich skupiająca około 20 członków.

Najbardziej zaangażowane w powstanie kaplicy, według  funkcjonariuszy SB, były mieszkanki Seredzic: Maria Celuch, Zofia Wolska, Zofia Chała, Maria Kosterna i Maria Barszcz.[2]

Z notatki funkcjonariusza można się dowiedzieć, że 29 października 1975 r. prowadzona była zbiórka na terenie Seredzic w wysokości 40 zł. od jednego dziecka uczęszczającego na katechezę. Pieniądze zbierały dwie kobiety w tym żona sekretarza POP w Zakładach Górniczo-Metalowych Zębiec.[3]

Bardzo dużo informacji o działalności szczególnie kobiet przy sali katechetycznej  dostarczał kontakt operacyjny (KO) „NT” za co dostał od SB wynagrodzenie jednorazowe wysokości 300 zł.[4] W notatce z 22 grudnia 1976 r. „NT” informował, że ksiądz z Iłży wraz z mieszkańcami Seredzic nie podejmują żadnych działań zmierzających do przekształcenia istniejącego punktu katechetycznego w kaplicę.

Kolejną osobą służącą do rozpoznania sytuacji w Seredzicach był kandydat na TW obywatel N.M., który w marcu 1976 poinformował funkcjonariuszy, że na placu p. Eugeniusza Pastuszko gromadzone są materiały budowlane, które mają służyć do budowy stodoły dla jego siostry, której w ubiegłym roku spłonęły zabudowania gospodarcze, ale mogą być także wykorzystane do budowy kaplicy.

W latach 1977  i 1978 doszło do kilku spotkań TW „Zbyszka” z prowadzącym oficerem, podczas których przekazywał informacje o zamiarze podjęcia przez mieszkańców  w najbliższym czasie budowy kaplicy. „Zbyszek” donosił także o takich szczegółach jak umieszczenie w dniu 10 grudnia 1978 r. obrazu św. Antoniego w kapliczce w Seredzicach.[5] Z kolei w notatce sporządzonej przez funkcjonariusza MO z Iłży znalazła się adnotacja komendanta MO w Iłży, w której sygnalizował iż w najbliższym czasie spowoduje by urząd miasta wydał decyzje o rozbiórce rudery czyli domu, w którym mieściła się sala katechetyczna.[6] Po konsultacji z naczelnikiem Wydziału IV KWMO w Radomiu z planów rozbiórki zrezygnowano.[7]

6 października 1979 r. Seredzice odwiedził biskup pomocniczy sandomierski Stanisław Sygnet. TW  „Zbyszek”  donosił, że biskup nie podejmował tematu budowy kaplicy a skupił się w dużej części na walce z alkoholizmem.[8] Z kolei TW „Misiek” doniósł, że podczas październikowej wizyty biskup Sygnet polecił dziekanowi iłżeckiemu ks. Dziadowiczowi rozpoczęcie budowy kaplic w Seredzicach i Maziarzach.[9]

W notatce służbowej z 2 lutego 1981 r. sporządzonej przez komendanta posterunku MO w Iłży  Wojtasa znajduje się informacja,  że w styczniu br. ksiądz Dziadowicz kupił od Pana Eugeniusza Pastuszki drewniany dom wraz z działką w której odbywają się lekcje katechezy. Ponadto chce kupić sąsiadującą działkę i rozpocząć budowę kościoła. Jeśli będą problemy ze wzniesieniem kościoła to Pan Pastuszka wybuduje nowoczesną oborę, która w rzeczywistości przeznaczona zostanie na świątynię.[10] Podobnej treści informacje o sprzedaży działki i planach budowy kościoła znajdują się wyciągu  sporządzonym 9 lutego 1981 r. po wizycie w KWMO w Radomiu TW „Zbyszka”.[11]

3 marca 1981 r. „Zbyszek” poinformował funkcjonariuszy z Radomia, że pod koniec lutego 1981 r. w Seredzicach przystąpiono do adaptacji budynku kupionego od Pastuszki na kaplicę. Pod kierunkiem księdza Stanisława Szczerka przystąpiono do wyburzenia ścian działowych. W najbliższym czasie budynek ma być przestawiony o 90 stopni, tak by frontem stał prostopadle do drogi. Ponadto ks. Dziadowicz chce już w maju tego roku zorganizować w nim pierwszą komunię dla dzieci.[12]

4 marca 1981 r. ppor. Lech Ciok z KWMO w Radomiu przeprowadził rozmowę z komendantem MO w Iłży odnośnie aktualnej sytuacji w Seredzicach i polecił stałą kontrolę sprawy.[13] 5 marca 1981 funkcjonariusz z wydziału ds. wyznań KWMO w Radomiu przeprowadził rozmowę z ks. Dziadowiczem, ksiądz miał oświadczyć, że nie zamierza budować kaplicy w Seredzicach.[14]

Wieczorem, 7 marca 1981 r. wydział IV KWMO W Radomiu otrzymał szyfrogram od komendanta MO w Iłży, że w dniu dzisiejszym około 40 osób przystąpiło do przebudowy punktu katechetycznego na kaplicę.  Wierni nie posiadają pozwolenia na adaptację budynku ani nie zabiegali o nie. O całej sytuacji powiadomiony został również naczelnik w Iłży i referent ds. budownictwa. Funkcjonariusze MO z Iłży ustalili personalia niektórych ludzi biorących udział w pracach budowlanych.[15]

Po obróceniu budynku kolejne prace miały polegać na remoncie dachu , podmurówki i wymianie zniszczonych belek w ścianach. Prace posuwały się szybko ponieważ zaangażowało się w nie sporo osób. Materiały potrzebne do remontu budynku dostarczane były przez osoby prywatne.[16] 1 lipca 1981 r. sprawę obiektową „Inspiratorzy” przejął por. J. Drogosiewicz. W sierpniu 1981 r. TW „Zbyszek” donosił,  że dalej są prowadzone pracę wykończeniowe przy kaplicy m.in. oszalowano ściany  i doprowadzono energię.[17]

16 września 1981 r. podczas spotkania „Zbyszka” z oficerem prowadzącym, TW  poinformował, że ks. Szczerek ogłosił podczas mszy zamiar zakupu od p. Jana Nobisa działki sąsiadującej z kaplicą. Ksiądz miał poprosić wiernych by w tajnym glosowaniu wypowiedzieli się na temat zamiaru kupna działki. „Referendum”  wykazało, że mieszkańcy nie są na razie zainteresowani nabyciem działki. Ksiądz natomiast zaczął gromadzić materiały budowlane na przyszły kościół. Na ten cel mieszkańcy opodatkowali się wstępnie kwotą 3500 zł na rodzinę. Ponadto TW poinformował, że 6 września 1981 r. ksiądz uczestniczył w zebraniu Solidarności Wiejskiej w Krzyżanowicach, które zorganizował p. Skiba. Na zebraniu tym miał być również naczelnik z Iłży, którego spotkało szereg nieprzyjemnych słów. Solidarność Wiejska  w Seredzicach była dopiero w stadium organizowania się, a inicjatorem jej założenia miał być p. Eugeniusz Pastuszka.[18]

26 października 1981 r. odbyło się spotkanie TW „Zbyszek”  z funkcjonariuszem SB por. J. Drogosiewiczem  w sprawie obiektywowej „Inspiratorzy”. Na miejsce spotkania wybrano lokal gastronomiczny w Iłży. „Zbyszek” doniósł, że ksiądz Dziadowicz zakupił 30 000 cegieł, z których          5 000 trafiło do Seredzic. Ponadto poinformował, że we wsi istnieje Solidarność Wiejska, licząca 8 członków.  27 października 1981 r. por. Drogosiewcz złożył wniosek o zakończenie sprawy obiektywowej „Inspiratorzy”, uzasadniając, że dalsze prowadzenie sprawy jest bezzasadne i niecelowe, gdyż w efekcie nie doprowadzi do skutków prawnych (miał na myśli prawdopodobnie rozbiórkę kaplicy) i nie zostanie wykorzystana operacyjnie czy też w inny sposób. Powoduje nadto niepotrzebne rozproszenie sił i środków, które jak określił mogą zostać wykorzystane na innych odcinkach.[19] Ta dziwna decyzja z pewnością wynikała z ogólnej sytuacji w kraju. W tym czasie panował tzw. Karnawał Solidarności, czyli okres, w którym władze komunistyczne zmuszone zostały do poszerzenia swobód obywatelskich, liczenia się z potrzebami religijnymi Polaków i ograniczenia cenzury.

Kaplica służyła do końca lat 80. W 1984 r. ks. Szczerek z mieszkańcami rozpoczął budowę  kościoła, który w stanie surowym został oddany do użytku w 1989 r. Parafię Seredzice erygowano w 1988 r. , a konsekracji nowego kościoła dokonał biskup Edward Materski w dniu 27 października  1991 r.

Jarosław Ładak

Kościół pw. Miłosierdzia Bożego w Seredzicach {fot. J. Kutkowski ze strony diecezja.radom.pl]

[1] Wniosek o wszczęcie sprawy obiektowej kryptonim „Inspiratorzy”, IPN Ra 08/673, s.6.

[2] Analiza sytuacji operacyjno-politycznej w rejonie zagrożenia nielegalnym budownictwem sakralnym w miejscowości Seredzice gm.-Iłża, IPN Ra 08/673, s. 8.

[3]Notatka służbowa z dn. 30.10.1975 r., IPN Ra 08/673, s.67.

[4]Notatka służbowa z dn. 09.12.1975 r., IPN Ra 08/673, s.68.

[5] Wyciąg z informacji spisanej ze słów tw ps „Zbyszek”, IPN Ra 08/673, s.81.

[6] Notatka urzędowa z dn. 04.02.1979 r., IPN Ra 08/673, s.82.

[7]Notatka urzędowa z dn. 04.02.1979 r IPN Ra 08/673, s.83.

[8] Wyciąg z notatki służbowej spisanej ze słów tw p.s.”Zbyszek” w dniu 23.10.1979 r., IPN Ra 08/673, s.91

[9]Wyciąg z informacji uzyskanej od tw ps. „Misiek” w dniu 27.03.1980 r., IPN Ra 08/673, s. 97.

[10]Notatka służbowa komendanta Komisariatu MO w Iłży z dn. 02.02.1981 r.,  IPN Ra 08/673, s. 100.

[11]Wyciąg z odbytego spotkania z tw ps „Zbyszek” odbytego w dn. 09.02.1981 r., IPN Ra 08/673, s.101.

[12] Wyciąg z inf. przekazanej przez tw ps „Zbyszek” w dniu 03.03.1981 r., IPN Ra 08/673, s.103.

[13] Notatka służbowa  ppor. Lecha Cioka z dn. 04.03.1981 r., IPN Ra 08/673, s.106.

[14] IPN Ra 08/673, s.105.

[15] Szyfrogram z dn. 07.03.1981 r., IPN Ra 08/673, s. 107

[16]Wyciąg z odbytego spotkania z tw ps „Zbyszek” odbytego w dn. 10.03.1981 r., IPN Ra 08/673, s.108.

[17] Informacja nr 2/81, źródło tw. „Zbyszek”, IPN Ra 08/673, s. 112-113.

[18] Tamże …113-115.

[19] IPN Ra 08/673, Wniosek o zakończenie sprawy obiektywowej z dnia 27.10.1981 r., s. 121-122. 

Koniec drogi

Koniec drogi

W dniu  25 września b.r. zakończyła się  historia  zapomnianej  ofiary „wielkiej wojny”. W tym dniu  przewieźliśmy szczątki Antoniego Mazurka z Grabowca do kościoła p.w.  św. Andrzeja

Trumienka ze szczątkami Antoniego Mazurka (fot. S. Kurek)

Boboli w Koszarach, gdzie ks. Edward Skorupa odprawił mszę pogrzebową.  W nabożeństwie uczestniczyły trzy osoby z rodziny poległego na Piotrowym Polu, prawnukowie z rodziny Marczaków. Iłżeckie Towarzystwo Historyczno-Naukowe reprezentował Paweł Nowakowski wraz z Witoldem Sępiołem i Sławomirem Kurkiem. Podczas pogrzebu przedstawiliśmy  rodzinie wszystkie wydarzenia związane z odnalezieniem i identyfikacją szczątków ich pradziadka. Prawnukowie z wielkim zainteresowaniem oglądali dokumentację fotograficzną wykonaną podczas  ekshumacji.  Potwierdzili także informację, która pojawiła się  w komentarzu na naszej stronie fb, dotyczącą zatrutej kuli. Właśnie ze strachu przed nią nie doszło do przeniesienia ciała na cmentarz w Iłży, o co starała się rodzina.

Po zakopaniu trumienki, na mogile położyliśmy wiązankę kwiatów, zapaliliśmy świece i odmówiliśmy  modlitwę.  Antoni Mazurek mógł być pochowany w Grabowcu ale doszliśmy do wniosku, że lepszym miejscem będzie cmentarz w Koszarach, mieszkał przecież w pobliskich Błazinach.  Było to możliwe dzięki przychylności ks. Edwarda Skorupy, który  podzielił nasz pogląd bez zastrzeżeń i warunków za co serdecznie dziękujemy.

Rodzina A. Mazurka (foto P. Nowakowski)

 

 

Wykopaliśmy grób i usypaliśmy mogiłę (fot. P. Nowakowski)

Grób A. Mazurka (fot. P. Nowakowski)

Ponieważ Antoni Mazurek był ofiarą wojny  otrzymaliśmy obietnicę od  przedstawiciela IPN-u p. Piotra Kędziory-Babińskiego, że  w  przyszłym roku będzie możliwe wystawienie na koszt państwa kamiennego nagrobka.

 

Sławomir Kurek i Paweł Nowakowski